Rozdział 23

338 40 9
                                    

Wszystkie przedmioty znajdujące się na biurku zostały zrzucone na ziemię. Dziesiątki kartek rozleciało się po pomieszczeniu, a kubek z wypitą wcześniej kawą - rozbity, przestał być zdatny do użytku. Przynajmniej laptop, włożony do jednej z szuflad, unikną tej katastrofy.

Młody mężczyzna przyglądał się skutkom jego ataku gniewu i zacisnął pięści. Plan się nie powiódł. Osobiście liczył, że otrzyma upragnioną zemstę i odzyska honor, który zabrano jego rodzinie... A teraz było jeszcze gorzej niż wcześniej. Nie dość, że bachor jeszcze żył, to razem z ojcem przenieśli się w inne miejsce. Umknęli jego uwadze i nie był w stanie temu zaradzić. Musiał po raz kolejny znaleźć sposób by ich wyśledzić. Na razie jednak, nic nie przychodziło mu do głowy.

- Kur*a... - mruknął do siebie,

Jak on to wyjaśni siostrze? Obiecał, że jej trud nie pójdzie na marne. Tyle wycierpiała wcielając się w rolę głupio szczęśliwej nastolatki, nie mówiąc już o fakcie zbliżenia się do wroga. Teraz nie był pewien czy w ogóle chce by kontynuowała swoją misję. Po tym co stało się z wynajętym przez niego zabójcą, zaczął martwić się o bezpieczeństwo młodszej. Była mu bliska i nie chciał by mu ją zabrano, nie po tym co spotkało ich ojca.

Wciąż miał w głowie obraz sceny zbrodni, który ostatnio mu dostarczono. Kto potrafił zrobić coś tak bestialskiego? Nie znał motywów zabójcy... Ale jeśli jego przypuszczenia były prawdziwe - mógł mieć niemały problem.


* * *


- ... Ostatnio na przykład, wpadł na mnie jakiś koleś z wyższej klasy. Nawet mnie nie przeprosił, uwierzysz w to? - opowiadała dziewczyna. - Tylko popatrzył się na mnie przez chwilę i poszedł dalej.

Sama Raito nie była w stanie tego wyjaśnić. Z jakiegoś powodu, za każdym razem gdy rozmawiali, wylewał się z niej potok słów. Nawet się nie jąkała. Czuła taką swobodę i lekkość, że mogłaby robić to bez przerwy. Do tego, Shigaraki wyglądał jakby mu to nie przeszkadzało. Ba, to on zapytał ją "jak się ma" i uważnie słuchał.

- Hmm... - w jednej chwili Tomura przyjął poważny wyraz twarzy. - Wiesz może jak miał na imię? Myślę, że powinienem mu... Złożyć wizytę i nauczyć, jak powinien się zachowywać.

Jasnowłosa wzdrygnęła się nieznacznie i chwilowo zwolniła chód. Wiedziała, że byłby w stanie to zrobić, a ona nie mogła do tego dopuścić.

- Nawet sobie tak nie żartuj - skarciła. - Ale nie, nie wiem. Jak na razie, w szkole prawie nikt mi się nie przedstawił... Pewnie umarłabym z samotności, gdyby nie ty - dodała i uśmiechnęła się szeroko do niebieskowłosego.

Widać było, że komplement spodobał się Shigarakiemu. Na powrót rozluźnił się i odwzajemnił gest. Jasnowłosa nie była świadoma tego, jak to na niego wpływa. Z każdą jej pochwałą uświadamiał sobie potrzebę jej obecności... A raczej, jej niezbędność w jego życiu.

Raito wzięła głęboki wdech, delektując się świeżością i rześkością powietrza. Wieczorny spacer był genialnym pomysłem. Warto było szukać spokojnej i rzadko patrolowanej dzielnicy, gdzie Tomura nie musiał nosić kaptura (co nie oznaczało, że nie był w stanie założyć go w razie potrzeby). Przesiadywanie w mieszkaniu jasnowłosej było fajne, ale raz na ile trzeba było odetchnąć od czterech ścian.

- A jak tam u ciebie? - zapytała znienacka. - Jak tam "praca"?

Pytanie to było tak nagłe, że aż odebrało mu dech na kilka sekund. Nigdy nie poruszali tego tematu .

- No wiesz... Tak jak zwykle - odpowiedział niedbale.

Raito zmarszczył brwi. Zauważyła to już wcześniej - prawie nigdy nie mówił jej o Lidze Złoczyńców. Wiedziała, że organizacja miała na celu pozbycie się jej ojca oraz, że niebieskowłosy był jej dowódcą. Nic więcej. Jeden atak przypuszczony na UA nie wystarczył by stać się wystarczająco znanym.

Córka bohatera (Shigaraki x oc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz