🥀~Rozdział 36~🥀

200 18 2
                                    

🥀~Prawda~🥀

Perspektywa Connona

Musieliśmy dzisiaj przechwycić transport, w którym jechała korona. Chłopaki już czekali i czekałem na odpowiednią chwilę. Na szczęście nie byłem w kręgu podejrzanych. Dwa dni po tym jak wyjechałem zaczęły się obrady i zmianie obsługi. Czułem że fałszywy król już mógł coś podejrzewać.

— Ale nie rozumiem, co się stało, że... ? — zapytałem, gdy siedzieliśmy razem w opancerzonym.

— Wiesz jak mam być szczery to nigdy nie lubiłem siostry mojej żony. Za każdym razem patrzyła na nas krzywo i uwierz mi nie raz słyszałem jak mówiła, że ona byłaby lepszą królową. Nie mówiłem tego, ponieważ wiedziałem, że były zżyte — na te słowa prychnął, a ja się nie dziwiłem temu. — Kiedy urodziła nam się córeczka byłem naprawdę szczęśliwy. Moja mała księżniczka, była taka malutka i delikatna jak się urodziła — na chwilę w jego oczach zawirowały łzy. — Kiedy mała dorastała myśleliśmy jeszcze nad kolejnym dzieckiem, jednak wszystko się zmieniło, gdy Miranda poprosiła nas i pomoc w wybraniu sukni na ważne wydarzenie. Nie rozumiałem tego. Od razu zdziwiło mnie to, że chce żebyśmy wszyscy pojechali. Dalia wtedy złapała przeziębienie i nie chciałem, żeby gdziekolwiek wychodziła, dlatego zostawiłem ją z nianią. To była chwila — powiedział, a jego dłonie zaczęły drzeć.

— Spokojnie, jeśli Wasza wysokość nie jest gotowa...

— Nie, jestem. Sądzę, że i tak nie będę tego mówić ostatni raz. Poddani zasługują na to, żeby poznać prawdę. Długi żyli w błędzie. Nie mogę uwierzyć co w tym świecie mogą robić operacje — prychnął, a ja się z nim zgodziłem. — To się stało nagle. Jakby ktoś włączył spowolniony czas. Kierowca przyspieszył... Kiedy myślałem, że po prostu chce wyprzedzić samochody, ale, gdy kierowca wyskoczył z auta, nie dziwiłem się. Zaczęliśmy jechać w stronę zbocza. Udało mi się wydostać, ale nie byłem w stanie mojej żony. Do dzisiaj nie umiem tego sobie wybaczyć.

— Oni za ro pożałują, niech Wasza wysokość tutaj poczeka, gdy dam znać, chłopaki przyjdą — wyjaśniłem, po czym wyszedłem z samochodu.

Transport przyjechał, a ja odebrałem koronę. Cieszyłem się, że chociaż raz udawaną księżniczka już zrobiła coś użytecznego, dzięki czemu mogłem bez problemu odebrać zgubę. Cieszyłem się, że znów zobaczę Dalie. Lois miał ją cały czas w zasięgu wzroku.

Wygładziłem garnitur, po czym udałem się w stronę pomieszczenia, gdzie zaczęło się przyjęcie i tam odbyła się pierwsza strzelanina. Miałem nadzieję, że to dzisiaj się nie powtórzy, ale nie byłem tego taki pewien. Król miał do dyspozycji wojsko, ale już im nie był w naszych oczach nim.

Szkoda, że nie miałem pojęcia, jak to wszystko się skończy i z czym będę musiał się zmierzyć...

***************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐊𝐬𝐢ęż𝐧𝐢𝐜𝐳𝐤𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz