- Co ty tu robisz? - zapytała Raito.
Zupełnie nie spodziewała się tego, że zobaczy się z Tomurą tak szybko. Ledwo co widzieli się wczorajszego wieczoru, było to tak niedawno, że wciąż wyraźnie pamiętała każdą sekundę ich wspólnej chwili. Myślała, że nim ponownie się spotkają, upłynie trochę czasu... Ale on stał koło niej w TYM momencie. Obejmował ją swoim ramieniem i przyciągnął bliżej siebie. Po raz kolejny potraktował ją z delikatnością, a przynajmniej takie wrażenie odniosła jasnowłosa.
Gdy Shigaraki usłyszał pytanie zadane przez Sun, wzdrygnął się nieznacznie. Musiał sporo się naszukać by ją znaleźć, zwłaszcza, że nie przewidział jej przejścia przez park. Przez cały czas myślał, że ucieszy się ona z jego obecności, ale zaczął podejrzewać, że... Miała coś przeciwko temu, że tu był.
- Nie chcesz mnie tu? - zapytał, a w jego ochrypłym głosie można było wyczuć rozczarowanie.
Choć celem Tomury nie było wywołanie wyrzutów sumienia u Raito, ta i tak poczuła się źle z tym, że spowodowała u niego taką myśl.
- Oczywiście, że nie - odpowiedziała szybko. - Po prostu mnie zaskoczyłeś.
Liczyła na to, że czerwonooki jej uwierzy. Tak naprawdę, to była szczęśliwa, że był teraz koło niej. Obawiała się jednak, że próba pokazania tego co czuła może okazać się totalną klapą. Nie chciała go do siebie zrazić, było dobrze tak jak było.
Shigaraki pokiwał głową ze zrozumieniem. Raito wyczuła, że niebieskowłosy się odpręża, a jego rozczarowanie znika przytłoczone nowym uczuciem. Ciche westchnienie, które wyszło z jego ust Raito uznała za westchnienie ulgi.
Gdy szli dalej przez park, dziewczyna co chwilę rozglądała się na boki. Miała nadzieję, że nikt nie zorientuje się kim jest zakapturzony mężczyzna, który ją obejmuje. Mógł mieć zakrytą twarz... Ale skoro ona go rozpoznała, czemu ktoś inny miałby tego nie zrobić? Nie była w stanie cieszyć się teraz z obecności tego na kim tak jej zależało. Martwiła się i nie miała zamiaru tego ukrywać. Tomura był dla niej zwyczajnie zbyt ważny...
Sam Shigaraki szedł przed siebie jakby dokładnie wiedział gdzie ma się skierować, i cóż można rzec... Tak właśnie było. Lokalizacje domu Raito poznał już dawno temu, za czasów, gdy jego zamiary były zupełnie inne od teraźniejszych. Napad na mieszkanie największego na świecie ścierwa mógł okazać się genialny, gdyby nie fakt, że prawie w ogóle go w nim nie było. Niebieskowłosemu nie zajęło to długo, zorientował się, że Symbol Pokoju nie może 24/7 chełpić się sławą i jednocześnie przebywać we własnych włościach. Oczywiście, zastanawiał się nad zaatakowaniem córki All Mighta w jej domu... Teraz nie był wstanie myśleć o jakimkolwiek wyrządzeniu krzywdy jasnowłosej dziewczynie.
Nim się obejrzeli, oboje stali pod zamkniętymi drzwiami posiadłości. Raito nie była w stanie zrozumieć kiedy się tu znaleźli, jeszcze moment temu szli przez park... Chwilę zajęło jej domyślenie się, że musi wyciągnąć klucz z plecaka i otworzyć wejście. Żeby tego dokonać musiała wyrwać się z objęcia Tomury. Choć zrobiła to powoli on i tak wydał z siebie niezadowolone mruknięcie.
Starała się odblokować zamek jak najszybciej tylko mogła. Nawet przez myśli jej nie przeszło, że ma zamiar wpuścić do domu poszukiwanego przestępcę, mordercę... Nie widziała go w ten sposób. Otworzenie mu drzwi wydawała jej się oczywiste niczym ukrywanie przez nią własnego rodowodu.
Przekręciła klucz. Później reszta poszła jak z górki - weszli do mieszkania, Raito instynktownie zakluczyła drzwi i następnie we dwójkę skierowali się do pokoju dziewczyny. W międzyczasie niebieskowłosy ściągnął kaptur ze swojej głowy. Rozglądał się dookoła starając się zapamiętać każdy najmniejszy szczegół. Miał nadzieję, że nie jest to ostatni raz, gdy zaszczyca to miejsce swoja obecnością.
Zauważył, że gdziekolwiek nie spojrzy, nie może dostrzec ani śladu bałaganu. W porównaniu z bazą Ligi, a już w szczególności z jego pokojem, dom Sun wydawał się wręcz lśnić. Jeszcze raz zerknął na prowadzącą go dziewczynę. Skłamałby gdyby powiedział, że zaufanie jakie okazywała mu Raito wcale go nie cieszy. Czuł się jakby udało mu się dokonać czegoś niesamowitego.
Dopiero gdy przekroczył próg pomieszczenia uderzyła w niego wewnętrzna panika. Nie miał bladego pojęcia co ma zrobić. Nigdy bowiem, nie został zaproszony przez kogoś do pokoju... Zwłaszcza przez osobę płci przeciwnej.
- To ten... - zaczęła Raito po kilku sekundach głuchej ciszy - Witam w moich skromnych progach.
Niezręczny chichot opuścił jej usta, których kąciki skierowały się ku górze. Stała więc po środku pokoju czekając na rozwój wydarzeń. Też nie wiedziała co czynić dalej. W jej opinii, wszystko toczyło się zbyt szybko. Ciężko było jej to przyznać, ale gdyby wiedziała o swoim niespodziewanym gościu wcześniej - przygotowałaby sobie to co chce powiedzieć.
-... uśmiech... - ledwo usłyszała część mamrotu Tomury.
- He?
- Twój uśmiech jest ładny - powtórzył na tyle głośniej, że Raito była w stanie go usłyszeć.
Chyba dotarło do niego, że jego myśli zostały wypowiedziane nie tylko w jego głowie, bo na moment odebrało mu dech w piersiach.
Jasnowłosa poczuła potrzebę natychmiastowej ewakuacji.
- Może pójdę po coś do picia... - postanowiła.
Gdy szła przez korytarz w kierunku kuchni, czuła gorąco na policzkach, a jedynym o czym mogła myśleć były słowa Shigarakiego. Odtwarzały się w jej głowie jakby znajdowały się na nieskończonej pętli.
To tylko jedno zdanie - powtarzała sobie gdy wyciągała sok pomarańczowy z jednej z półek. - I pewnie nie zapomnę go do końca życia - to już bardziej zgadzało się z rzeczywistością.
Miała nadzieję, że Tomura nie ma alergii na pomarańcze - wtedy byłoby naprawdę źle. Sama uwielbiała sok zrobiony z owocu i chciała by i mu przypadł on do gustu. Nadeszła pora by się o tym przekonać.
Zastała niebieskowłosego siedzącego na jej łóżku z grą w dłoni. Oglądał plastikowe opakowanie obracając je w różnych kierunkach.
- Nie wiedziałem, że ktoś jeszcze w to gra - wymamrotał.
- No, mówią, że to badziewny staroć, ale mi się tam podoba. - odpowiedziała podchodząc do niego.
Wzdrygnął się na jej słowa. Nie usłyszał kiedy znowu weszła do pokoju. Jak mógł powiedzieć jej coś takiego? Wróciły do niego wcześniej wypowiedziane słowa. Teraz na pewno uzna go za jakiegoś dziwaka... Uspokoił się od razu gdy zauważył jej zachowanie. Nie wyglądała na zrażoną, wściekłą czy spanikowaną. Może powinien częściej wyrażać swoje myśli na jej temat? Bo jej uśmiech uznał za naprawdę piękny, a widziany z bliska był jeszcze cudniejszy.
- Gdzie ją kupiłaś? - zapytał.
- Kolekcjoner nigdy nie zdradza miejsc swoich zakupów - przekręciła znane powiedzenie.
Ta wymiana zdań była podobna do tych, które niegdyś prowadzili godzinami przez telefon. Shigaraki znalazł kolejny powód do lubienia gier. To dzięki nim poznał Sun, a teraz wciąż pozwalały mu znaleźć z nią wspólny temat i utrzymać więź, która między nimi była.
- Chyba będę musiał cię do tego zmusić... - zażartował.
- Chcę widzieć jak próbujesz - powiedziała szczerze się śmiejąc.
Jej śmiech też jest piękny... - taka myśl nasunęła się Tomurze, ale tym razem udało mu się utrzymać język za zębami.
Atmosfera panująca w pokoju znacznie się rozluźniła. Siedzieli koło siebie na miękkiej kołdrze z niezwykłym spokojem. Gdy Shigaraki popijał sok pomarańczowy, Raito przyglądała się jak naturalnie odchyla jeden z palców. Musiał to w sobie wyćwiczyć... Fascynujące.
Minęła chwila, a po napoju nie pozostał nawet ślad, szklanka została położona na biurku. Niebieskowłosy wyglądał jakby chciał o coś zapytać.
- Chciałbyś zagrać? - spytała jasnowłosa zgadując czego może chcieć.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - odpowiedź była natychmiastowa.
CZYTASZ
Córka bohatera (Shigaraki x oc)
FanfictionRaito myślała, że posiadanie ojca-bohatera jest czymś wspaniałym... Był to jeden z największych błędów jakie popełniła w swoim życiu. Zamiast mieć lepiej, miała o wiele trudniej niż wszyscy w jej wieku. Od zawsze musiała się ukrywać z tym kim jest...