Niven
- Dzisiaj będziemy mieć gości, księżniczko.
Posłałam Yuriemu niedowierzające spojrzenie. Myślałam, że sobie ze mnie żartował. Jakim niby sposobem mieliśmy kogoś gościć na statku? Czy ktoś miał tutaj przypłynąć?
Moją kolejną myślą było to, że nadszedł czas, abym trafiła do mojego pana. Jeśli jednak dobrze liczyłam, Master Rose miał po mnie przybyć dopiero za trzy dni. Dopiero albo już.
Byłam przerażona spotkaniem z nim. Im bliżej go było, tym bardziej się bałam. Część mnie była podekscytowana tym, że spotkam człowieka, z którym spędzę resztę życia, jednak moje serce okropnie się bało. Nikt nie powinien mi się dziwić. Znalazłam się w sytuacji, której nie można było uważać za normalną. Miałam prawo się bać. Yuri i Niko robili jednak wszystko, aby przygotować mnie na to, co nieuniknione. Zapewniali, że mój pan nie będzie dla mnie tyranem.
Wczoraj przepłakałam pół wieczoru w ramionach Niko, mówiąc mu o swoich obawach. Zapewniał mnie, że wszystko będzie dobrze. Chciałam mu wierzyć, ale po prostu nie potrafiłam tego zrobić.
- Yuri, o kim mówisz? Kto nas odwiedzi?
Mężczyzna podał mi kolejną łyżkę owsianki z bananem. Starał się dobrze mnie odżywiać. Klęczałam przed nim i pozwalałam, aby mnie karmił. Z każdym kolejnym dniem niewoli stopniowo przyzwyczajałam się do tego, że byłam karmiona w taki sposób. Przezwyciężałam wstyd i choć wiedziałam, że wszystko na nowo uderzy we mnie, gdy spotkam Mastera Rose'a, to starałam się nie tracić zmysłów.
- Przybędzie do nas nasz wieloletni znajomy wraz ze swoją niewolnicą. Tak się składa, że ją również szkoliliśmy. To świetna okazja, aby sprawdzić, jak czuje się dziewczyna.
- Czy ja...
Spojrzałam w oczy Yuriego, zadając mu niewypowiedziane pytanie. W ciągu ostatnich jedenastu dni poznaliśmy się na tyle, że zaczęliśmy rozumieć się bez słów. Wystarczyło jedno spojrzenie, abym padła przed Yurim na kolana, gotowa possać mu kutasa.
- Ahmed cię nie dotknie.
- Ahmed? Czy on jest Arabem?
- Owszem - odpowiedział blondyn, głaszcząc mnie po głowie. - Ahmed jest dobrym znajomym Mastera Rose'a, a także naszym. Lila, bo tak nazywa się jego niewolnica, została przez nas porwana z Niemiec. Była idealną uległą dla Ahmeda. Spełniała jego wszystkie oczekiwania pod względem wizualnym. Musieliśmy ją jednak szkolić przez miesiąc, gdyż miała problemy z uległością.
Zakryłam usta dłońmi. Chciało mi się wymiotować ze strachu. Bałam się, że gdy zobaczę niewinną Lilę zmuszoną do bycia niewolnicą swojego pana, moje przerażenie znów znajdzie się w swoim najwyższym punkcie. Nie chciałam do tego dopuścić, jednak mój organizm nie chciał mnie słuchać. Zachowywał się tak, jakbym nie miała nad nim żadnej kontroli.
- Będą tutaj za pół godziny - wyjaśnił Yuri, spoglądając na zegarek znajdujący się na jego nadgarstku. Nie trzeba było być znawcą, żeby wiedzieć, jak dużo kosztowało to cacko. - Pozwolę ci się ubrać w ładną bieliznę, żebyś się nie wstydziła, kochanie.
- Ahmed na pewno mnie nie skrzywdzi?
Yuri spojrzał na mnie z czułością. Pogładził mnie wierzchem dłoni po policzku.
- Obiecałem, że cię nie tknie. Nie musisz się go bać. Wiem, że Arabowie cię przerażają, ale Ahmed kocha Lilę. Zobaczysz, jaka łączy ich relacja. Na pewno dużo zrozumiesz, gdy ich poznasz.
Jak obiecał, Yuri po śniadaniu przyszedł do mnie z kompletem bielizny. Były to pierwsze ubrania, które mogłam na siebie założyć po zniewoleniu. Byłam wdzięczna mężczyźnie, że nie wybrał dla mnie jakiegoś seksownego kompletu. Pomógł mi ubrać bieliznę w kolorze bladego różu, która zakrywała akurat tyle, ile powinna. Zdziwiło mnie, gdy Yuri założył mi na szyję różową obrożę. Mój porywacz widział moje błagalne spojrzenie, jednak nic sobie z tego nie robił. Zakładałam, że u Mastera Rose'a miałam zostać zmuszona do o wiele gorszych rzeczy, dlatego nie narzekałam. Choć nie dało się ukryć, że obawiałam się spotkania z Ahmedem i Lilą.
CZYTASZ
Master Rose
ActionArchibald Rose. Nazwisko owiane legendą. Mężczyzna, który nie dopuszcza do siebie niegodnych jego majestatowi ludzi. Zanim Rose objął stanowisko jednego z głównych dominujących w klubie BDSM znajdującym się w Rosji, mężczyzna popełnił wiele błędów...