Rozdział 19

314 35 4
                                    

W cieniu nocy dało się słyszeć szlochy i pociągania nosem - nic więcej. Ile to już trwało? Osobie przytłoczonej smutkiem niezwykle trudno określić upływ czasu. Wszystko, co dzieje się w pobliżu schodzi na drugi plan, ważne jest tylko wyrzucenie z siebie negatywnej energii. Takowej negatywnej energii Raito miała w sobie niezwykle dużo.

Jednakże, ostatecznie musiał nadejść moment gdy to się skończy. Z każdego koszmaru trzeba się przecież wybudzić. Oddech jasnowłosej wrócił do całkowitej normy. Odczekała moment by upewnić się, iż nie jest to tylko przejściowe wrażenie.

Chociaż przestała już płakać, wciąż kluczowo trzymała się Shigarakiego. Przez moment pozwoliła sobie na, nie w pełni przytomne, korzystanie z jego obecności...Potem całkowicie odzyskała świadomość.

- Co... Skąd wiedziałeś, że tu jestem? - jej słowa, nawet mimo wszechobecnej ciszy, były ledwo słyszalne.

Minimalnie odsunęła się od Tomury i po raz ostatni tej nocy przetarła oczy. Chciała spojrzeć mu prosto w twarz i dojrzeć tam świadectwo mówionej prawdy. Czekała.

- No tak... - zaczął niebieskowłosy z lekkim opóźnieniem. - To nie jest istotne - stwierdził pewnie.

Dla Raito było. Naprawdę chciała otrzymać odpowiedź. Niewiele brakowało, żeby zaczęła odczuwać niepokój.

- Ale... - już miała podjąć kolejną próbę zadania pytania.

- Istotne jest to, że ktoś sprawił, że płakałaś - tamten przerwał jej w ogóle na to nie zważając. - A teraz powiedz... Kto to był?

Jasnowłosa aż zadrżała. Ton jego głosu znacznie różnił się od tego który słyszała, gdy się ze sobą widzieli. Brzmiał, jakby Shigaraki chciał kogoś zabić... Wtedy ich oczy się spotkały. Nie dojrzała w nich wyczekiwanej szczerości, ale szaleństwo rozpoznała od razu. Już raz je tam widziała, wtedy gdy chciał ją udusić wyglądały dokładnie tak samo. Mógł być dla niej ważny, co nie zmieniało faktu, że był poszukiwanym złoczyńcą i mordercą. TA strona była jego stałą częścią i, jeżeli ich relacja miała iść do przodu, musiała w pełni to zaakceptować.

Przełknęła ślinę i odwróciła wzrok.

- Nie chcę o tym rozmawiać - stwierdziła.

Jej słowa były szczere. Obawiała się, że, jeżeli chociaż wspomni o tym co się wydarzyło, znów zobaczy tamte chwile i poczuje na własnej skórze to co straciła. Nie chciała tego, nawet jeżeli mogło to urazić Shigarakiego, co oczywiście się stało. 

Tomura poczuł się rozczarowany. Jak to możliwe, że osoba, która tyle dla nie znaczyła, nie chciała odpowiedzieć na tak banalne pytanie? Jego dłonie zaczęły zbliżać się do szyi, która ledwo co zaczęła się goić. Raito od razu to zauważyła. Delikatnie chwyciła go za nadgarstki i pociągnęła je ku sobie. Znowu spojrzała mu w oczy, co miało spotęgować przekaz gestu.

- Możemy po prostu iść do domu? - zaproponowała.

Shigaraki - po zobaczeniu jej błagalnej miny i zmęczenia, które sobą pokazywała - nie mógł się nie zgodzić. Nawet wściekłość, która się w nim pojawiła, przestała dawać o siebie znać. Wkrótce potem byli już w drodze do znanego obojgu mieszkania. Okazało się, że Tomura posiadał lepszą orientację w terenie niż Raito. Park, w którym byli jeszcze chwilę temu, wcale nie był tym blisko jej miejsca zamieszkania. Gdyby nie jego pomoc, jasnowłosa wsiadłaby pewnie do złego tramwaju i zgubiła się kilkadziesiąt razy... Co za szczęście, że miała go przy sobie.

Nie było niczym dziwnym, że wnętrze pojazdu komunikacji miejskiej świeciło pustkami. Parze nocnych podróżników udało się załapać na ostatni kurs. Tak więc, w wybranym przez nich wagonie, znajdowali się wyłącznie oni. W ciszy usiedli na wolnych siedzeniach, które, nie przypadkowo, znajdowały się koło siebie. Raito była zbyt wyczerpana, by prowadzić rozmowę. Jej oczy same się zamykały, a ciało wydawało się strasznie ociężałe. Nie pamiętała kiedy jej świadomość uciekła do krainy Morfeusza.

Shigaraki miał nadzieję, że dane mu będzie porozmawiać z jasnowłosą. Wolał mieć całkowitą pewność, że między nimi wszystko jest w porządku. Nadal chciał wiedzieć, kto skrzywdził Raito. Nie miał pojęcia kim była ta osoba, a już wymyślał sposób na zemstę. Faktycznie, może przez chwilę stracił kontrolę nad swoją żądzą mordu... Ale jasnowłosa powinna zrozumieć, że chciał dla niej jak najlepiej.

Marzenie o rozmowie rozpłynęło się w powietrzy, gdy poczuł ciężar na ramieniu.

- Sun? - zapytał przyciszonym głosem.

Nie otrzymał odpowiedzi. W zamian za to usłyszał ciche pochrapywanie. Jasnowłosa zasnęła, a on nie miał serca by ją obudzić. Aby mieć pewność, że śpiąca nie zsunie się z siedzenia, objął ją ramieniem. Czynność ta niezaprzeczalnie stała się częścią ich rutyny. Wsłuchiwał się w rytm jej wdechów i wydechów bacznie się jej przyglądając. Oczy Raito były opuchnięte od natarczywego przecierania. Gdyby tylko był w stanie...

On też przymknął oczy. Może nie było go z nią wtedy, ale teraz mógł zapewnić jej bezpieczeństwo. Już nikt nie doprowadzi jej do takiego stanu... Szczerze mówiąc, wolałby mieć na nią oko przez cały czas. Czułby się o wiele lepiej gdyby była zamknięta w jego pokoju, tam gdzie nikt, poza nim samym, nawet na nią nie spojrzy. Mógłby delektować się jej obecnością w każdej chwili...

O czym ja w ogóle myślę? - zdziwił się.

Mimo, że w większości twierdzenia te były zgodne z prawdą... Nigdy nie zrobiłby Sun czegoś takiego. Znienawidziłaby go za to, a tego nigdy by sobie nie wybaczył.

To ten gniew tak na mnie wpływa - stwierdził. - Nic nowego.

Gdy tramwaj w końcu zajechał na ich przystanek, wziął dziewczynę na ręce i zaczął iść w kierunku jej domu. Rzecz jasna, obchodził się z nią najdelikatniej jak potrafił. Mimo komplikacji z otwarciem drzwi kluczami, które znalazł w jednej z jej kieszeni, dostał się do sypialni Raito. Nadal spała jak zabita. Nie zareagowała w najmniejszym stopniu gdy kładł ją na łóżku i szczelnie przykrywał kołdrą.

Powoli przejechał zimną dłonią po jej policzku. Ta mruknęła coś niezrozumiałego przez sen i obróciła się na bok. Tomura uznał to za niezwykle urocze. Uśmiechną się do siebie jak głupiec. Moment radości miną jednak bardzo szybko, a na jego twarz ponownie wrócił zimny wyraz.

- Dlaczego? - zapytał nie oczekując odpowiedzi. - Dlaczego chcesz być blisko z takim potworem jak ja?

Chyba nigdy tego nie pojmie.

Mimo, że chciał zostać z nią dłużej, reszta Ligi mogła zacząć coś podejrzewać. Zresztą, i tak było już bardzo późno. Przed opuszczeniem pomieszczenia zerknął na nią po raz ostatni.

- Jak najszybciej się da - mrukną do siebie.

Odpowiedziała mu głucha cisza.

Córka bohatera (Shigaraki x oc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz