Reakcja niebieskowłosego złoczyńcy była natychmiastowa. Od razu gdy rozpoznał osobę, która stale przebywała w jego myślach, najpierw postawił krok w tył, odwrócił się na pięcie i zaczął biec. Otworzył drzwi z niewyobrażalnym impetem zostawiając za sobą sklep z grami. Słyszał jak jego buty uderzają o chodnik gdy pospiesznie przemierzał nieznane mu drogi.
- Szlag - wymamrotał pod nosem.
Wszystko potoczyło się inaczej niż powinno, nie to zakładał jego plan. Ich ponowne spotkanie miało wyglądać zupełnie inaczej. Przecież od dawna szykował się na konfrontacje z Sun, wymyślał różne rozwiązania na każdy możliwy rozwój wydarzeń. Wybrał miejsce, czas i słowa, które do niej powie... A teraz to wszystko miało po prostu przepaść? Nie mógł na to pozwolić. Jeszcze się z nią zobaczy - był tego pewien, ale pójdzie to po jego myśli.
Nie był przygotowany na dzisiejsze spotkanie z Raito. Że też musiała odwiedzić sklep o tej samej porze co on. W tej chwili mogła robić dosłownie wszystko - dzwonić do bohatrów, uznać Tomurę za tchórza albo go gonić. Chociaż, to pierwsze jest raczej mało prawdopodobne, w końcu nie lubi ludzi, którzy nazywają siebie bohaterami. Doskonale pamiętał jak mu o tym mówiła. To on ją uratował, to on był jej wybawicielem, a jeżeli jeszcze tak nie uważała - Shigaraki miał zamiar dołożyć wszelkich starań by to zmienić.
Przyspieszył tempo swojego biegu. Przez ciszę, która panowała w przebieganych przez niego uliczkach, słyszał prędkie bicie własnego serca. Szczerze wątpił, że jest ono spowodowane jedynie przez narzuconą przez niego prędkość...
Gdy w końcu przystanął, jedna z jego rąk skierowała się do kieszeni bluzy. Wystarczy, że zadzwoni do Kurogiriego, a za kilka sekund już będzie w barze. Zajmie się realizacją planu i dopracuje ostatnie szczególiki. W tej kwestii nie popełni już żadnego błędu.
Niemal chwycił telefon, gdy niespodziewanie poczuł jak coś łapie go za nadgarstek drugiej ręki. Tak mocno skupił się na myśleniu, że zapomniał o własnej ostrożności. Jeśli ktoś rozpoznał w nim złoczyńcę i chce go zatrzymać to...
Obrócił się z zamiarem ataku i odparcia napastnika. Mógł z łatwością zamienić go w proch, musiał tylko wiedzieć gdzie celować. Jednakże, nie zrobił absolutnie nic. Dlaczego od razu nie wpadł na to, iż to właśnie Raito podążyła za nim aż tutaj? Nie spodziewał się, że, po wszystkich treningach, które przeszedł, dziewczyna da radę dotrzymać mu kroku. Mimo to, widoczne było, że całą gonitwę zniosła gorzej niż on. Dyszała ze zmęczenia, a na jej gładkich policzkach pojawił się znaczny rumieniec. Tomura poczuł się źle z tym, że mógł narazić ją na chorobę. Za jeden z celów wyznaczył sobie zapewnienie jej bezpieczeństwa, a taki stan znacznie się od tego różnił.
Shigaraki milczał. Zamiast cokolwiek mówić, wpatrywał się w twarz stojącej przed nim dziewczyny. Jej oczy były pełne determinacji i odniósł wrażenie jakby świeciły w cieniu uliczki, w której oboje stali. Były zwrócone wprost na niego, bez żadnego strachu czy obrzydzenia. Pozwolił sobie na delektowanie się ciepłem jej dłoni, która jeszcze mocniej zacieśniła na jego nadgarstku. Choć jego rozeznanie wśród uczuć było beznadziejnie, to jedno rozpoznał na pewno - był szczęśliwy. Już zdążył zapomnieć o dzwonieniu do Kurogiriego, teraz liczyła się tylko JEGO Sun.
Jeszcze kilka chwil minęło Raito na dyszeniu i patrzeniu się na Tomurę. Tym razem nie potrzebowała czasu na przemyślenia, wiedział co chce powiedzieć. Nie obchodził ją już zakup gry, a wkurzony sprzedawca już znikną z jej pamięci. Gdy w końcu uspokoiła oddech, głęboko odetchnęła i wypowiedziała to, co od jakiegoś czasu siedziało jej w głowie.
- Dziękuje! - zabrzmiało głośniej niż tego oczekiwała.
Shigaraki nie mógł zaprzeczyć, że słowa Raito bardzo go zdziwiły. Nie to spodziewał się od niej usłyszeć.
- He? - było to jedyne co wyszło z jego ust.
- Bardzo ci dziękuję za to, że mnie wtedy uratowałeś - jasnowłosa kontynuowała swoją wypowiedź.
Potem zapadła cisza. Żadne z nich nie powiedziało już nic więcej. Zapewne, były rzeczy, które mieli sobie do przekazania, jednak, nie byli w stanie ubrać ich w słowa... Nie znaczyło to, że ich spotkanie dobiegło końca. Raito nie miała zamiaru na to pozwolić i wzięła sprawy w swoje ręce. Puściła nadgarstek Tomury... Ale nie na długo, nie zdążył nawet wyrazić sprzeciwu z powodu utraty jej dotyku.
Nie minęła sekunda, a chude, kobiece ramiona owinęły się wokół torsu niebieskowłosego mężczyzny. Raito chciała pokazać to co czuła, a przytulenie go było pierwszym co przyszło jej do głowy. Nie wiedziała, że będzie to takie przyjemne. Myślała, że przeszkodzi jej obawa przed jego mocą, która mogła pozbawić ją życia w oka mgnieniu. Jednakże, nawet po zobaczeniu do czego jest zdolny Shigaraki, była w stanie oddać się całkowicie tej czynności. Objęła go z jeszcze większą siłą.
Tomura natomiast stał w bezruchu. Nie miał bladego pojęcia co robić, a jego ciało odmówiło mu posłuszeństwa. Od tak dawna nikt nie okazywał mu czułości, że zupełnie zapomniał jak to jest. Od kiedy ocalił go Mistrz, był zmuszony zapomnieć o czymś takim jak empatia czy delikatność. Poza tym, nawet bez JEGO rad, niemożliwym było by ktoś chciał przytulić kogoś, kto może zamienić w proch... Prawda? Shigaraki był co do tego przekonany przez większość swojego życia. Teraz jednak, zaczynał poddawać to stwierdzenie wątpliwości.
Oto stała przed nim osoba, którą tak bardzo chciał przy sobie mieć. Nie musiał użyć siły czy gróźb, sama do niego przyszła. Chociaż, gdyby tego nie zrobiła, on i tak by jej nie skrzywdził. Dla niego była darem, nagrodą, na którą nie zasłużył. Poczuł się jakby wygrał najważniejszą grę w swoim życiu, choć ten, który go ocalił uważał znacznie inaczej. ON powiedział Tomurze w co ma grać, ale teraz nie miało to żadnego znaczenia.
Niebieskowłosy powoli oddał czułość, którą obdarowała go Raito. Robił to delikatnie jakby bał się, że może uszkodzić dziewczynę. Pamiętał o zasadzie piątego palca gdy jego ręce obejmowały jej plecy. Po raz kolejny poczuł ciepło, które rozgrzewało go od środka. Nie chciał by to się skończyło. Choć jego wspomnienia były zamazane i niezrozumiałe, wiedział, że już kiedyś tego doświadczył. Doświadczył bycia lubianym.
- Nie, Sun - wyszeptał pochylając się nad jej uchem - To ja ci dziękuję.
Nikt nie wiedział ile tam stali, w tym oni sami. Byli zbyt zajęci cieszeniem się sobą i tym co przeżywali. Przestali czuć chłód wieczora, a czas zatrzymał się specjalnie dla nich. Z pewnością było to wydarzenie, które miało zapoczątkować wiele innych w przyszłości. Najważniejszy rozdział w ich życiu właśnie się zaczął.
CZYTASZ
Córka bohatera (Shigaraki x oc)
FanfictionRaito myślała, że posiadanie ojca-bohatera jest czymś wspaniałym... Był to jeden z największych błędów jakie popełniła w swoim życiu. Zamiast mieć lepiej, miała o wiele trudniej niż wszyscy w jej wieku. Od zawsze musiała się ukrywać z tym kim jest...