Rozdział 14

360 38 5
                                    

Raito miała wrażenie, że nigdy wcześniej nie czuła takiej ulgi. Wszelkie zmartwienia i niepewności związane z Shigarakim zniknęły, pozostawiając po sobie tylko nieprzyjemne wspomnienie. Przestała odczuwać skutki nieowocnych poszukiwań i długotrwałego stresu. Wszystko przebiegło tak łatwo, że miała wątpliwości co do tego, iż jest to realne...

Robiło jej się ciepło na samo wspomnienie jego objęcia. Pamiętała jak nalegał na to, odprowadzić ją na przystanek. Stwierdził, że chodzenie samej o takiej porze może być dla niej niebezpieczne. Z ogromna chęciom zgodziłaby się na jego propozycję, schlebiała jej troska zawarta w tej propozycji. Ostatecznie jednak, była zmuszona mu odmówić. Niewykluczonym było, że poza nią ktoś inny będzie czekał tam na tramwaj.

Co jeśli go rozpoznają? A jak zjawią się bohaterowie? Co jeśli nigdy go już nie zobaczę? - setki tego typu pytań pojawiało się w jej głowie w tamtej chwili.

Zależało jej na nim bardziej niż się tego spodziewała. Nie do końca rozumiała działanie swoich uczuć, ich źródło i to co je zapoczątkowało... Ale jej to nie przeszkadzało. Część mózgu odpowiadająca za zdrowy rozsadek w tej kwestii nie miała prawa głosu.

- Obiecuję, że jeszcze się zobaczymy - zapewniła go wtedy.

- Jak najszybciej się tylko da - było to ostatnie co usłyszała od niego tamtego wieczora.

Teraz, nawet ponowny brak jej ojca na śniadaniu, które zrobiła, nie wywołał u niej ani krzty irytacji czy gniewu. Z uśmiechem przygotowywała się do szkoły, co znacznie różniło się od jej rutyny. Nagle jakby bardziej zachciało jej się żyć.

Na ulicach panował zaskakujący spokój. Nikt ze sobą nie walczył, bohaterowie nie paradowali w swoich kolorowych kostiumach, przechwalając się swoją potęgom, a złoczyńcy nie łamali prawa. Wydawać by się mogło, że cały świat zsynchronizował się z jej uczuciami. Codzienna szkolna atmosfer także jej nie przeszkadzała. Pomyśleć tylko, że wszystko to spowodowała jedna osoba.


- Cześć, Raito - jak zwykle przywitała się z nią Uragiri, gdy tylko ta usiadła na swoim miejscu.

Chyba pierwszy raz od początku ich znajomości odpowiedziała jej tym samym. Sagi musiała się tym niebywale zaskoczyć, bo aż sapnęła ze zdziwienia. Pewnie zapytałaby jasnowłosą czy wszystko u niej w porządku ale do klasy zawitał nauczyciel. Wszystkie rozmowy prowadzone między uczniami momentalnie ucichły. Oficjalnie zaczął się kolejny szkolny dzień.


* * *


Nawet nie zauważyła gdy zadzwonił ostatni dzwonek.

Siedząc na ławce postawionej przy jednej ze ścian korytarza, wyczekiwała przybycia Uragiri. Była pewna, że ta znowu do niej zagada, zawsze tak było. Podczas lekcji Raito zastanawiała się czy nie powinna w końcu ją o to zapytać. Minęło już tyle czasu, a ona wciąż nie wiedziała dlaczego ciemnooka zachowuje się tak w stosunku do niej. Wcześniej nie była pewna czy powinna ją o to spytać ale zyskała nową pewność siebie, którą ostatecznie postanowiła wykorzystać.

Nie musiała czekać długo. Sagi podeszła do niej zanim zdążyła policzyć do dziesięciu. Oczywiście, na jej ustach malował się uśmieszek, który wydał się Raito mniej wkurzający niż normalnie.

- Hej - brązowowłosa zwróciła na siebie uwagę.

- O co chodzi? - zapytała już bez irytacji w głosie.

Uragiri zaskoczyła się po raz kolejny tego dnia. Nie spodziewała się, że jasnowłosa może mówić do niej normalnym tonem.

- Musisz być dzisiaj w niezwykle dobrym humorze - zauważyła.

To odpowiedni moment - stwierdziła w myślach Raito.

- Dlaczego cię to interesuje? - zadała bezpośrednie pytanie.

- He? - Sagi z pewnością nie spodziewała się takiego pytania.

Jasnowłosa westchnęła. Muszą wytłumaczyć sobie tę sprawę raz na zawsze.

- Chodzi o to, że... Dlaczego ciągle to robisz? Chodzisz za mną, mówisz coś albo jesteś obok mnie... Czemu akurat JA? - miała nadzieję, że jej pytanie było wystarczająco zrozumiałe.

Uragiri zamilkła. Był to dziwny widok zwłaszcza, że to ona była tą gadatliwą. Pochyliła lekko głowę, a brązowe włosy opadły na jej czoło i oczy. Niezręcznie chwyciła się za kark. Przeczuwała, że nie będzie mogła wiecznie odkładać tej chwili.

- Cóż... Bo wiesz... No ten... - nie mogła znaleźć odpowiednich słów - Emm... Pamiętasz mój pierwszy dzień w szkole, co nie? Gdy kazali mi usiąść koło ciebie pomyślałam, że po prostu musimy się zakolegować... A potem zauważyłam, że nikt się z tobą nie trzyma. Przez cały czas byłaś sama i było mi przykro z tego powodu. Chciałam żebyś...

Tu się zatrzymała. Zostało jej ostatnie zdanie - to najważniejsze. Spojrzała Raito prosto w oczy.

- Chciałam żebyśmy zostały przyjaciółkami! - wyrzuciła z siebie.

- Naprawdę? O to chodziło? - zapytała jasnowłosa. - Dopiero teraz mi to mówisz?

Przez tyle tygodni głowiła się nad czymś tak normalnym. Nie spodziewała się, że ktoś będzie chciał mieć z nią głębsze relacje... No może poza Tomurą, ale tu sprawy miały się zgoła inaczej.

- Nie gniewasz się?

- Raczej nie... - odpowiedziała.

- O, wybacz - przerwała jej ze skruchą Uragiri gdy jej komórka zaczęła dzwonić. – Muszę już iść... Ale między nami wszystko dobrze?

- No - potwierdziła zanim ta odeszła od niej radosnym krokiem.

Co zaskakujące, komórka Raito też dała o sobie znać. Wychodząc ze szkoły przyglądała się niewielkiemu ekranowi urządzenia. Myślała, że jej ojciec napisał jej, że po raz kolejny nie zjawi się w domu o wyznaczonej porze. Ale wiadomość, którą otrzymała wcale nie pochodziła od niego.

Dusty: Jak tam u ciebie?

Mogłaby pokusić się stwierdzenia, że odpisała z prędkością światła.

Sun: Dzięki, że pytasz

Sun: Wszystko w porządku, właśnie wychodzę ze szkoły

Bardzo chciała stale monitorować ich konwersację, by zobaczyć kolejną wiadomość od Shigarakiego, ale musiała skupić się na drodze powrotnej do domu. Włożyła więc urządzenie do plecaka i czekała na dźwięk towarzyszący przychodzącemu powiadomieniu. Już dawno ze sobą nie pisali. Cieszyła się, że ten okres można było nazwać przeszłością.

Postanowiła, że przejdzie przez park - dawno już nie postawiła w nim stopy. Chociaż wiązała się z nim dłuższa droga, bliskość natury i niewielka ilość ludzi były tego warte. Oczywiście, nie było to miejsce całkowicie odosobnione. Poza nią przechodził tam między innymi mały chłopiec ze swoja matką.

- Mamo... Mamo - wyszeptał, choć Raito i tak usłyszała. - Widzisz tamtą panią? Wygląda jak All Might.

Widziała jak wskazuje na nią palcem i niemal piszczy z podekscytowania. Patrzył na nią jakby sama była Symbolem Pokoju. Kolejny fan? Jasnowłosej to nie obchodziło. Gdyby miała kaptur, nałożyłaby go na głowę. Niestety, szkolne mundurki nie miały kapturów. Aż tak GO przypominała? Ostanie czego chciała, to być kojarzoną z kimś pokroju jej ojca.

Przyspieszyła kroku. Może w ten sposób straci z pola widzenia tego dzieciaka? I resztę osób, które zainteresowały się jego ekscytacją? Czuła spojrzenia wbite w jej plecy i kila głosów zgody.

- Nie ładnie tak wskazywać palcem - upomniała matka chłopca, ale jasnowłosa już tego nie słyszała.


Raito zbytnio skupiła się na tej sytuacji. O obecności człowieka za nią dowiedziała się dopiero gdy ten objął ja ramieniem. Już miała zacząć panikować, gdy zorientowała się kim był.

- Shigaraki?

Córka bohatera (Shigaraki x oc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz