38

4.8K 148 5
                                    

Niven

Archibald Rose klęczał przede mną, gotów mi się poddać. Przyjął pozycję uległego, choć wcale nie musiał przystać na moją zabawę. Ręce, które skrępował sobie sam za plecami sprawiały, że wyglądał jak posłuszny niewolnik, czekający na rozkazy swojej pani. Było to podniecający widok, choć nigdy nie byłabym w stanie zniewolić człowieka, który tego nie chciał. Nawet dla zabawy. Dlatego byłam gotowa przerwać sesję i wrócić do ról, jakie mieliśmy wcześniej. 

Mój pan długo myślał nad moimi słowami. Wyznałam mu, że wolałabym żyć z nim, niż egzystować samotnie. Może mówiłam to pod wpływem chwili, jednak naprawdę tak się czułam. 

- Nie musisz się nade mną litować, Niven.

- Wcale tego nie robię. 

- W takim razie dlaczego to mówisz? Naprawdę wolisz żyć ze mną, niż zwiedzać samotnie świat? Podróżować? Być wolną? 

Po części Archibald miał rację. Wiedziałam o tym, jednak nie miał pojęcia, jak długo borykałam się z samotnością. Wbrew temu, co myślał, samotne życie wcale nie było łatwe. Myślałam, że na Skopelos znajdę raj na ziemi i poczuję się tam lepiej po śmierci Masona, jednak byłam w błędzie. Nie ważne, gdzie bym zamieszkała, duch Masona i tak nawiedzałby mnie bezlitośnie. 

Spuściłam wzrok. Rose położył dłonie na moich udach. Wiedziałam, że zabawa w panią i jej niewolnika nam się nie uda. Byliśmy stworzeni do innych ról, choć nie mogłam ukryć tego, że podobało mi się, gdy mój pan przede mną uklęknął. 

- Gwiazdeczko, nie płacz. 

Dopiero, gdy to powiedział, zdałam sobie sprawę ze spływających mi po policzkach łez. Naprawdę nie chciałam się rozpłakać, jednak było to silniejsze ode mnie. Czułam się słaba, pozwalając sobie na tak częsty płacz w ostatnim czasie, jednak chyba miałam na to usprawiedliwienie. 

- Przepraszam, panie. Tego jest po prostu za wiele.

- Posłuchaj. Zaraz skończymy zabawę. Oboje nie czujemy się na siłach, aby ją kontynuować. Podaruję ci spełnienie, a potem weźmiemy kąpiel, zjemy coś i pójdziemy spać. Jutro wrócimy na ląd, a wieczorem pójdziemy na przyjęcie. 

- Przyjęcie?

W mojej głowie pojawiły się obrazy, które mnie niepokoiły, ale również dawały nadzieję. Mimo, że nie wiedziałam, na jakie przyjęcie mieliśmy iść, oznaczało to, że na wydarzeniu pojawią się inni ludzie. Będę miała szansę ich poznać, może z nimi porozmawiać i dowiedzieć się więcej o moim panu. Wiedziałam, że Rose nie zabrałby mnie w miejsce, w którym nie znajdowali się jego zaufani ludzie, więc nie przeszło mi przez myśl, aby prosić kogokolwiek o pomoc. Poza tym, sama wyznałam, że nie chciałam uciekać od mojego oprawcy.

- To ważna impreza, na której będzie wielu moich współpracowników. Pojawią się tam właściciele niewolnic wraz ze swoimi kobietami, które ode mnie nabyli. Chcę sprawdzić, jak mają się dziewczyny. To dla mnie bardzo ważne, aby miały dobre warunki życiowe. 

Nie rozumiałam mojego pana. Był pełen sprzeczności. Czuł, że źle postępuje, porywając niewinne dziewczyny i tresując je na niewolnice, ale mimo wszystko i tak to robił. Starał się być dla mnie łagodny i delikatny, choć również uwielbiał sprawiać mi ból. Powinnam się cieszyć, gdyż w ostatnich godzinach przeważała ta dobra część Mastera Rose'a, jednak czułam, że demon był gotów w każdej chwili się z niego wydostać. 

- Czy wystąpię tam w roli twojej niewolnicy?

- Tak - odparł, wpatrując się w moje dłonie. - Będziesz tam jako moja niewolnica, Niven. 

Master RoseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz