Rozdział 2

476 39 9
                                    

Raito wpatrywała się w posiłek, który ugotowała dla ojca. Już dawno wystygł, a jego wciąż nie było w domu. Obiecał, że tym razem na pewno zjawi się na czas i zjedzą wspólnie kolację. Zrezygnowała nawet ze swojego ulubionego zajęcia, jakim było granie, by to ugotować. Teraz bardzo żałowała własnej decyzji, mogła w tej chwili pokonywać kolejne poziomy ze swoim znajomym.

- Czego ja się po nim spodziewałam? - powiedziała do siebie. - To już nie pierwszy raz gdy mnie okłamuje.

Gdy po kilku następnych minutach czekania nic się nie zmieniło, sapnęła zrezygnowana i wstała od stołu. Talerz po swojej porcji włożyła do zlewu, a kolację dla ojca do lodówki. Miała nadzieję, że przynajmniej później ją sobie odgrzeje i nie będzie musiała nic wyrzucać.

Z braku lepszych zajęć udała się do niewielkiego salonu z zamiarem pooglądania telewizji. Nie było szans na opuszczenie domu, słońce już dawno zaszło i robiąc to złamała by jedną z zasad. Zanim jednak zdążyła sięgnąć po pilot, telefon, który zostawiła na stoliku do kawy, zawibrował, powiadamiając ją o tym, że ktoś wysłał do niej wiadomość. Westchnęła zirytowana i chwyciwszy go, zerknęła na ekran urządzenia. To co tam zobaczyła wcale jej nie zaskoczyło, jej ojciec zawsze pisał do niej wiadomości o tej samej treści.

Wybacz mi ale wrócę do domu później. Coś mi wyskoczyło i muszę się tym zająć jak najszybciej się tylko da. Nie czekaj na mnie.

I tak bym tego nie zrobiła. Niby po co? Żaby znowu słuchać twoich wyjaśnień? Mam ich już po dziurki w nosie - mówiła do siebie w myślach. - Pewnie znowu walka ze złoczyńcami jest ważniejsza ode mnie, co?

Agresywnie odłożyła telefon na miejsce. Po tym co się stało, jak wciąż mógł...

Tym razem już nic nie przerwało jej włączenia telewizora. Oczywiście, pierwszym co zobaczyła był kanał informacyjny z bieżącymi wiadomościami z całego kraju. „Symbol Pokoju znowu ratuje życia dziesiątkom ludzi" - głosił napis wyświetlający się na pasku w dole ekranu. Reporterka z podziwem opowiadała jak to bohatersko wkroczył do akcji i pokonał zagrożenie, jego przeciwnik nie miał szans. Teraz, jakże wspaniały i idealny, numer jeden udzielał wywiadu, który również został pokazany. Raito wpatrywała się w jego twarz, która zawsze promieniowała nadzieją i odwagą, a przynajmniej wtedy gdy otaczali go fani i ludzie potrzebujący pomocy. Te same jasne włosy i błękitne oczy - pod tym względem byli do siebie bardzo podobni. Irytowało ją to, że wygląda jak ktoś od kogo tak bardzo się różni.

Jeszcze raz skupiła się na przebiegu wywiadu. Nigdy nie rozumiała dlaczego są one tak częste oraz czemu goszczący w nich bohaterowie budzą taki zachwyt. Czy wychwalano lekarzy za to, że ratują w szpitalach ludzkie życia? Nie, bo była to ich praca i dostawali za to pieniężne wynagrodzenie. Z większością ludzi było dokładnie tak samo, tylko bohaterowie byli traktowani inaczej. Czemu nikt nie zwraca na to uwagi?

Raito wyłączyła telewizor. Wystarczyło jej tego na dzisiaj. Nawet udana gra ze znajomym nie pomogła jej z tym, jak okropnie się teraz czuła. Po co w ogóle oglądała jak jej ojciec udziela wywiadu? Na występy w telewizji zawsze znajdował czas. Naprawdę aż tak było mu szkoda zjeść kolację z własną córką? Nie prosiła o takiego ojca. Dlaczego jej matka w ogóle za niego wyszła?

Powoli udała się do swojego pokoju. Nie przejmując się tym, że trzasnęła drzwiami podeszła do niewielkiej szafy z ubraniami. Po niedbałym założeniu piżamy położyła się na łóżku z nadzieją, że sen przyniesie jaj ukojenie. Jednak i tym razem los postanowił zrobić jej na przekór.

- Mamooo, a kiedy tata wróciii...? - zapytała przeciągając mała dziewczynka.

Jej matka, kobieta o podobnych rysach twarzy uśmiechnęła się do niej i powiedziała:

Córka bohatera (Shigaraki x oc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz