t r z y d z i e ś c i

468 46 59
                                    


Najwyraźniej strach Willa nie był tak głęboko zakorzeniony, jak mu się wydawało, ponieważ wystarczyło jedno spojrzenie na Mike'a Wheelera, by te uczucie całkowicie zniknęło z jego ciała.

Mike Wheeler. Jego ciemne splątane loki, ciemne oczy zmętniałe od snu. Ubrany w szare spodnie dresowe i za duży czerwony t-shirt - nadal wygląda całkowicie, całkowicie idealnie.

Will nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo za nim tęsknił. Nie zdawał sobie sprawy, ile znaczyło dla niego jedno spojrzenie na tego chłopca. Wystarczyło jedno spojrzenie, jedna sekunda, gdy stał przed nim, a wszystko już było lepsze.

Wiedział, że sama siła jego emocjonalnej reakcji na Mike'a była niedorzeczna. Wiedział, że nie powinien czuć tego do chłopaka, którego poznał zaledwie kilka tygodni temu... ale nie mógł temu zaprzeczyć. Nie mógł zaprzeczyć, że widok Mike'a sprawił, że był tak szczęśliwy, że na jego ustach zaczął pojawiać się uśmiech. Bo jak może się dziać cokolwiek złego, kiedy obok jest Mike Wheeler? Kiedy chłopak jest tak blisko, kiedy te ciemne oczy są skupione na nim i tylko na nim, kiedy (gdyby miał odwagę) mógłby po prostu podejść i go pocałować, tam i wtedy?

I nagle oczy Mike'a rozszerzyły się, jego usta lekko otworzyły, a Will został w jednej chwili sprowadzony z powrotem do swojej żałosnej rzeczywistości.

Uśmiech rozpłynął się, zanim jeszcze zdążył się naprawdę uformować.

"Will, ja..." zaczął Mike, a jego głos był gęsty od tego samego snu, który wciąż był widoczny w jego oczach. On też musiał to usłyszeć, bo odkaszlnął, próbując pozbyć się dziwnej głębokości swojego tonu.

"Mogę wejść?" zapytał Will. Nie wiedział, czego oczekiwał od Mike'a, nie wiedział, dlaczego w ogóle chciał wejść do jego pokoju - ale zrobił to. Po prostu to zrobił.

Przez sekundę panowała cisza i Will widział, jak oczy Mike'a skanują jego twarz, a za każdym razem, gdy lądowały na jednym ze siniaków, odrobina senności znikała z nich, ustępując miejsca mgle strachu i zmartwienia. A może to był smutek, albo gniew - Will naprawdę nie potrafił tego stwierdzić - ale wiedział, że nowe emocje całkowicie rozbudziły chłopaka przed nim.

"Tak, oczywiście" - powiedział w końcu Mike, odsuwając się na bok, by pozwolić Willowi wejść.

I oto był: jego pokój. Wyglądający dokładnie tak samo jak wtedy, gdy widział go po raz pierwszy, a jednak sprawiający tak inne wrażenie.

Niebieskie ściany, plakaty, telewizor. Szklana ściana była tak ciemna, że wydawała się niemal odchłanią, a czarna pościel była niechlujna, ciemna kołdra zwisała do połowy z łóżka, odrzucona w odmęty. Ubrania były porozrzucane na podłodze i na łóżku, praktycznie wszędzie, gdzie było to możliwe, z wyjątkiem pustego kosza na pranie stojącego przy drzwiach łazienki.

Ten sam pokój. Pokój, który odwiedził już raz, z niezbyt pozytywnym skutkiem. Kiedy był tu po raz ostatni, czuł się nie na miejscu: pokój był zaskakujący i ruchliwy, a on został upokorzony i tak naprawdę jedyne, czego pragnął, to uciec.

Teraz chciał tu zostać na zawsze. Tak jak w przypadku Mike'a, samo przebywanie w tym pokoju przez sekundę sprawiało, że wszystko wydawało się trochę lepsze. Tym razem, będąc w tym pokoju, będąc tu z Mikem, po prostu czuł... że było choć troszeczkę raźniej.

𝐒𝐮𝐦𝐦𝐞𝐫 𝐉𝐨𝐛 ||𝐁𝐲𝐥𝐞𝐫|| 𝐓ł𝐮𝐦𝐚𝐜𝐳𝐞𝐧𝐢𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz