Rozdział XIX (z pov Xiao)

257 11 20
                                    

Xiao nie miał bladego pojęcia co się stało z jego ojcem.

Jakim cudem był w stanie bzykać się z nieletnim i na dodatek zachowywać się jakby nigdy nic się nie stało!
Ten kamienny wyraz twarzy, obojętność.

Azduś chrumkął przetaczając się na drugi bok leżąc na jego łóżku. Emos podrapał go czule za uszami.

Nie rozumiał jakim cudem pies jest od niego starszy. Jednak nie przeszkadzało mu to.

Czasem miewał wrażenie, że tylko on go rozumie. Na całym tym świecie tylko jeden kundel go rozumie.

Azduś nie miał rasy. Chyba. Chłopak ciężko westchnął chowajac twarz w dłoniach.

To parodia.

Nieśmieszny żart.

I to jeszcze tak świeżo po pogrzebie Guizhong. Przecież ona się w grobie przewraca!

Jęknął zażenowany całą tą sytuacją. Przeciez jak ludzie się dowiedzą, Zhongli będzie skończony.

Znaczy, to nie tak że nie był gotowy na tą ewentualność. Już kiedy pierwszy raz zobaczył rude kłopoty, opracował plan awaryjny.

Dosyć prosty. Pakują się, lecą do Japonii, zaczynają nowe życie. Zaczął nawet załatwiać wizę dla Azdusia.

Przeciągnął się wydając cichy jęk. Nie miał szczególnych planów na dzisiejszy dzień, odbębnił zdalnie kolokwium, odwalił laboratorium.

Wolne.

Miał wolne.

Dziwne uczucie.

Wstał z sapnięciem oglądając się na Azdusia, który cały czas pochrapywał.

Zawędrował do lodówki w celu zrobienia listy zakupów.

Zhongli działał jak na autopilocie, nie ważne co kończyło się w domu on i tak miał wyuczone godziny o których chodzi do sklepu.

Wypisane zawsze te same rzeczy w TYCH SAMYCH ilościach. Dlaczego skończył im się cukier? Przecież prawie nikt go nie używał.

Miał już przejrzeć szafki, gdy zaburczał jego telefon.

Była to wiadomość od handlarza psimi wizami. Mieli się spotkać w parku miejskim.

Azduś również miał w tym uczestniczyć.

Tak więc, mężczyzna zgarnął listę zakupów, reklamówki, butelkę z wodą, kubek w muszelki - to z niego będzie poił Azdusia i to wszystko upchnął do plecaka.

Portfel i telefon w kieszeniach. Bo przecież męskie kieszenie mogą pomieścić CAŁY SPRZĘT Z SALI INFORMATYCZNEJ (nie, wcale nie mam o to żalu, skąd).

Azhdaha nawet nie ruszył swoim sadłem, kiedy Xiao zagwizdał.

Nic.

Magiczne słowo 'spacerek' również nie podziałało. To nie tak, że bał się podnieść tą beczułkę w trwodze, że go użre.

Nie.

Chodziło bardziej o to, że nie jest w stanie UNIEŚĆ tego psa.

Student założył obrożę i smycz dla pupila. Azduś nawet tego nie zauważył.

Cały czas leżał, a teraz doszło dodatkowo spojrzenie

' i czego ty niby hiuman oczekujesz? '

Xiao podrapał się niezręcznie po głowie, po czym głośno westchnął.

- Azhdaha, słuchaj, dobrze wiem, że rozumiesz o wiele więcej niż przeciętny zjadacz chleba - przerwa na wdech - dlatego rusz swoją szanowną pupencję, i pomóż mi odebrać wizę, po to by odciągnąć Zhongli od tego rudego psychopaty.

Zhongchi - Rudy gej podrywa nauczycielaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz