61

3.6K 134 8
                                    

Niven

trzy miesiące później

- Możecie się pocałować. 

Przywarłam do ust Archibalda Rose'a jako jego żona, Niven Rose. Całowaliśmy się namiętnie, czując na sobie wzrok naszych gości. To był magiczny dzień. W końcu staliśmy się małżeństwem. Pokazaliśmy środkowy palec tym, którzy w nas nie wierzyli. 

- Kocham cię, gwiazdeczko. Na koniec świata i jeszcze dalej. 

Rose wziął mnie na ręce. Pisnęłam i zaśmiałam się, wyrzucając bukiet róż w górę. Złapała go Cherrie. Wcisnęła kwiaty w ręce swojego uległego i ciągnąc go za smycz, przyciągnęła chłopaka do siebie, aby złożyć na jego ustach pełen pasji pocałunek. 

Ostatnie tygodnie spędziliśmy na przygotowywaniu się do ślubu. Archibald oświadczył mi się w sposób, który był do niego bardzo podobny. Mój pan po tym, jak przykuł mnie do krzyża, uklęknął przede mną i wyznał, że będzie mnie kochał na wieki, jeśli uczynię mu ten zaszczyt i zostanę jego żoną. Nie mogłam odmówić. Byłam zniewolona i mężczyzna nie mógł nawet założyć pierścionka na mój palec tak, jak powinien to zrobić, ale i tak wykrzyczałam, że z radością zostanę jego żoną. Po tym przeżyliśmy ognisty seks, a gdy oboje doszliśmy, Rose odpiął mnie od krzyża, zsunął na dywan i położywszy mnie na nim, zaczął składać pocałunki na całym moim ciele obiecując, że będzie dla mnie wzorowym mężem. 

Byłam najszczęśliwszą panną młodą na świecie. Miałam na sobie piękną sukienkę w stylu księżniczki, o jakiej zawsze marzyłam. Gorset opinał moje piersi, a dół był cudownie rozkloszowany i świecił się jak miliony gwiazd. Na głowie miałam koronę, której Rose nie pozwolił mi nie założyć, choć uważałam ją za przesadę. Sam jednak również założył koronę. Twierdził, że był moim królem, a ja byłam jego królową i wszyscy goście musieli o tym wiedzieć. 

Na szyi miałam obrożę. Delikatną i błyszczącą, podobnie jak cała ja tego dnia. Nie potrafiłam panować nad łzami szczęścia. Gdy Archie niósł mnie pośród gości na rękach, śmiałam się i płakałam z radości. Moje największe marzenie się spełniło. Miałam męża. Mężczyznę, który był diabelnie seksowny, ale który miał również piękną osobowość. Takie połączenia zdarzały się rzadko, prawie wcale. Mój pan był jednak wyjątkowy i wiedziałam, że takie też będzie nasze małżeństwo.

Na ślubie nie było wielu gości, ale pojawili się na nim wszyscy, których potrzebowaliśmy. Byli tu Domenic, Edgar, Ember, Vlad, Ebony, Felix, Cherrie, Alessandra i Eric, Vinnie, Roma, Siergiej, Yuri oraz Niko. Dominy przyszły w towarzystwie swoich uległych, więc mieliśmy trochę więcej osób, niż zaplanowaliśmy. Cieszyło nas to jednak, choć nie dało się ukryć, że zaraz po ślubie mój pan miał zamiar zabrać mnie w podróż poślubną. 

- Gratuluję, kochani. Cieszę się waszym szczęściem i życzę wam wszystkiego, co najlepsze. 

Domenic podszedł do nas i gdy mój mąż postawił mnie na ziemi, przytuliłam mężczyznę. 

- Jestem pewien, że Alek i Ingrid również życzą wam wszystkiego dobrego. Szkoda, że nie miałaś okazji poznać mojej dziewczynki, kochanie.

Ból Domenica wciąż był żywy. Mężczyzna cierpiał okrutnie i wciąż odmawiał przeprowadzania sesji z uległymi, choć kilka tygodni temu się przełamał i przeprowadził kilka spotkań. Uznał jednak, że nie sprawia mu to takiej radości, jak dawniej. Wiedziałam, że szanse na to, iż mężczyzna po raz kolejny przeżyje tak wyjątkową miłość, były nikłe, ale życie nauczyło mnie, że nie warto było się poddawać. 

- Dziękuję, Dom. Stałeś się moim przyjacielem. Jestem ci za to bardzo wdzięczna. 

Kiedy pocałował mnie w głowę, pogratulował również Archibaldowi. Uścisnęli się jak przyjaciele, ale zaskoczyli mnie, gdy pocałowali się w usta. W tłumie wybuchła radość i wszyscy klaskali, a ja podparłam się pod boki, patrząc na nich pytająco.

Master RoseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz