Rozdział 8

396 33 14
                                    

Raito nie miała bladego pojęcia kiedy znalazła się w domu. Nie wiedziała też jak jej telefon skończył pod ścianą z lekko pękniętą szybką. Jedynym czego była w tej chwili pewna było to, że czuje się okropnie. Chociaż nie, "okropnie" to zdecydowanie zbyt łagodne określenie. Gdyby posiadała wystarczającą siłę, zaczęłaby niszczyć i wyżywać się na wszystkim co było w zasięgu jej wzroku. Ale nie miała nawet jej, była słaba i nienawidziła siebie za to.

Zamiast tego usiadła na łóżku z podkulanymi nogami i oparła czoło na kolanach. Łzy moczyły materiał jej spodni w tamtym miejscu, ale w tej chwili zupełnie ją to nie obchodziło. Z jej gardła wyrwał się szloch, nie był on jednak zbyt głośny. Wciąż czuła ból w miejscu, na którym spoczęły dłonie jej niedoszłego zabójcy - Dusty'iego.

Za każdym razem gdy zamykała oczy widziała jego twarz. Te przepełnione chęciom mordu, aczkolwiek piękne oczy nie mogły opuścić jej myśli. Spodziewała się, że pierwsze spotkanie z jej tajemniczym internetowym znajomym będzie wyglądało inaczej. Miała być szczęśliwa, nie przerażona. Lecz stało się jak się stało, a jedyna bliska jej osoba okazała się być złoczyńcą, kimś kogo miała unikać za wszelką cenę.

Jednakże, mimo tego co się stało nie czuła wstrętu i nienawiści względem Dus... Shigarakiego Tomury, od teraz tak powinna się do niego zwracać. Był przywódcą Ligi Złoczyńców - to fakt, chciał ją zamordować - też prawda, ale ostatecznie tego nie zrobił. Wycofał się i wyglądał jakby żałował tego, czego zamierzał dokonać. Do tego, jedynym powodem, dla którego chciał ją zabić, był jej ojciec. Tak, ten sam człowiek, który był przyczyna śmierci jej matki i większości cierpienia w jej życiu. To jego wina. Gdyby nie była jego córką, nie siedziałaby teraz na łóżku zalewając się słonymi łzami. Wszystko potoczyłoby się inaczej.

Otarła mokre policzki rękawem bluzy, na której wciąż znajdowały się pozostałości po wylądowaniu na brudnym chodniku. Powinna się umyć, zdecydowanie. Była jednak świadoma, że żaden prysznic nie zmyje z niej wydarzeń tego dnia.

Co ma teraz z tym wszystkim zrobić?...


* * *


Minął dzień... A może dwa? Shigaraki nie był w stanie określić upływu czasu. Jest to szczególnie trudne gdy siedzi się w zamkniętym pokoju, nie wychodząc z niego nawet na sekundę. Nie poszedł nawet po jedzenie, w tym momencie nic nie przeszłoby mu przez gardło mimo tego, że doskwierał mu głód.

Myślał, że nie może doprowadzić się do gorszego stanu niż ten, w którym zazwyczaj się znajduje. A jednak mu się udało. Na jego szyi, w każdym możliwym miejscu znajdowała się zaschnięta krew co tyczyło się również palców, których użył do jej drapania. Jego oczy były przekrwione z powodu braku snu i płaczu. Piekły go również z powodu ciągłego przecierania. Nie chciał się mazać jak jakiś przegryw, ale jego ciało odmawiało mu posłuszeństwa.

Nawet po tym, co zrobił nic nie niosło ukojenia na te durne, według niego, uczucia. Jego Mistrz zawsze powtarzał, że nie powinien blokować tego co czuje i robił to, co tylko chciał, o ile był do tego zdolny. Teraz, marzył o zamienieniu kogoś w kupkę prochu, jak i również o odnalezieniu Sun i naprawieniu tego co zepsuł. Coś w głębi niego aż pchało go do jej drzwi.

Powoli podniósł się na nogi i udał się do łazienki. Nikt nie zobaczy go w chwili jego słabości. Zanim pokarze się komukolwiek na oczy musi pozbyć się wszystkich oznak tego, że pozwolił sobie na rozpacz i użalanie się nad sobą...

-... więc na razie wszystko idzie zgodnie z naszymi planami - Shigaraki wszedł do baru akurat w momencie przemowy Kurogiriego.

- Doskonale - od razu rozpoznał odpowiedź Mistrza.

Barman był zwrócony w stronę ekranu, który służył do komunikacji z prawdziwym szefem Ligi Złoczyńców. Odwrócił się jednak od razu gdy usłyszał kroki niebieskowłosego.

- O, już jesteś, Shigaraki Tomuro.

Ten nie zwrócił uwagi na skierowaną do niego wypowiedź. To JEGO zadaniem było składanie raportów i informacji o postępach lub zmianach w planach bractwa.

- Od kiedy to przejmujesz moje zadania, Kurogiri? Stajesz się teraz szefem? Bo jakoś mi się nie wydaje - godziny smutku wyparowały w jednej chwili, teraz był wściekły.

Popatrzył na barmana tak jak zawsze patrzył na tych, którzy zaszli mu za skórę. Nikt nie będzie podważał jego pozycji!

- Nic z tych rzeczy - sprostował tamten. - Po prostu uznałem, że lepiej będzie jak dam ci chwile odpoczynku. Wyglądałeś jakbyś jej potrzebował.

Aż tak było widać?! - spanikował wewnętrznie Tomura.

Ostatnim czego obecnie chciał było zobaczenie przez kogoś jego emocji, nie licząc oczywiście gniewu, bo uwielbiał wywoływać strach u innych ludzi. Innych ludzi nie licząc Sun... Jak miał się stać nowym Symbolem Strachu skoro nie potrafił ukrywać swojej "ludzkiej" strony?

- Kurogiri mówił mi właśnie o twojej udanej misji. Gratulację - słowa jego Mistrza trochę podniosły go na duchu, jednakże na krótko. - Ale musisz pamiętać co jest twoim PRAWDZIWYM celem. I co musisz zrobić, by go osiągnąć.

Shigaraki od razu wiedział co ten miał na myśli. Chodziło o Raito. Raito Yagi - córkę All Mighta, największego śmiecia i człowieka, którego chciał zabić. Powinna być dla niego nikim, ale rezultat znacznie różnił się od tego założenia. W całym swoim życiu nigdy nawet nie pomyślał o sprzeciwieniu się osobie, która go uratowała. Tymczasem właśnie myślał o tym, co powie Mistrzowi, by przekonać go, że wcale nie muszą zabijać dziecka jego nemezis.

To nie jej wina, że ma za ojca takiego śmiecia - uznał to za dobry argument. - Nie mamy nawet pewności, że mu na niej zależy.

Właściwie to był tego pewien. Już połączył kropki i zorientował się kim była osoba, o której mówiła Sun. Większe znaczenie dla All Mighta miał ten bachor, którego spotkał w USJ. Głupi fan i naśladowca - to jego powinien się pozbyć, nie jej. Ona ślepo za nim nie podążała. Ba! Mógł nawet stwierdzić, że nie lubiła bohaterów, co dawało mu prawdziwą ulgę i satysfakcję.

Poza tym, czy Mistrz nie uszanowałby jego pragnień? Sam mówił przecież, że Tomura może mieć to co zechce... A on chciał jej. Chciał Raito u swojego boku.

Córka bohatera (Shigaraki x oc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz