Rozdział VII (sceny 18+)

845 27 115
                                    

W tym rozdziale występują sceny 18+
Czytasz na własne ryzyko!

Childe jeszcze nigdy w całym swoim życiu nie czuł takiego stresu. Pot spływał mu strużkami po skroni, wnętrzności wiązały się w bolesny supeł.

Całe powietrze uszło z jego organizmu. Znacie to uczucie jak oberwiecie w splot słoneczny? Wiecie, całe powietrze ucieka ci z płuc, nie jesteś w stanie załapać oddechu. No, to Rudy czuł coś w ten deseń. Tylko bardziej dobitnie.

Próbował znaleźć jakiś ratunek w wyrazie jego twarzy. Jednak nie był w stanie niczego dostrzec. Zhongli chciał chyba przebić wzrokiem drzewo za nim.

Usta zaciśnięte w wąską kreskę, wyglądał jakby próbował zdusić w sobie emocje.

Tartaglia nie bez powodu zasłużył na miano szkolnego sebixa. Szedł za instynktem. Za swoim morderczym, głupim, zbyt odważnym instynktem.
Mimo swojego stanu otępienia chwycił podbródek wyższego mężczyzny zmuszając by na niego spojrzał.

- Nie próbuj mnie okłamywać - jego głos był niski. Śmiertelnie poważny.

Ludzie, którzy ich mijali pewnie myśleli: ale gejoza. Jednak nie zwracał na nich uwagi. Nie widział nikogo poza mężczyzną przed nim.

Wszystko inne było jakby rozmyte. Zhongli przełknął ślinę.

- To niewłaściwe... - zaczął, ale nie zdążył dokończyć bo Tartaglia zmiażdzył ich usta w niechlujnym pocałunku.

Jego wargi poruszały się w palącej potrzebie, chciał zasmakować swojego historyka.

Tak bardzo tego pragnął. Tak długo czekał.

Te ciepłe usta pod nim wysyłały dreszcze do jego krzywego kręgosłupa.

Nie czekał długo zanim zaczął podgryzać jego dolną wargę. Żuł ją powoli, namiętnie.

Nie spodziewał się, że Zhongli też wykona jakiś ruch. Podczas ssania udało mu się wyciągnąć język by podważyć jego górną wargę liżąc ją spokojnie.

Rudy sapnął z satysfakcją i wpuścił ciekawski ozor. Ten bez skrupułów zaczął eksplorację. Tartaglia nawet nie zauważył od kiedy ściskał garnitur mężczyzny.

Zaś on trzymał go stabilnie za biodra. Tak blisko. Te silne dłonie wysyłały ciepło do jego rdzenia. Język powoli przesuwał się w górę i w dół po ścianie policzka ocierając się o jego. Higiena lvl 1000.

Rudy jęczał rozpływając się pod tą intymną chwilą. Nie trwało to długo zanim sam zaczął walczyć o dominację.

Przepchnął go wpychając się teraz do jego jamy ustnej. Przesunął się namiętnie po jego dolnych równych zębach.

Walczyli językami jeszcze tylko trochę, dopóki każdy z nich przypomniał sobie, że należy oddychać by żyć.

Po oderwaniu się od siebie zaczęli ciężko dyszeć. Uścisk na biodrach zacieśnił się.

Spojrzał w dół na jego spodnie. Już był twardy. Cholernie go to podnieciło. Przyciągnął mężczyznę do siebie tak by jego usta znalazły się tuż przy jego uchu.

- Idziemy do ciebie

Zhongli rzucił nim na łóżko pozbawiając go wdechu.

Rudy obserwował wręcz z dziką rozkoszą jak mężczyzna czołga się w jego stronę jednocześnie rozpinając garnitur. Nie zamierzał czekać.

Rzucił się w jego stronę pomagając mu zdjąć to trzyczęściowe cholerstwo.

Historyk również nie marnował czasu łącząc ich usta tym razem w powolnym, namiętnym pocałunku.

Kurwa.

Jeszcze nigdy nie był tak napalony. Gdy tylko klatka piersiowa Zhongli była wolna, sapnął z zachwytu. Gładka, twarda, idealna.

Zafascynowany przesunął dłonią w dół od obojczyka. Historyk ciężko oddychał śledząc jego każdy najmniejszy ruch.

Coś zaszurało o drzwi. O nie. Nie będą tworzyć trójkąta z Azdusiem. Niech ten knur poszuka sobie kogoś innego.

Nawet nie zauważył kiedy również stracił górę ubioru. Dłonie Zhongli przesuwały się po jego mięśniach brzucha. Tak. Miał kaloryfer. I to jaki kaloryfer.

Czuł dreszcze podniecenia biegnące po jego skórze niczym iskry z zimnych ogni, które kiedyś wyrwał Yoimiyi.

Większy kciuk wręcz z czcią badał każde wgłębienie. Tartaglia jęczał jak dziwka będąc tylko dotykanym!

Kurwa.

Co ten mężczyzna z nim robi?
Sięgnął w dół do jego spodni, które gdyby były dresami wyglądałyby jak namiot.

Powoli rozpinał rozporek jednocześnie obserwując jego zniecierpliwienie malujące się na tej pięknej twarzy o twardych rysach.

Próbował dostrzec cokolwiek co miałoby go powstrzymać. Nie znalazł żadnych hamulców.

Kiedy tylko uwolnił jego koguta z czarnych bokserek sapnął z niedowierzaniem.

Prawie trzydzieści centymetrów twardego, napiętego, mięsistego... na Celestie.

I to wszystko zaraz będzie w jego gardle.

Guizhong miała ogromne szczęście. Naprawdę OGROMNE.

Przesunał ręką powoli w górę aż do podstawy. Zhongli sapnął. Z niecierpliwości? Podniecenia?

Cokolwiek to było, dodatkowo go podnieciło. Chwycił członek oburącz i wsadził go sobie do ust.

Uważał na zęby co nie było takie proste. Nie doszedł nawet do połowy, a już zaczął się dusić.

Skupił się na oddychaniu przez nos. Nie może się wygłupić w takim momencie.

Czuł jak Zhongli zaciska pięści na jego włosach. Wciągając go jeszcze głębiej.

Nie był w stanie jęczeć, ale nie musiał. Jego historyk robił to za niego. Niskie jęki przeplatane z pomrukami.

To była muzyka dla jego uszu. Dlatego zaczął pracę językiem, na tyle na ile było to możliwe.

Poruszał nim delikatnie na boki, w przód i w tył jednoczesnie pchając go sobie głębiej w gardło.

Czuł jak główka ociera się o jego tchawice. To było dziwnie bolesne, a zarazem fascynujące uczucie.

Fiut zaczął puchnąć. Zhongli chciał go wyciągnąć, ale Rudy na to nie pozwolił. Większy mężczyzna jeszcze mocniej zacisnął pięść. Przez jego ciało przepływała elektryzująca przyjemność.

Już po chwli jego gardło zalewały grube, gorące sznury słonej spermy.

Łykał każdą kroplę jakby to był nektar bogów. Nie mógł zobaczyć wyrazu twarzy Zhongli, ale potrafił sobie wyobrazić jak próbuje ukryć swoje rozmarzenie.

Kiedy tylko kutas zwiotczał, starszy mężczyzna ostrożnie wyciągnął go z jego gardła, a za nim ciągnęła się ślina zmieszana ze spermą.

Nie zajęło długo zanim pod nimi zrobił się nie mały bałagan. Teraz mógł spojrzeć na jego twarz.

Mięśnie rozluźnione, wzrok na haju. Było to kompletne przeciwieństwo jego codziennej mimiki.

Zhongli delikatnie otarł kącik jego ust. Dotyk był ciepły, miły. Tartaglia rzucił na niego cały swój ciężar. Tak by móc się na nim położyć.

Jego ramiona były takie szerokie. Takie idealne. Historyk owinął ręce wokół niego po czym zacieśnił uścisk przyciągając go do siebie.

Byli tak blisko. Rudy zniżył się by złapać te śliczne usta w namiętnym pocałunku.

Zhongli nie wyglądał jakby narzekał kiedy był zmuszony smakować samego siebie.

Zhongchi - Rudy gej podrywa nauczycielaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz