Rozdział 16

348 36 6
                                    

- I? - odezwał się głos po drugiej stronie telefonu.

- Co „i"? - zapytała dziewczyna.

Specjalnie musiała znaleźć ustronne miejsce, by odebrać do połączenie. Była zmuszona przerwać kluczowy moment w postępie jej misji! Nie była z tego powodu szczególnie zadowolona, wręcz przeciwnie - niezmiernie ją to rozdrażniło. Ale nie mogła GO zignorować.

- Wiesz o co chodzi - odpowiedział, jak zwykle, z chłodnym poirytowaniem.

Westchnęła ze zrezygnowaniem.

- A ty znowu o tym... - narzekała, jednocześnie rozglądając się czy nikt przypadkiem nie zwraca na nią zbytniej uwagi. - Dla twojej wiedzy, idzie mi o wiele lepiej niż myślałam... Oczywiście, byłoby jeszcze lepiej, gdybyś mi teraz nie przeszkodził - dodała.

- Mam nadzieję, że już wkrótce dostarczysz mi jakichś przydatnych informacji - oznajmił, jakby nie usłyszał karcącej go uwagi.

- Myślisz, że to takie proste? - jego bezczelność, bo tak właśnie odebrała zachowanie osoby, z którą rozmawiała, zaczynała ją szczerze denerwować.

- A nie jest? Z twoimi zdolnościami i możliwościami nie powinnaś mieć żadnych problemów - stwierdził.

Tego dziewczyna nie mogła już puścić płazem.

- Doprawdy? Wiem, że możesz nie wiedzieć, ale... Trudno dowiedzieć się czegoś o kimś, kto nie chce nic o sobie powiedzieć! Jest ostrożna, jakby o wszystkim wiedziała! - jej ton stał się agresywny. - Mam już dość udawania głupiej, uroczej dziewczynki tylko po ty, by zdobyć jej zaufanie!

Rozmówca umilkną na chwilę. Gdy znów się odezwał jego głos był pełen opanowania, pewności siebie i determinacji. Ta nagła zmiana w jego nastroju zdziwiła ją na tyle, że zupełnie zapomniała o wściekłości, którą czuła jeszcze kilka sekund temu.

- Jeszcze trochę, siostrzyczko. Jeszcze trochę...


* * *


- Nie! Nie idź tam! - krzyknęła Raito w kierunku ekranu telewizora.

Obecnie była w salonie, oglądając jeden z najpopularniejszych horrorów w ostatnim czasie. Komentowała, jakże irracjonalne, zachowanie głównego bohatera. Mimo, że on jej nie słyszał, miała cichą nadzieję, że zrozumie jak głupie są jego działania... Oczywiście, postać podjęła przewidywalną i niemądrą decyzję. Wiedząc, że zaraz coś mu się stanie, zamknęła oczy. Nie chciała jeszcze odejść z tego świata przez zawał serca. Takie sceny zawsze ją przerażały... Pewnie dlatego nigdy nie oglądała horrorów, prawie nigdy.

- Założę się, że zaraz coś go pożre - stwierdził głos obok niej.

Tak... Tomura też tu był. To jego pomysłem było obejrzenie takiego, a nie innego filmu. Zarzucił jej, że za bardzo boi się zobaczyć coś takiego. Nie mogła nie podjąć próby udowodnienia mu, że się myli... I teraz bardzo tego żałowała. Było to dziwne, zwłaszcza, że była świadkiem czyjejś śmierci. Ba!, raz sama prawie straciła życie... Ale w tej chwili tamte wydarzenia nie miały znaczenia. Wolała po prostu cieszyć się obecnością... Przyjaciela? Zaskakujące. Nadal nie wiedziała kim dla siebie byli.

Siedzieli na kanapie i korzystali z tego, że ojca Raito - zresztą, jak zawsze - nie było w domu. Gdyby bohater dowiedział się o "nietypowym" gościu, nie obeszło się bez rannych... Lub martwych. Jednakże, wolała nie przekonywać się, która z tych opcji jest bardziej prawdopodobna.

- Jeszcze tylko moment... - Shigaraki podsycał jej strach.

- Jesteś okrutny - powiedziała mocniej zaciskając oczy.

- No weź... - zaczął, jednak niespodziewany wrzask dobiegający z telewizora uciszył go na chwilę - O, z jego ciała wypłynęło mniej krwi niż myślałem - skomentował.

Raito podwinęła pod siebie nogi i starała się ignorować krzyki, bolesne jęki i tym podobne dźwięki wydawane przez aktorów. Wtem poczuła obejmujące ją ramie Shigarakiego. Znowu to robił. Ostatnio wykonywał tę czynność za każdym razem gdy się widzieli, a takich razów było już kilka. Przeważnie rozmawiali o grach albo sami w nie grali (wtedy, gdy nie mógł zawitać do jej mieszkania osobiście – rzecz jasna). Niby było tak jak dawniej... Ale jakoś inaczej, w inny sposób. Raito nadal nie wiedziała jak to wytłumaczyć.

Po chwili telewizor ucichł. Jasnowłosa powoli uchyliła powieki. Tomura wyłączył film i właśnie odkładał pilot na niewielki stoliczek kawowy, który znajdował się blisko kanapy. W tym celu zdjął ramę z jej boku. Zrobiło jej się jakoś chłodniej... W każdym razie, jej stopy po chwili znów dotknęły podłogi.

- Wiedziałem, że tak to się skończy - oznajmił Shigaraki na powrót siadając koło Raito.

Obiecał sobie przecież, że przy nim będzie odczuwać tylko pozytywne emocje. Strach się do nich nie zaliczał.

Nie uzyskał odpowiedzi. Dziewczyna wolała zająć się inną czynnością, jaką było przyglądanie się czerwonookiem z bliska. Poważnie zastanawiała się nad zakupieniem kremu nawilżającego do skóry, ta należąca do Tomury zdecydowanie potrzebowała dodatkowej opieki. Jego szyja i okolice oczu pokrywały ślady uporczywego drapania. Pomadkę do ust też by mu kupiła albo pożyczyła swoją, jeśli byłoby to konieczne.

Niebieskowłosy dostrzegł baczne spojrzenie Raito i prędko odwrócił głowę w przeciwnym kierunku.

Myśli, że wyglądam ohydnie? - zastanowił się.

Szczerze, to nigdy nie obchodził go jego własny wygląd. Bo czemu miałby? Ale teraz, ze względu na jasnowłosą zaczął martwić się, że może ją to od niego odpychać. Był świadomy, że poziom jego zadbania nie jest wysoki. Poczuł niepokój na myśl brzydzącej się go Raito. Na razie tego nie pokazywała, ale wciąż mogły to być tylko pozory.

Dziewczyna widząc do jakiego stanu doprowadziła Shigarakiego, natychmiast próbowała to naprawić. Jednakże, nim zdążyła wypowiedzieć choćby słowo usłyszała głos otwieranych drzwi. Natychmiast stanęła na równe nogi. Znała tylko dwie osoby, które posiadały klucz do mieszkania. Jedną z nich była ona sama, a drugą...

Błyskawicznie chwyciła nadgarstek Tomury i pociągnęła go w kierunku swojego pokoju. Złoczyńca, który był trochę oszołomiony tym co się działo, dał zaciągnąć się do pomieszczenia.

- Nie wychodź stąd - wyszeptała błagalnie Raito. - Proszę.

Ten skiną jej porozumiewawczo. Dopiero docierało do niego, że prawowity właściciel zawitał do swojego domu.

W chwili, w której Raito zamykała drzwi, All Might postawił stopę na korytarzu. Stali naprzeciw siebie w niewielkiej odległości. Z jego ciała wciąż uchodziła para po tym, jak zmienił swoja postać z tej umięśnioną, na tę wychudłą i kościstą.

- Hmm... Cześć Raito - przełamał niezręczną ciszę.

- No hej - powiedziała niepewnie dziewczyna.

W jej głowie rozpętała się istna myślowa burza.

Co on tu robi?! Nie ma go całe dnie i noce, a przychodzi akurat wtedy, kiedy najbardziej go tu nie chcę!? Miał być w pracy! Jeśli zorientuje się o obecności Tomury... - o tym wolała nie myśleć.

- Nie miałeś być w pracy? - zapytała, próbując ukryć swoje prawdziwe, niespokojne emocje.

- Tak - odpowiedział krótko - Zaraz odbędzie się spotkanie w sprawie festiwalu sportowego i muszę się przebrać.

Faktycznie, wciąż miał na sobie bohaterski strój. Jasnowłosa postanowiła nie przeszkadzać mu w tym co robił.

Im szybciej zacznie, tym szybciej skończy - mówiła sobie. - Byle szybko!

Każda sekunda czekanie powodowała u niej większy niepokój. Ciągle stała na straży drzwi od własnego pokoju. Pilnowała by naturalni wrogowie się nie spotkali. Gdy, ubrany już w żółty garnitur, Symbol Pokoju opuścił posiadłość i zamkną za sobą drzwi, wparowała do swojego pokoju z niewyobrażalnym impetem.

Ale Shigarakiego już tam nie było. Zastała tylko otwarte na oścież okno.

Córka bohatera (Shigaraki x oc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz