Rozdział 20

333 35 2
                                    

Izuku Midoriya... Kim ty właściwie jesteś? - zastanawiała się Raito. - Co łączy cię z mimo ojcem?

Miała w tej chwili tyle pytań, na które nie sposób było znaleźć odpowiedzi. Rozmyślała nad tym już od jakiegoś czasu, starając kierować się logicznym myśleniem, nie emocjami i wspomnieniami. Dlatego właśnie, w jej przemyśleniach rzadko znajdował się All Might, a wspomniany chłopiec. Wydawał się być zwyczajnym uczniem UA, jak każdy w jego klasie... Ale za tym musiało kryć się coś więcej. W końcu, użył TEJ mocy. Dziewczyna była tego stuprocentowo pewna.

Westchnęła. Same myślenie o tym nic jej nie da. Jej ojciec również nie udzieli odpowiedzi na żadne z pytań, które chciałaby w tym temacie zadać. Jeszcze by się w kurzył, że wtyka nos w nieswoje sprawy. To zdecydowanie nie szło jej na rękę.

- Proszę - powiedziała kasjerka podając jej papierek wypełniony nadrukami. - Oto twój paragon.

- Dziękuję - odpowiedziała grzecznie i opuściła sklep z zapakowanymi wcześniej do siatki zakupami.

Zanim ruszyła z powrotem do domu, upewniła się, że dwa szczególne produkty są odpowiednio ułożone. Szminka i krem nawilżający do skóry - były to dla niej najważniejsze przedmioty z siatki. Gdy zorientowała się, że po jej zaśnięciu w tramwaju, Tomura się nią zaopiekował, poczuła potrzebę natychmiastowego odwdzięczenia się. Poza tym, już wcześniej myślała o podjęciu postepowania w sprawie, tragicznego wręcz, stanu jego skóry.

Teraz pozostało jej jedynie czekać aż znowu się spotkają.

Może zadzwonię i sama go do siebie zaproszę? - rozważała.

Droga powrotna do domu minęła jej szybko. Mimo, że musiało minąć kilka dni, całkowicie zregenerowała energię utraconą tamtego dnia - fizyczną i psychiczną. Z łatwością wykonywała wszystkie rutynowe czynności i bardzo ją to cieszyło. Nim się obejrzała, produkty zastały odłożone na odpowiednie miejsca. Dla tych dwóch szczególnych przeznaczyła jedną z szuflad we własnym pokoju, żeby nawet ona nie zapomniała, że są przeznaczone dla Shigarakiego.

Do sprzątania, którego wymagało mieszkanie, też przystąpiła bez narzekania. Dokładnie ścierała kurze z półek i blatów podnosząc przy tym wszystko co jej przeszkadzało. Bransoletka złożona z koralików w odcieniach niebieskiego również nie umknęła jej uwadze. Jej całokształt w ogóle jej się nie podobał i nigdy nie kupiłaby czegoś takiego. Jednakże, jako dobra znajoma, nie mogła odrzucić prezentu od Uragiri i jej zasmucić, zwłaszcza, że tamta wydawała się dzisiaj specjalnie uradowana. Ciekawe dlaczego?

Odłożyła przedmiot na poprzednie, zaimprowizowane miejsce i z podziwem przyjrzała się swojej dobrze wykonanej pracy. Już szła dalej z zamiarem wznowienia porządkowania... 



Najpierw po domu rozeszło się agresywne pukanie do drzwi. Raito natychmiastowo się zatrzymała.

- HALO?! - następnie usłyszała stłumiony przez drewno krzyk.

Nie rozpoznała głosu. Oddech uwiązł jej w gardle. Osoba stojąca przed drzwiami nie była jej ojcem, nie była też Tomurą, a już na pewno nie kimś kto miał dobre zamiary. Ścierka, która służyła jej do walki z brudem, upadła na ziemię... Ale Raito nadal stała. A już myślała, że spokój zostanie w jej życiu na dłużej.

- Wiem, że tam jesteś, Raito Yagi! - znowu odezwał się głos. - Otwórz te durne drzwi, a może pozwolę umrzeć ci łagodną śmiercią!

Nie była w stanie wykrztusić z siebie słowa... Chociaż, to bez znaczenia. I tak nie wiedziała co chce powiedzieć. Z każdą chwilą docierało do niej, że w tym starciu nie jest postacią poboczną. Nieznajomy szukał właśnie jej. Nie było mowy o ukryciu się i bezpiecznym przeczekaniu całego zdarzenia. Nie powinna nawet myśleć o schowaniu się pod łóżkiem, czy w jakimkolwiek innym miejscu. Dokładnie jak WTEDY...

Córka bohatera (Shigaraki x oc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz