Ta historia z muszlami była pojebana. A mimo to myślał o niej całą noc.Zaś na lekcjach próbował rysować tajemniczych wojowników. Wyglądali jak gówno.
Nawet gorzej. A jednak dzięki temu dzień zleciał szybciej i znów mógł próbować wepchnąć się do domu swojego cru... historyka. Historyka.
Cała rutyna poprzednich dni powtórzyła się co do joty. Cmentarz, herbata.
Tylko tym razem postanowił zrobić krok dalej.
- Wyprowadźmy Azdusia - oznajmił odstawiając pusty kubek w muszelki.
- Mam wyprowadzić go z kuchni? - Zhongli uniósł brew.
Childe użył całej swojej siły woli by nie zrobić palm face'a.
Odetchnął by odpowiedzieć jak najspokojniej.
- Wyprowadzić go na spacer - wręcz cedził między zębami każde słowo.
Jego nauczyciel jakby wpadł w zadumę.
- Chcesz wyprowadzić go na podwórko?
Tartaglia zamrugał dwukrotnie wciąż się w niego wpatrując. Czy on musi mówić wszystko z instrukcją jak to wykonać krok po kroku?
- Kiedy ostatni raz Azduś był na spacerze? - zapytał powoli.
Zhongli ponownie przybrał pozę kontemplacyjną.
- Takim poza własnym podwórkiem? To chyba będzie już 7 lat - odparł z pełną powagą.
Chyba 7 lat. Ten kundel nie wyściubił nosa spoza swojego podwórka od prawie dekady? Aha?
- Gdzie masz jego smycz?
Znalezienie smyczy wraz z obrożą to był pierwszy problem.
Drugim problem było założenie dla tego grubasa czegokolwiek na szyję. Childe nawet nie mógł się zbliżyć więc to Zhongli musiał założyć mu obrożę.
Tylko jak się okazało, historyk był bardzo "ciu ciu ciu" ze swoim podopiecznym.
Kręcił się przy nim jak przy porcelanowej lalce. Oczywiście, że na jego tłustą szyję po dobroci nic nie wejdzie.
Jego cierpliwość osiągnęła punkt kulminacyjny gdy Zhongli zaczął prawić komplementy dla tej kluchy. Jego klatka piersiowa dziwnie się zacisnęła.
W mgnieniu oka znalazł się na kolanach przy diable i zacisnął mu tą cholerną obrożę.
Pies sapnął zaskoczony jednak nie wyglądał jakby się dusił.
To chyba dobrze?
- Idziemy - wycedził przez zęby z szerokim uśmiechem.
Zhongli przyglądał się nieprzekonany by pupil czuł się komfortowo. Jednak po chwli wzruszył ramionami i chwycił worki na odchody.
Azhdaha był wolnym czołgiem. Szedł wolniej niż... po prostu, wolniej można już tylko stać.
Na domiar złego gdy chciało się go pospieszyć - ciągnąc za smycz - ten demon zaczynał udawać, że się dusi. A Zhongli mu wierzył!
Przystawał wtedy i oglądał go z każdej strony. Trwało to dobre dwie minuty, aż kundel decydował się by przestać symulować.
Ten spacer w żółwim tempie miał też swoje dobre strony. Szli bardzo blisko siebie.
No i blokowali cały chodnik! Osoby na hulajnogach dostawały palpitacji! Zhongli był tak blisko... szedł wyprostowany patrzył się przed siebie.
Childe zagapił się na jego ostrą szczękę i nie zauważył wystającego krawężnika.
Potknął się. Już miał upaść prosto na ryj gdy starszy mężczyzna zdecydowanie chwycił go za nadgarstek powstrzymując go przed upadkiem.
Uścisk był pewny, silny i wysyłał dreszcz podniecenia po całym jego krzywym kręgosłupie.
Patrzyli sobie głęboko w oczy. Trwali tak może max kilka sekund jednak wydawało się jakby gapili się całe wieki.
Oczywiście między ich intymną scenę wepchnął się ten knur. Ten kutas był w cholerę zaborczy!
Ale o dziwo Zhongli go nie zauważył. Dopiero kiedy upewnił się, że Rudy stoi cały i zdrowy spojrzał w dół.
Childe poczuł ciepło rozchodzące się z klatki piersiowej, a dochodzące do każdej pojedynczej kończyny i komórki jego ciała.
Bez ostrzenia historyk puścił jego rękę pozostawiając bolesne zimno.
Tartaglia wpatrywał się w nią otępiały. Poruszył palcami jakby upewniając się czy wciąż są sprawne.
Były sprawne, ale czegoś brakowało. JJego głodny wzrok przeniósł się na większą dłoń mężczyzny. Tą samą, która go złapała.
Niewiele myśląc chwycił rękę Zhongli i wypełnił przestrzeń między ich palcami. Kurwa.
Czy on zwariował? Czuł jak jego serce bije szybciej niż znikanie wishy. Jak zareaguje Zhongli?! Wyśmieje go? Wyrwie się? Zmiażdży jego dłoń by dać mu nauczkę? Rudy zamknął oczy. Gotowy na każdą z tych opcji. Zasłużył.
Ale nic się nie stało. Wciąż czuł ciepło emanuje z większej dłoni. Odważył się spojrzeć w górę.
Prawie nic się nie zmieniło. Wciąż wpatrywał się w coś bliżej nie określonego przed sobą, jednak na jego twarzy dało się dostrzec cień uśmiechu.
Podobało mu się? Czy może to tylko jego wyobraźnia?
CZYTASZ
Zhongchi - Rudy gej podrywa nauczyciela
FanfictionTartaglia jest uczniem liceum. Pewnego dnia dowiaduje się o tragedii jaka spotkała jego ulubionego nauczyciela. Postanawia wesprzeć go w trudniejszej chwili. Ten drobny gest zapoczątkuje ich zbliżenie. W skrócie - rudy gej podrywa nauczyciela.