p i ę t n a ś c i e

449 38 38
                                    

Pierwszą rzeczą, która pojawiła się w jego głowie po przebudzeniu się, było "ała".

Ogromne, ogromne auć.

Czuł się jakby jego głowa została zdeptana przez karnawał tańczących słoni, a słońce sprawiało, że czuł się jakby jego oczy krwawiły. Z czasem stawał się coraz bardziej rozbudzony, a jedyną rzeczą, o której myślał, to czy właśnie tak czują się trupy.

Jęknął głośno, chowając głowę w poduszce.

Więc to jest powód, dla którego nie powinien pić.

Nieważne, jak dobrze bawił się poprzedniej nocy, nic nie było warte tego okropnego uczucia. Właściwie, dosłownie, czuł się jakby był martwy.

I czy w ogóle dobrze się bawił zeszłej nocy? Ledwo cokolwiek pamiętał - jedyną rzeczą, którą wiedział na pewno, było to, że zrobił z siebie kompletnego pajaca. Ugh, dlaczego to zrobił? Co go napadło, co sprawiło, że pomyślał, że powinien się napić, po raz pierwszy w życiu, będąc w nowym mieście, kiedy następnego dnia miał pracę?

Cholera. Pracę następnego dnia, a to oznacza pracę dzisiaj. Teraz.

Jego umysł był ospały i wszystko go bolało, a jedyne czego chciał, to pójść dalej spać - ale nie miał wyboru. Wstał powoli, krzywiąc się, gdy zakręciło mu się w głowie.

Udał się z łóżka - prosto do łazienki, ale najwyraźniej jego kacowate ciało nie dało rady przebyć takiego kawału drogi, bo nagle wszystko zaczęło wirować i prawie się przewrócił. Chwycił się mocno łazienkowej szafki, tak mocno, że jego palce zrobiły się białe. Wziął kilka głębokich oddechów, i spojrzał na siebie w lustrze.

Wyglądał dokładnie tak, jak się czuł. Jego włosy wyglądały, jakby zagnieździł się w nich jakiś ptak, pod oczami miał ciemne wory, a jego skóra była blada, jak jeszcze nigdy dotąd.

Więc tak wyglądają zmarli.

Jęknął ponownie, przeklinając siebie za zrobienie czegoś tak głupiego. Jego wzrok spadł z chłopca-zombie, patrzącego na niego przez lustro, na przedmioty, których wcześniej nie zauważył.

Na blacie, tuż obok zlewu, stała wysoka szklanka z wodą i dwie małe, niebieskie tabletki, a przy naczyniu leżała mała kartka.

Pomyślałem, że jak się obudzisz, będziesz tego potrzebował.

Will nie rozpoznał pisma i nie miał pojęcia, skąd wzięły się tabletki, ale nie obchodziło go to ani trochę. Natychmiast połknął pigułki i wziął duży łyk ciepłej wody. Było mu wszystko jedno - wszystko, byle tylko poczuł się lepiej.

Wszedł pod prysznic i oblał go strumień zimnej wody, która przywróciła go w jakimś stopniu do życia. Jego umysł wypełniły mgliste wspomnienia. Nic konkretnego: schody, śmiech - dużo śmiechu.... Jane i Max trzymające go w górze - i to w zasadzie wszystko. Nie miał pojęcia, co mógł zrobić poprzedniej nocy - i naprawdę, naprawdę nie chciał się dowiedzieć.

• • • • •

"Patrz kto raczył się pojawić!"

Will ponownie jęknął, zakrywając uszy rękami.

"Proszę, bez krzyków, chyba umieram".

𝐒𝐮𝐦𝐦𝐞𝐫 𝐉𝐨𝐛 ||𝐁𝐲𝐥𝐞𝐫|| 𝐓ł𝐮𝐦𝐚𝐜𝐳𝐞𝐧𝐢𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz