1

14.3K 161 18
                                    

Niven

Patrzyłam tępo na trumnę opuszczaną w dziurę w ziemi. Łzy spływały po moich policzkach, ale nikt nie mógł zobaczyć moich oczu przez ciemne okulary, które nosiłam. Ubrałam się w skromną czarną sukienkę i zaciskałam drżące palce na łańcuszku ciemnej torebki. 

Mason Grand. To imię już wkrótce miało zostać wyryte na szarym nagrobku. Chłopak, którego kochałam całym sercem od trzech lat. Umarł dlatego, że wjechał w niego pijany kierowca. To nie była wina Masona, że opuścił ten świat. Jego morderca trafił do więzienia, w którym miał spędzić dwadzieścia pięć lat, jednak dla mnie to było za mało. Ten człowiek odebrał mi miłość życia, skazując mnie na samotną egzystencję.

Nie byłam na pogrzebie Masona sama. Za mną stało mnóstwo jego przyjaciół. Nie dziwiłam się temu. Mason był duszą towarzystwa. Uwielbiał ludzi, a oni uwielbiali jego. Kochał świat i życie. To było niesprawiedliwe, że opuścił świat, który tak kochał, w wieku dwudziestu jeden lat. 

Mimo, że wokół mnie było pełno ludzi, czułam się samotna. Żegnałam miłość życia, której nigdy więcej miałam nie zobaczyć. Moje serce płakało z bólu, podobnie jak dusza. Wiedziałam, że nigdy więcej nie poznam tak cudownego chłopaka, jak Mason. Moje życie kręciło się wokół niego. Każdego dnia budziłam się z uśmiechem na twarzy, wdzięczna za to, że mogłam dzielić z nim życie. 

Masona poznałam w dniu, w którym stracił starszego brata. Ryan, bo tak miał na imię chłopak, był chory na białaczkę. Umarł, kiedy miał dwadzieścia dwa lata. Mason i Ryan nie mieli rodziców. Zostawili ich, gdy chłopcy byli mali. Nie pamiętali swoich rodziców. Nikt nigdy nie dowiedział się, co się stało z tymi ludźmi. Próbowałam pomóc Masonowi, aby zrozumieć, gdzie podziali się jego rodzice, ale nie udało nam się ich odnaleźć. 

Jeśli chodziło o moich rodziców, rozstali się, kiedy miałam dziesięć lat. Ojciec przeprowadził się do Europy z kochanką, a mama ze smutku wpadła w alkoholizm. Gdy miałam trzynaście lat, śmierć mi ją odebrała. Zostałam sama. Mieszkałam w domu dziecka, a kiedy stamtąd wyszłam, zatrudniłam się jako kelnerka w miejscowym barze. Tam właśnie poznałam Masona, który przyjeżdżał do baru na motocyklu. 

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam tego chłopaka, miałam motylki w brzuchu. Nigdy nie widziałam nikogo piękniejszego. Mimo, że Mason był wtedy sam, promieniał szczęściem. Zagadywał ludzi z łatwością, więc tamtego dnia udało mu się mnie poderwać. Jak się szybko okazało, skutecznie. 

Zamieszkaliśmy razem już po dwóch miesiącach znajomości. Wynajęliśmy kawalerkę, w której spędzaliśmy czas po godzinach nauki na studiach. Takie życie czasami mnie męczyło, jednak spełniałam się w swojej roli. Podobała mi się codzienna rutyna i to, że mimo lat samotności, wreszcie odnalazłam szczęście.

- Cześć, kotku. Wybacz, mogę ci tak mówić? 

Zaśmiałam się, zakładając kosmyk włosów za ucho. Mason przysiadł się do lady baru i podparł dłonią podbródek. Miał na sobie skórzaną kurtkę i chłonęłam spojrzeniem tatuaże na jego szyi. Chłopak miał roztrzepane włosy i kask w drugiej ręce. Wyglądał, jakby urwał się z gangu motocyklowego, ale której dziewczynie serce nie zabiłoby szybciej na widok takiego mężczyzny?

- Hej, kwiatuszku. Jeśli mogę tak cię nazywać, mogę zostać twoim kotkiem. 

Kiedy chłopak zaśmiał się perliście, odchylając głowę w tył, wiedziałam już, że zrobię wszystko, aby był mój. 

Moim najgorszym przeżyciem była wizyta w kostnicy. Musiałam zidentyfikować ciało Masona jako, że nie miał rodziców, którzy mogliby to zrobić. 

Master RoseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz