56

4.1K 145 6
                                    

Niven

- Nie mogę uwierzyć w to, że znowu tutaj jesteś. Pewnie brzmię jak dzieciak, ale cholernie się z tego cieszę, księżniczko.

Archibald i Niko poszli do kuchni, aby przygotować dla nas ucztę, jak to określili. Po podróży byłam głodna, ale bardziej niż jedzenia, pragnęłam mojego pana. Cieszyłam się jednak, że Yuri został ze mną w salonie. Mężczyzna rozsiadł się wygodnie na kanapie i objął mnie ramieniem. Patrzyliśmy się sobie w oczy, czując szczęście. Yuri posmutniał przez ostatnie dwa lata, ale jego piękne oczy wciąż potrafiły się uśmiechać. 

- Musiałam wrócić. Zrozumiałam, że nie ma sensu czekać na coś, czego się pragnie. 

- Święte słowa. Może nie powinienem ci tego mówić, ale pięć miesięcy temu wziąłem ślub z Niko.

- Co?! To wspaniale! Gratuluję!

Rzuciłam się w objęcia Yuriego. Cieszyłam się jego szczęściem. Wiedziałam, jak wiele znaczył dla niego Niko. Wciąż nie wyrzuciłam z pamięci ich płomiennego seksu na pokładzie jachtu. Byli dla siebie stworzeni. Mimo wszystko, zabolało mnie to, że nie było mnie na tak ważnym dla nich wydarzeniu.

Straciłam dwadzieścia cztery miesiące z życia. Ten czas był dla mnie wegetacją. Byłam głupia, że nie skorzystałam wcześniej z możliwości, jakie ofiarował mi tata. Wielokrotnie mi powtarzał, że powinnam wrócić do Archibalda, ale nie chciałam o tym słyszeć. Teraz żałowałam. 

- Niven? Odpłynęłaś.

- Przepraszam - odpowiedziałam, uśmiechając się. - Bardzo się cieszę, że jesteście małżeństwem. 

- Widzę, że jesteś smutna. Chodzi o to, że ciebie nie było z nami, mam rację? 

Pokiwałam głową. Yuri położył dłonie na moich kolanach. Złapał moje spojrzenie, a ja poczułam się jak więzień, gdy tak się we mnie wpatrywał. Za nic nie byłam w stanie urwać z nim tego kontaktu wzrokowego. 

- Myślałem o tym, aby ściągnąć cię na ceremonię, Niven. Chciałem tego, ale wiedziałem, że zraniłoby to ciebie i Archiego. Kocham was. Zależy mi na was obojgu i nie mógłbym dopuścić do tego, aby któreś z was cierpiało. Dlatego podjąłem taką, a nie inną decyzję. Wiem, że nie mam prawa prosić cię o wybaczenie, księżniczko. Uważałaś mnie za swojego przyjaciela. Kogoś, kto powinien pomóc ci w potrzebie. Zostawiliśmy cię z Niko w Chicago na pastwę losu. Byłaś sama. Nie znałaś miasta i ludzi. Zachowałem się podle, ale...

- Nie mówmy już o tym - poprosiłam, kładąc palec wskazujący na ustach Yuriego. - Było, minęło. Cieszę się, że jesteś szczęśliwy. To jest dla mnie najważniejsze, Yuri. 

- Niven, kochanie. Naprawdę mi przykro.

- Ależ nie ma czego. Jestem tu z wami. Szczęśliwa. Nareszcie znowu mam swoją rodzinkę przy sobie. Nic innego nie ma znaczenia. 

- Zapraszamy do stołu!

Yuri podał mi rękę, gdy usłyszeliśmy radosny krzyk Niko. Mężczyzna zaprowadził mnie do jadalni. Była piękna. Nowy dom Archibalda bardzo mi się podobał. Wciąż był luksusowy, podobnie jak tamten, ale było w nim mniej przepychu. Ciekawiło mnie, co znajdowałam się w lochach, bo nie podlegało wątpliwości, że takie się tu znajdowały. 

- Proszę, królowo. Usiądź na swoim tronie.

Rose odsunął dla mnie krzesło i pomógł mi usiąść. Chciałam mu podziękować za ten gest, ale gdy zobaczyłam tyle pysznego jedzenia na stole, mój mózg się wyłączył. 

- Przygotowaliście to wszystko sami? 

Archibald usiadł obok mnie, a po drugiej stronie stołu zasiedli Niko i Yuri. Spojrzałam na ich palce, które zdobiły obrączki. Mężczyźni pocałowali się w usta, a mi zrobiło się ciepło na sercu. Było mi przykro, że nie uczestniczyłam w ich ślubie, ale to nie było ważne. Najważniejsze było dla mnie ich szczęście. Kochałam ich. Byli moją rodziną i za nimi poszłabym w ogień. 

Master RoseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz