🥀~Rozdział 3~🥀

550 38 8
                                    

🥀~Wolny dzień~🥀

Perspektywa Connona

Powinieneś sobie w końcu odpocząć, jedź do miasta — wyznał mój były kapitan, ale i przyjaciel. Od kiedy przeszedł na emeryturę, często u niego byłem.

— Myślisz, że to dobry pomysł? — zapytałem, nie byłem pewien czy to, aby na pewno dobry pomysł.

Szczerze mówiąc służyłem już tutaj trochę i nie znałem tak tego królestwa. Zazwyczaj siedziałem w zamku. Ochrona miała to do siebie, że mieszkaliśmy blisko zamku, żeby być na każdym kroku obecnym.

— Tak, jesteś młody, powinieneś korzystać. Później nie będzie Ci się chciało — odparł, a ja pokiwałem głową.

Niewiele wiadomo o kraju poza pewnymi informacjami. Costa Luna to mały kraj wyspiarski. Jej rząd to monarchia, a ostatnim znanym władcą jest król Costa Luna, a obecnym Enoch Washington, Jedynymi znanymi członkami rodziny królewskiej są królowa Maria jako królowa-małżonka i księżniczka Miranda jako królewska księżniczka i następczyni tronu. Oficjalną religią kraju jest najprawdopodobniej chrześcijaństwo. Hiszpański i angielski to prawdopodobnie popularne języki używane w tym kraju.

Dzięki temu, że wywiązywałem się ze swoich obowiązków, mogę wziąć sobie dzień wolny. Cieszyłem się z tego powodu, ponieważ mogłem odpocząć od księżniczki i jej sprawami.

Zabrałem jeden ze swoich samochodów, po czym ruszyłem do małej wioski. Nasze państwo może było małe, ale dobrze zamieszkałe.

Zaparkowałem niedaleko centrum, po czym zacząłem przechodzić uliczkami. Uśmiechnąłem się widząc dzieci, które się bawiły i wesoło się śmiały. Tak naprawdę każdy z nas jest dzieckiem, tylko się z tym kryjemy. Warto zapomnieć choć na chwilę o dorosłym życiu i porwać się zabawie.

Postanowiłem wstąpić do kawiarni, chciałem się napić prawdziwej kawy, nie takiej co robią w pałacu. Zasiadłem w jednym ze stolików, uśmiechnąłem się, widząc na ścianach krajobrazy naszego kraju. Mało jest tak, że doceniamy gdzie żyjemy, chcemy wyjeżdżać, bo dzięki temu odkrywamy nowe kultury i czujemy się radośni, ale nie ważne ile będziemy w podróży, dom to dom i zawsze będziemy do niego wracać.

Ja niestety nie miałem wyboru kim miałbym być, mój ojciec od małego narzucił mi wszystko. Czy żałuję? Chyba nie. To co robię sprawia, że czuję się, że jestem tutaj gdzie powinienem być. Czasami pracę traktujemy tak, że musimy iść do niej żeby zarabiać pieniądze, jednak to nie jest dobre nastawienie. Wiem, że to nie jest łatwe, tak naprawdę gdy przychodzą ciężkie dni nie mamy siły i marzymy o odpoczynku to faktycznie jest ciężko... Ale grunt to przyzwyczaić się do nowej sytuacji.

Kiedy już byłem pewny co chciałem, a kelnerki już wszystkich obsłużyły, w końcu nadeszła moja kolej. Nie byłem z tych osób, co będą robić awanturę przez to, że muszę czekać. Nie rozumiałem czegoś takiego.

— Co mogę Panu podać? — zapytała kelnerka, a ja przeniosłem na nią wzrok i zamarłem.

Nie mogłem uwierzyć w to wszystko co widziałem...

*************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐊𝐬𝐢ęż𝐧𝐢𝐜𝐳𝐤𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz