Zhongli nie miewał wielu gości nawet za życia Guizhong. Był sam ze swoim ukochanym Azdusiem.
Dlatego wizyta jego ucznia bardzo poprawiła mu humor.
Mimo, że kosztowało go to miesięczny zapas curku i paczkę herbatników.
Azhdaha przez ostatni czas był nadwyraz osowiały. Jednak podczas wizyty Tartagli ożywił się. Chyba go polubił. Był takim kochanym stworzeniem.
Zhongli chciał jakoś okazać wdzięczność dla ucznia, który wprowadził trochę koloru w jego szary świat więc rano gdy wybrał się do sklepu poszedł tam gdzie jeszcze nigdy nie chodził - Dział z zabawkami.
Tam udało mu się znaleźć długopis w kształcie strzykawki. Z tego co pamiętał to właśnie ten przyrząd piśmienniczy został wczoraj brutalnie rozdeptany.
Znając swojego ucznia sam nie zadba o przygotowanie do lekcji.
By nie wyjść na tzw. 'Dziwaka' kupił jeszcze kilo cukru, paczkę herbatników i wątróbkę dla Azdusia. Normalne zakupy.Jego pierwsze zajęcia odbywały się z klasą Childe'a. Dlatego podczas rozdawania sprawdzonych sprawdzianów, dyskretnie podał mu długopis pod kartką.
Tartaglia musiał nie zauważyć bo cały czas odchylał się na krześle. Niebezpieczna zabawa, jednak to był uczeń liceum.
To nie przedszkole. Powinien być świadom zagrożenia wynikającego z bujania się na krześle.
Kiedy oddał ostatnią pracę, wrócił do siebie za biurko by omówić test.
Kątem oka obserwował jak Tartaglia z fascynacją przygląda się długopisowi. Cieszy się, że ma przyrząd piśmienniczy.
Dobrze.
Jednak po chwili Zhongli zdał sobie sprawę, że mógł wybrać długopis z zatyczką. Cóż człowiek uczy się na błędach. Czy on może przestać pstrykać?
W przerwach między lekcjami oraz na okienkach starał się nadrobić zaległości w sprawdzaniu kartkówek. A nazbierało się tego. Jednak teraz miał dziwną... siłę by to zrobić.
Po lekcjach Tartaglia czekał pod szkołą. Tym razem się nie ukrywał za ekranem telefonu.
Jak tylko opuścił mury szkoły podskoczył do niego by zrównać własne tempo i iść przy nim. Mimo, że był licealistą, był tylko ciut niższy od niego.
Szli w milczeniu.
Co było dosyć wygodne. Zhongli nie był w stanie zrozumieć dlaczego ten uczeń tak się do niego klei.
Może dlatego, że spełnił jego życzenie obniżając ocenę? Czy to forma wdzięczności? Chodzenie za tobą jak cień? A może posmakowała mu herbata? Choć z taką ilością cukru to bardziej był cukier domieszką herbaty. A może chciał spotkać się jeszcze raz z Azdusiem? Jednak to by oznaczało, że jest masochistą.
Kiedy tylko usiadł na ławce zdał sobie sprawę, że znów nie wziął zapalniczki.
A tym razem przydałoby się zapalić z pięć zniczy. Westchnął zrezygnowany.
Childe w tym czasie wyjął własną zapalniczkę i zaczął zapalać znicze. Tak jak wczoraj.
Szum wierzby wypełniał ciszę między nimi. Nie było w tym nic niezręcznego. Spokojne odgłosy ścierania się liści były wręcz relaksujące po całym dniu spędzonym w głośnej szkole. Gdzie nikt nie szanował narządu słuchu innych.
Sytuacja powtórzyła się z dnia poprzedniego.
- Tartaglia dlaczego tu przyszedłeś? - zapytał odstawiając jeden ze zniczy.
CZYTASZ
Zhongchi - Rudy gej podrywa nauczyciela
FanfictionTartaglia jest uczniem liceum. Pewnego dnia dowiaduje się o tragedii jaka spotkała jego ulubionego nauczyciela. Postanawia wesprzeć go w trudniejszej chwili. Ten drobny gest zapoczątkuje ich zbliżenie. W skrócie - rudy gej podrywa nauczyciela.