"Więc mnie zdradzasz?"
Zapytał, a jego zielone oczy rozbłysły tym samym przerażającym gniewem, do którego Will był tak przyzwyczajony.
Stał przed nimi, stopy wbite w piasek, bukiet kwiatów w dłoni - tej, która nie była zaciśnięta. Tyler Brady Green, wysłany przez tę kosmiczną istotę we wszechświecie, która nie mogła pozwolić Will'owi być szczęśliwym ani przez chwilę. Tyler Brady Green, chłopak, którego nie można było się pozbyć.
Will nie umiał nic powiedzieć. Nie mógł zrobić nic innego, jak tylko stać tam, z trzęsącymi się nogami, i usilnie starać się nie płakać. Dlaczego nie mógł się go pozbyć? Dlaczego Tyler nie mógł po prostu zostawić go w spokoju, dlaczego zepsuł tę idealną chwilę z Mike'm? Dlaczego musiał się tak bać - tak bardzo się bać, zbyt się bać, żeby nawet uciekać?
"Myślę, że powinieneś odpuścić stary" - powiedział Mike.
Mike.
Will nie lubił, gdy ktoś go chronił. Nie chciał być typem faceta, który potrzebuje silnego mężczyzny, za którym mógłby stanąć, który nie mógłby sam stawić czoła niczemu. Był synem Joyce Byers, powinien być silny. Był silny, przeszedł przez wiele bagna, więc powiedzenie Tyler'owi żeby się wynosił powinno być niemalże łatwe.
Ale w tej chwili nie mógł wydusić z siebie słowa. Czuł, że się rozpada, nawet jego plecy zdawały się zapadać niżej, gdy zatracał się w nicości.
"Nie mówiłem do ciebie, Wheeler. Mówiłem do mojego chłopaka" - zaczął Tyler, przenosząc swoje płonące ze wściekłości oczy na Mike'a na jedną sekundę, po czym z powrotem wpatrywał się w mniejszego, jak jastrząb obserwujący swoją ofiarę.
Mike nie wyglądał na zdenerwowanego, ale nie pozwolił mu nawet dokończyć zdania.
"Myślę, że dał ci jasno do zrozumienia, że nie jest już twoim chłopakiem. A jeśli nie dał, to zrobię to teraz. Jesteś skończony, Tyler. A teraz wypierdalaj stąd, zanim zadzwonię po gliny".
"To koniec, Tyler. Musisz już iść" - powiedział Will, jego głos był cienki i drżący - ale wciąż coś z siebie wydobył. W głowie tworzył scenariusze, gdzie wytyka Tyler'owi wszystkie jego błędy, ale teraz jedyne co mógł powiedzieć, to zdanie przed chwilą.
"Will, kochanie, nie bądź śmieszny. Chodź ze mną, wszystko obgadamy". głos Tylera zmienił się na ten jedwabiście słodki ton, w którym był tak dobry, ale nie mógł ukryć za nim gniewnej wibracji. Nie tym razem.
I wtedy zrozumiał.
Nie mógł tego zakończyć. Nikt nie mógł - a przynajmniej on nie wiedział jak. Bo Tyler po prostu się nie poddawał. Przychodził do niego, z książką, czapką, kwiatami i chorobliwie słodkim głosem, aż wola do niego wracała. I jeśli musiał porzucić słodki ton na rzecz gniewnego, jeśli musiał porzucić książkę, by uformować pięść - robił to. I nie miało znaczenia, ile osób musiał zranić, by to zrobić.
Nie poddałby się. Nigdy.
Więc może, tylko może, powrót do niego teraz byłby łatwiejszy. Mniej bolesny dla wszystkich zaangażowanych. Dla Mike'a... bo gdyby poddał się teraz, Mike nie zostałby skrzywdzony.
Przez sekundę rozważał to. Myślał, że może wrócić do Tylera, bo powrót do niego oszczędziłby Mike'owi bólu, którego był tak bliski.
CZYTASZ
𝐒𝐮𝐦𝐦𝐞𝐫 𝐉𝐨𝐛 ||𝐁𝐲𝐥𝐞𝐫|| 𝐓ł𝐮𝐦𝐚𝐜𝐳𝐞𝐧𝐢𝐞
Romance.•° Will zostaje zatrudniony w restauracji w małym mieście na wakacje, a synem właścicieli jest największy dupek w miasteczku - Mike. Will za wszelką cenę stara się unikać rówieśnika - ale Wheeler ma inne plany.°•. autorka książki - itsjustbyler
