36

5.3K 144 4
                                    

Niven

- Czujesz podniecenie, kiedy mi ulegasz?

Master Rose stał nade mną z pejczem w dłoni. Wciąż miał na sobie ten seksowny garnitur, który nosił na pogrzebie Ingrid. Może nie powinnam myśleć o nim jako o kimś zabójczo przystojnym w ubraniu, które nie powinno wzbudzać pożądania, jednak w tym mężczyźnie było coś, co z każdą kolejną chwilą przyciągało mnie do niego coraz bardziej. 

- Tak, panie.

- Doskonale. Mówiłem ci już, że jesteś piękną niewolnicą? 

- Czy mógłbyś, proszę, nazywać mnie uległą? Czuję się jak przedmiot, gdy mówisz o mnie jak o swojej niewolnicy. 

Podniosłam wzrok. Przesuwałam go stopniowo po nogach mojego pana, wybrzuszeniu w jego spodniach, klatce piersiowej, aż w końcu dotarłam do jego hipnotyzujących oczu. Te ślepia sprawiały, że robiłam się mokra w kilka chwil, co było niepokojące. Nie mogłam jednak powstrzymać reakcji swojego ciała, które nigdy nie było pieszczone tak, jak na to zasługiwało.

- Dobrze, gwiazdeczko. Pójdę na takie ustępstwo. Czasami w obecności innych dominujących mogę jednak nazywać cię swoją niewolnicą. Nie miej mi tego wówczas za złe, w porządku? 

- Dziękuję, panie.

- Pięknie. Skoro uzgodniliśmy, jak będę się do ciebie zwracał, przyszła pora na coś przyjemniejszego. Wpierw zadbam o twoje potrzeby, a potem skupimy się na mnie. Chciałbym, abyś usiadła na skórzanej ławie i rozchyliła nogi tak, żebym mógł patrzeć na twoją seksowną cipkę. 

Rumieńce pojawiły się na moich policzkach w przeciągu jednej chwili. Mimo wszystko potaknęłam i wstałam. Mój pan zachowywał się jak dżentelmen. Podał mi dłoń i podprowadził mnie do ławy, z którą wiązały się nieprzyjemne wspomnienia. Postarałam się jednak, aby te złe wspomnienia zatrzeć nowymi. Nie byłam pewna, czy miały być lepsze, ale skoro nie czułam już takiego strachu, jak przedtem, to uznałam, że miałam duże szanse na powodzenie.

Zawstydzona zajęłam miejsce na ławie. Archibald uśmiechnął się lekko widząc, jak rozszerzam nogi. Zamknęłam oczy, czując skrępowanie. Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam, jak mój pan uderza biczem o podłogę. 

- Oczy otwarte. Dlaczego je zamykasz? Mówiłaś, że się mnie nie boisz, prawda? 

Przełknęłam ślinę i pokiwałam głowę. Chwilę mi zajęło, zanim otworzyłam oczy. Kiedy to się stało, skupiłam się na moim panu. 

- Powiedz mi, kochanie. Dlaczego zamknęłaś oczy? 

- Wstydzę się swojego ciała, panie.

Uniósł pytająco brwi, chyba nie spodziewając się po mnie takiego wyznania.

Mężczyzna zbliżył się do mnie. Podłożył mi pejcz pod brodę i nakazał unieść spojrzenie wyżej. Patrzył mi w oczy przez kilka długich sekund, a ja czułam się coraz bardziej niekomfortowo.

- Nie masz prawa wstydzić się swojego ciała, gwiazdeczko. Jesteś piękna. Jeśli twój pan ci to mówi, oznacza to, że jest to prawda. Rozumiesz? 

Pokiwałam powoli głową. Nie czułam, że była to prawda, jednak nie chciałam go zasmucać. Czułam, że po opowieści o swojej matce, wyraźnie posmutniał. To był trudny dzień dla Rose'a. Pożegnał Ingrid, która była ważną częścią jego życia i otworzył się na mnie, co było dla niego nie lada wyzwaniem. 

Wciąż czułam niepokój związany z tym, że za szybko mu uległam. Nie dało się jednak nie zauważyć, że wszystko w tym miejscu działo się w przyspieszonym, a jednocześnie zwolnionym tempie. Byłam niewolnicą Archibalda Rose'a dopiero od kilkudziesięciu godzin, a w tym czasie zdążyło wydarzyć się wiele.

Master RoseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz