Słyszałeś?
No! Dziwne, że nie poszedł na urlop.
A mógłby!
Przynajmniej nie ciśnie nas tak z pracą domową!
Słyszałem, że chce sprzedać dom i rzucić wszystko. Bo obecne życie za bardzo mu o niej przypomina.
Musiał ją bardzo kochać.
Ponoć była przepiękna.
BYŁA to dobre stwierdzenie.
Tartaglia odwrócił się gwałtownie i uderzył w ławkę znajdującą się za nim. Plotkarze natychmiast ucichli.
Spoglądali na niego z nieukrywanym przerażeniem. Nic dziwnego. Miał reputację. Reputację kogoś kto gdy uderzy w twoją ławkę oznajmia, że lepiej byś siedział cicho i modlił się do każdego boga o szybką śmierć.
- O kim gadacie? - zapytał nie spuszczając wzroku z jasnowłosego nastolatka, który był bledszy niż zwykle.
- N-no chyba słyszałeś - wyjąkał drugi chowając ręce pod ławką. Pewnie drżały. Żałosne. Jego przeszywający wzrok musiał im uświadomić, że domaga się więcej szczegółów.
- Na pewno zauważyłeś, że nasz historyk zachowuje się inaczej niż zwykle.
Rudy zacisnął pięść. To prawda przez ostatnie kilka tygodni Zhongli zachowywał się niepokojąco.
Nie robił niezapowiedzianych kartkówek, jego wzrok cały czas gdzieś błądził. Za dobrze znał ten wzrok.
Bardziej był obecny ciałem niż duchem. Kiedy ktoś rozmawiał na lekcji nawet nie próbował go uciszyć. Prowadził lekcję dalej jakby nikogo nie widział. Nie słyszał.
Mówił bezbarwnym głosem to co ma powiedzieć. Jakby odtwarzał ponownie kasetę.
Kiedy ta kaseta się kończyła mieli czas wolny. Czy to było 5 minut, minutę przed dzwonkiem. Zwykle w tym czasie zachęcał ich do zadawania pytań. Teraz jednak po prostu siadał za swoim biurkiem i wpatrywał się w okno.
- Jego żona zmarła - dokończył drugi prawie szeptem.
Childe nie zdążył w żaden sposób zareagować na tą rewelację bo właśnie gdy padły te 3 słowa do klasy wszedł ich postrzelony polonista - Venti.
Guizhong. Nie żyje. W życiu widział ją tylko pare razy.
Z tego co pamiętał miała czekoladowe długie włosy, pogodny uśmiech jaki zawsze wyobrażał sobie u kochającej matki. Nosiła zwykle długie szaty. Była drobnej budowy - jak na kobietę przystało.
Jednak mimo tego, cała jej postać emanowała aurą pewności siebie.
- Tartaglia. Tartaglia mówię do ciebie! - z zadumy wyrwał go zirytowany głos polonisty. No tak. Był na lekcji. Jakie było pytanie? Było jakieś pytanie?
- Nie wiem, dopełniacz czy coś
Klasa wybuchła śmiechem. Venti zrobił się czerwony ze złości. Polski była to luźna lekcja.
Po prostu przychodzisz, odsiadujesz swoje, piszesz czasem jakąś rozprawkę i koniec.
Nauczyciel czasem rzucał jakieś pytanie, ale nigdy nie wyciągał konsekwencji gdy ktoś nie odpowiedział poprawnie.
Kiedy tylko rozległ się dzwonek na przerwę, Rudy szybko wrzucił co miał na biurku do plecaka jednym sprawnym ruchem przedramienia i wybiegł z klasy.
Dlaczego biegł? Gdzie biegł? Czy te krowy mogą nie stać na jego drodze?
Przepychał się ignorując wyzwiska w jego kierunku. Jego głowa była pusta. A jeszcze przed chwilą na lekcji aż pękała od najróżniejszych myśli. O czym myślał?
Przecież nie można zapomnieć tak szybko.Nagle uderzył w coś twardego. Jego plecak spadł mu z ramienia przez co rozsypała się cała wartość.
Ktoś kopnął zeszyt, inna osoba zdeptała jego ulubiony długopis w kształcie strzykawki.
- Patrz jak le... - już chciał zrugać przeszkodę. Tak, przeszkodę. Wszystko co stoi na jego drodze to przeszkoda. Nic więcej.
Lecz gdy tylko zadarł głowę do góry zobaczył te złociste oczy wpatrujące się w niego ze zdziwieniem.
Nic nie powiedział. Nawet się nie ruszył. Po prostu patrzył. Żołądek mu się zacisnął. Dlaczego nic nie mówi?
Zhongli zamrugał dwa razy po czym jakby nigdy nic, odszedł. Zwyczajnie sobie poszedł!
Nie wiedział czy był bardziej wściekły czy przybity.
Jego ulubiony nauczyciel. Jedyna osoba, której ufał w całej tej pieprzonej szkole, która nie raz była mu bliższa niż własny ojciec.
Osoba, przed którą otworzył się gdy czuł się jak gówno. Osoba o której myślał jako pierwszej kiedy czuł się samotny.
Teraz go nie widział. Bolało. Bolało i nie chciało przestać. Było gorzej niż myślał.
Jebany dzonek. Nie ma kiedy dzwonić. Gdzie jego zeszyt? Boleśnie spojrzał na odłamki długopisu. To był jego jedyny. Jego ulubiony.
CZYTASZ
Zhongchi - Rudy gej podrywa nauczyciela
FanfictionTartaglia jest uczniem liceum. Pewnego dnia dowiaduje się o tragedii jaka spotkała jego ulubionego nauczyciela. Postanawia wesprzeć go w trudniejszej chwili. Ten drobny gest zapoczątkuje ich zbliżenie. W skrócie - rudy gej podrywa nauczyciela.