Niven
Alek podszedł do pięknego jeziora, które znajdowało się w tylnej części posiadłości pana Domenica. Chłopak po płaskich kamieniach umieszczonych na wodzie przeszedł na małą wysepkę, która znajdowała się na środku. Zdjęłam buty i podążyłam za nim.
Blondyn usiadł na trawie, zwracając się plecami w stronę domu. Mój wzrok padł na łabędzie i kaczki, które pływały po jeziorze, nieświadome tego, że blisko nich wydarzyła się tragedia. Alek patrzył na ptaki z otępieniem, nie zwracając uwagi na nic innego.
- Mogę obok ciebie usiąść, Alku?
Chłopak nie odpowiedział. Nie chciałam naruszać jego przestrzeni osobistej, rozumiejąc, jak ważna była dla każdego człowieka. Alek jednak cierpiał i rozumiałam, że nie chciał ze mną rozmawiać. Mimo wszystko, zajęłam miejsce obok niego i rozejrzałam się po okolicy.
- Pięknie tutaj. Mieszkasz we wspaniałym miejscu. Trochę ci tego zazdroszczę.
- Zazdrościsz? - spytał, prychając. - Dziewczyna, którą kochałem, umarła. Uwierz, że nie masz czego mi zazdrościć.
W jego głosie pełno było jadu i nienawiści do całego świata. Sama przechodziłam przez taki okres po śmierci mamy. Z nikim nie chciałam rozmawiać. Zamykałam się w swoim pokoju, odcinając się od wszystkich. Tak właściwie, nie miałam od kogo się odcinać. Nikt się mną nie interesował. Tylko nauczycielki co jakiś czas do mnie przychodziły, prosząc o to, abym wróciła do szkoły. Szybko jednak z domu zabrała mnie opieka społeczna i zostałam zamknięta w domu dziecka. Byłam ciekawa, czy Alek przeszedł przez podobne piekło. Nie chciałam go oceniać, gdyż nie miałam do tego prawa, jednak podświadomie czułam, że jego życie nie było tak trudne, jak moje. Nie powinnam go w żaden sposób oceniać, ale i tak to robiłam. Ludzie byli jednak paskudnymi stworzeniami.
- Zazdroszczę ci tego, że masz pana, który cię kocha.
Alek zamilkł. Nie patrzył na mnie, ale czułam, że obdarzył mnie swoją uwagą.
- Zazdroszczę ci tego, że jest ktoś, kto się tobą opiekuje. Wybacz mi, Alku. Naprawdę przykro mi z powodu twojej straty. Rozumiem, że kochałeś Ingrid. Ja również wiem jak to jest stracić kogoś, kogo się kocha.
- Naprawdę, wiesz?
Uśmiechnęłam się mimo trudności tematu. Cieszyłam się, że udało mi się do niego dotrzeć.
- Tak. Mój ojciec odszedł z domu z kochanką, gdy byłam nastolatką. Mama wpadła w alkoholizm i zmarła. Zostawiła mnie samą. Trafiłam do domu dziecka, z którego wyszłam, osiągając pełnoletniość. Potem przez długi czas byłam samotna i załamana. Do dnia, w którym poznałam miłość mojego życia.
Alek spojrzał na mnie kątem oka. Zauważyłam, że miał ładne niebieskie tęczówki. Był pięknym chłopakiem. Przypominał mi Masona. On również był łagodny i delikatny, traktując świat z najwyższą czułością.
- Mason stał się moim chłopakiem, a ja momentalnie go pokochałam. W dniu, w którym go poznałam, umarł jego brat. Był nieuleczalnie chory.
Oczy Alka się powiększyły. Dałam sobie chwilę przerwy licząc na to, że się do mnie odezwie, jednak kontynuowałam opowieść, gdy zauważyłam, że nic z tego nie będzie.
- Kochałam Masona przez wiele miesięcy. To był najpiękniejszy czas mojego życia. Odkrywałam siebie i opiekowałam się kimś, z kim chciałam spędzić resztę życia. Potem jednak zdarzył się wypadek. Mason umarł, gdy uderzył w niego samochód. Jechał na motocyklu. On nie był pijany, ale kierowca samochodu już tak. Straciłam Masona w ciągu kilku sekund.
CZYTASZ
Master Rose
ActionArchibald Rose. Nazwisko owiane legendą. Mężczyzna, który nie dopuszcza do siebie niegodnych jego majestatowi ludzi. Zanim Rose objął stanowisko jednego z głównych dominujących w klubie BDSM znajdującym się w Rosji, mężczyzna popełnił wiele błędów...