46

4.1K 142 13
                                    

Master Rose

Niven płakała, skulona na moich kolanach. Jej ciałem targały spazmy. Sam patrzyłem z niedowierzaniem na Siergieja Nabokova. Mojego największego wroga. Człowieka, który był zimny jak lód w stosunku do swoich niewolnic. Nie chciałem z nim współpracować, jednak mężczyzna przyczepił się mnie jak rzep psiego ogona. Za wszelką cenę chciał trzymać się blisko mnie. Musiał mnie śledzić. Już teraz rozumiałem, dlaczego zapowiedział wizytę u mnie kilka minut przed faktem. 

- Gwiazdeczko, mogę zanieść cię na górę? Porozmawiam z Siergiejem, a ciebie zostawię pod opieką Niko i Yuriego, dobrze? 

- Nie! Nigdzie nie idę! 

- Kochanie.

Niven zamilkła. Spojrzała mi w oczy z niemym błaganiem. Bała się. Rozumiałem ją. Chciałem jej pomóc, ale sam w tej chwili potrzebowałem pieprzonej pomocy.

- To polecenie twojego pana. Masz obowiązek je wykonać. 

Niven zadrżała. Pokiwała twierdząco głową. Zaniosłem ją więc na górę. Yuri i Niko siedzieli w swojej sypialni gdy zobaczyli zapłakaną i drżącą Niven, momentalnie wzięli ją pod swoją opiekę. Przytulili ją mocno, a ja wymknąłem się, gestem ręki nakazując im, aby nigdzie się stąd nie ruszali.

Kiedy wyszedłem na korytarz, zamykając za sobą drzwi, musiałem oprzeć czoło o ścianę. Chciałem się uspokoić. Byłem pieprzonym kłębkiem nerwów. Myślałem, że teraz już nic złego się nie wydarzy, ale byłem w błędzie.

Musiałem zejść na dół, aby skonfrontować się z Siergiejem. Nie uśmiechała mi się rozmowa z nim. Gdybym mógł, wyprosiłbym go z tego domu lub zastrzelił. Jeśli jednak zabiłbym tego faceta, świat mafii nie dałby mi żyć. Skończyłbym z dziurą w czole, a nie mogłem zostawić Niven na tej świecie samej. Ludzie Nabokova zgarnęliby ją dla siebie i zamknęli w haremie niewolnic. 

Musiałem coś zrobić, ale nie wiedziałem co. Jedyną szansą na dojście do porozumienia była szczera rozmowa z Siergiejem. Czułem, że mimo, iż był najgorszym skurwielem stąpającym po tym świecie, to gdy zaczął mówić o Niven, coś w jego głosie się zmieniło. Miałem ochotę obić mu twarz za to, że obraził ją za wagę, ale w tej chwili była to drobnostka. Nie usprawiedliwiałem Siergieja, ale wiedziałem, jaki był. Miał cięty język, ale choć nie przepadaliśmy za sobą, to nigdy mnie nie skrzywdził. 

Zszedłem na dół. Opadłem na kanapę. Pochyliłem się lekko do przodu, oparłem łokcie o uda i schowałem zmęczoną twarz w dłoniach. 

- Wiem, że to dla ciebie szok, Archibald. Nie chcę odebrać ci Niven. Nie po to tu jestem. 

Uniosłem wzrok. Spojrzałem na niego i zaniemówiłem. Po prostu nie wiedziałem, co mógłbym powiedzieć. 

- Przepraszam za wszystko, co w przeszłości zrobiłem źle, Rose - kontynuował, podczas gdy ja siedziałem, czekając jak na skazanie. - Nie byłem dla ciebie dobrym kumplem, ale mam do ciebie słabość. Jesteś miłym gościem i w pewnym sensie podobnym do mnie. Nigdy nie mówiłem ci o mojej córeczce, bo nie miałem pojęcia, że ją porwiesz. Chcę jednak, żebyś wiedział, że jestem cholernie szczęśliwy. Nie mógłbym wyobrazić sobie lepszego zięcia. 

- Siergiej...

- Wybacz mi, Rose. Za wszystko, co zrobiłem źle. Nie jesteś mi nic winien, ale jeśli pozwolisz, chciałbym odbudować kontakt z córeczką. Kocham Niven. Może nie przywitałem się z nią należycie, ale odebrało mi mowę, gdy ją zobaczyłem. Jest piękna. Widzę, że ją kochasz. 

- Daruj sobie.

- Nie. Wiem, że chciałbyś mnie zabić, ale nie stanowię dla ciebie zagrożenia. Nie odbiorę ci Niven. Nie zabiorę jej. Czekałem tyle lat, aby ją poznać i jestem cholernie szczęśliwy. Wiem, że ona się mnie boi. Boli mnie to. Chciałbym ją kochać. Jeśli pozwolisz mi uczestniczyć w jej życiu, będę najszczęśliwszym skurczybykiem na świecie. Nie musisz podejmować decyzji teraz. Rozumiem, że jesteś w szoku. Przykro mi, że zrzuciłem na ciebie taką bombę, ale nie mogłem dłużej czekać. Musiałem upewnić się, że moja córeczka jest zdrowa i piękna. 

Master RoseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz