To był jeden z najcięższych poranków Raito w ostatnim czasie. Nawet jeżeli po interwencji ojca udało jej się ponownie zasnąć, koszmar pozostawił po sobie widoczny ślad. Z trudem rozstała się z łóżkiem i przystąpiła do porannej rutyny. Podczas przygotowań do szkoły nieustannie rozmyślała o tym co się wydarzyło. Takiej uwagi i troski ze strony All Mighta nie otrzymała od kiedy... Od bardzo dawna. Wciąż było to jednak za mało, aby wszystko mu wybaczyć. Chociaż dobry początek, nigdy nie jest zły.
Jedząca na szybko przyrządzone tosty z masłem, nagle usłyszała dźwięk przychodzącego powiadomienia charakterystyczny dla jej telefonu. Sięgnęła po urządzenie, prosząc w duchu by nie był to Tomura. Wciąż potrzebowała chwili, żeby wszystko dokładniej przemyśleć. Nie miała pojęcia, kto inny mógłby do niej napisać... Dlatego właśnie zdziwiła się, gdy zobaczyła imię nadawcy na ekranie.
Sagi: Cześć, Raito-chan <3
Spodziewała się, że Uragiri prędzej czy później do niej napisze, ale miała nadzieję, że zajmie to więcej czasu. Ta dziewczyna miała spory problem z dystansem do innych ludzi.
Raito: Tak?
Odpisała zwięźle, nie miała ochoty wdawać się w dłuższe konwersacje.
Sagi: Zastanawiałam się, kiedy możemy się spotkać?
Sagi: Tak bardzo chciałam z tobą pogadać, po tak długim czasie
Sagi: Słyszałam, że kocia kawiarnia, która jest blisko miejsca gdzie się wczoraj spotkałyśmy, to fajna miejscówka
Zachowuje się, jakby brak kontaktu ze mną, był końcem świata - stwierdziła Raito z poirytowaniem. - Wytrzyma jeszcze kilka dni.
Raito: Wybacz, ale na razie nie jestem w stanie
Nie trzeba było czekać długo na jej odpowiedź.
Sagi: Koszmarna noc, co?
Telefon niebieskookiej upadł na podłogę, gdy ta chwyciła się za głowę jednocześnie wstając od stołu.
Co to, do diabła, miało znaczyć? Wiedziała, że to nie zbieg okoliczności, Uragiri wiedziała co się wydarzyło, choć Raito nikomu o tym nie mówiła. Nie było szansy, że All Might się wygadł, zwłaszcza brązowowłosej. Więc jak? Jedyna logiczna odpowiedź, jaka się nasuwała, była taka, że nikt nie musiał jej tego mówić, bo ona sama...
W mieszkaniu rozległo się trzaśnięcie, gdy drzwi zamknęły się za biegnącą dziewczyną. Wybiegła z mieszkania, tak jak stała. Nieuczesane włosy latały na wszystkie strony przy każdym kroku. Nie dopięła też marynarki swojego mundurku szkolnego na ostatni guzik, ale już zdążyła o tym zapomnieć. Całą swoją uwagę skupiła na Sagi.
Czy pojawienie się koszmaru miało z nią jakiś związek? A jeśli tak, to dlaczego miałaby jej to zrobić? Uragiri zawsze była przyjacielska i miła, może trochę czepliwa, ale nie wyglądała na osobę zdolną do czegoś takiego. Raito musiała coś przeoczyć...
Przechodnie upominali ją, gdy przepychała się do przodu w kierunku kociej kawiarni. Było to jedyna miejsce, które przyszło jej do głowy. Jeżeli Sagi gdzieś na nią czekała, to właśnie tam. Zostało jej kilka minut biegu, zapamiętała to miejsce z czasu, gdy szukała ewentualnych placówek na spotkania z Shigarakim. Niezatłoczone i nie często patrolowane przez bohaterów - prawdziwa rzadkość w tym mieście. To nie mógł być przypadek. Musiała zachować ostrożność, wciąż nie miała pojęcia o co chodzi Uragiri. Czuła, że powinna zwracać na nią więcej uwagi. Często miała wrażenie, że coś jest nie tak z ciemnooką, ale jej potrzeba znajomych i sytuacja z Tomurą sprawiły, że postanowiła to zignorować. Teraz miała za to zapłacić.
CZYTASZ
Córka bohatera (Shigaraki x oc)
FanfictionRaito myślała, że posiadanie ojca-bohatera jest czymś wspaniałym... Był to jeden z największych błędów jakie popełniła w swoim życiu. Zamiast mieć lepiej, miała o wiele trudniej niż wszyscy w jej wieku. Od zawsze musiała się ukrywać z tym kim jest...