t r z y n a ś c i e

439 44 22
                                    

Na szczęście Jane i max nie zadawały zbędnych pytań. Nie wydawały się nawet zaskoczone jego zmianą zdania - po prostu się uśmiechały. Po prostu wydawały się szczęśliwe, że spędzą ten wieczór z Will'em, a to jeszcze bardziej upewniło go w tym przekonaniu.

Nie potrzebował Mike'a. Zaprzyjaźnił się już z dużo, dużo lepszymi osobami od niego.

Przez cały czas obie dziewczyny śmiały się i rozmawiały, opowiadając Will'owi każdą plotkę i każdą zabawną historię, jaka przyszła im do głowy.

Każdy budynek w mieście wydawał się zapoczątkować ich relację - przynajmniej według Max. Jane zdawała się z tym nie zgadzać:

"To tutaj poszłyśmy na naszą pierwszą randkę".

"Na pewno nie tutaj! To było tam, w kawiarni!"

"Nie! Tam pocałowałam cię po raz pierwszy!"

"Żartujesz? To ja cię pierwsza pocałowałam! I to na plaży, po zmianie!"

"O czym ty mówisz! Tam poprosiłeś mnie, żebym się oprowadziła i pamiętam na pewno, bo miałaś na sobie tę śliczną różową bluzkę, którą lubię!"

"Dostałam tę bluzkę jakiś miesiąc temu, głupku. Poprosiłam cię o oprowadzenie się w kinie po obejrzeniu Bohemian Rhapsody".

"To był Rocketman, i wtedy powiedziałem ci, że cię kocham!"

I tak dalej, i tak dalej. Will nie miał pojęcia, co jest prawdą, ale mimo to, te kłótnie były urocze. Problem polegał na tym, że każdy budynek w mieście przypominał mu też o Mike'u.

Przypomniał sobie jak w kawiarni, obok której właśnie przechodzili, Will rozlał trochę herbaty na biały obrus i strasznie się zawstydził, że kelnerka to zobaczy i wszyscy będą się na niego gapić - więc Mike wziął cały dzbanek i wylał go na stół.

Will zrobił się wtedy zupełnie czerwony i wściekle szeptał do niego, pytając, dlaczego to zrobił, a większy tylko wzruszył ramionami i z uśmiechem powiedział: "Teraz to moja wina, nie twoja ".

W tej kawiarni zawitał tylko raz i zrobił to z nim.

Znów musiał sobie uświadomić, że ma wyrzucić chłopaka z głowy. Mike nie miał już znaczenia. Po prostu już go nie obchodził. Ale on nie mógł przestać o nim myśleć...

"Więc gdzie idziemy?" zapytał Will, zmuszając się do oderwania wzroku od tego jednego drzewa, na którym znalazł czekającego na niego Mike'a, który czytał Perksa...

"Cóż, to zależy od ciebie. jest taki uroczy bar, do którego czasem chodzimy, ale nie wiem, czy lubisz pić i oczywiście nie zmuszamy cię do tego -" zaczęła Jane, ale Will jej przerwał.

"Właściwie, napicie się czegoś brzmi naprawdę świetnie".

• • • • •

Bar był naprawdę ładny, zresztą, tak jak wszystko inne w tym miasteczku. Wchodziło się do niego przez małe schody, które znajdowały się wewnątrz lokalnej restauracji i był naprawdę niewielki.

Miejsce było lekko oświetlone, z kilkoma małymi stolikami rozrzuconymi wokół lady. Wszędzie wisiały maleńkie lampki i to były jedyne światła w tym miejscu. Siedziało tam nie więcej niż dziesięć osób, a lekka muzyka jazzowa sprawiała, że całe miejsce było... senne. Spokojne.

Max powiedziała: "Często tu bywamy. Jest tu wiele imprez, a gdy ich nie ma, jest bardzo spokojnie." Chwyciła Jane za rękę, a potem Willa i poprowadziła ich w stronę wolnego stolika.

"Tak, ale... to nie jest do końca legalne," dodała Jane, lekko wiercąc się na stołku barowym, "Nie sprawdzają dokumentów... więc nie wspominaj tego państwu Wheeler, proszę. "

Musiała wspomnieć o Wheeler'ach. Akurat wtedy, gdy Will zaczynał o nich zapominać..

Podniósł jedno z menu i otworzył je, jakby wiedział co się robi w takich miejscach.

Will nigdy wcześniej nie pił. Nie miał wielu okazji, ale dzisiaj wydawało się to idealne. Czy alkohol nie sprawi, że poczuje się lepiej? Zapomni o Mike'u? Czy nie dlatego ludzie piją?

"Mają naprawdę dobrego Toma Collinsa!", odpowiedział Max.

"Och, Tim Collins!" powiedział Will, starając się brzmieć tak, jakby miał jakiekolwiek pojęcie na ten temat.

Max i Jane roześmiały się, najwyraźniej nie dając się nabrać.

"Tom Collins", poprawiła Jane, uśmiechając się, "To naprawdę dobry koktajl z ginu, cytryny i wody gazowanej-"

"To jak gazowana lemoniada, tylko że po niej można być pijanym!" wtrąciła się Max, a Will się roześmiał.

"Brzmi dobrze". 

"Świetnie! Pójdę po nie" - powiedziała Jane, wstając. Odeszła w stronę baru, a minutę po tym, jak poszła, Max owinęła Willa w ciasny, uścisk.

"Bardzo się cieszę, że tu przyszedłeś, Will. I cieszę się, że jesteśmy przyjaciółmi. Poważnie." powiedziała, jej włosy łaskotały Will'a w policzek, a on zachichotał, robiąc się lekko czerwony.

"Max wyglądała, jakby miała powiedzieć coś jeszcze, ale zanim to zrobiła, Jane wróciła z rękami pełnymi wysokich szklanek z lemoniadą. Postawiła je na stole, popychając szklankę w stronę każdego z nich.

"Czy mam powód do bycia zazdrosną?" zażartowała, gestykulując na dwóch nastolatków wciąż przytulających się.

"Tak. zdradzam cię z Will'em. Poważne, kochamy się" powiedziała Max, całkowicie poważna, a Will pospiesznie przytaknął.

"Tak. Zaszła ze mną w ciążę." jakoś udało mu się to wydukać bez łamania poważnej miny, co sprawiło, że obie dziewczyny wybuchły śmiechem.

"W takim razie, myślę, że nie powinieneś tego dostać..." powiedziała Jane pomiędzy parsknięciami śmiechu, powoli odsuwając od niego szklankę.

Pospieszył, by ją zatrzymać, biorąc picie obiema rękami, jakby to był kubek.

"Dobrze, skłamałem. to wszystko było podstępem, żeby Max cię zostawiła i ożeniła się że mną. A teraz, czy możemy?" podniósł kieliszek i przez sekundę obie dziewczyny były tak rozśmieszone, że nie mogły zrobić tego samego. Max prawie spadła z krzesła.

W końcu jednak śmiech zelżał na tyle, że podążyły za nim.

"Za fantastyczne lato" - powiedziała Jane, a gdy brzęknęli szklankami, Max dodała: "I za mojego nowego męża!".

Śmiali się, i pili. Napój smakował dokładnie jak lemoniada, tylko jakoś lepiej, i przez jedną sekundę Willowi udało się rzeczywiście oderwać myśli od ciemnowłosego chłopaka.

Nie potrzebował go. Naprawdę nie potrzebował.

• • • • •

Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze! <33

Zachęcam do dawania gwiazdek i pisania komentarzy, będzie mi bardzo miło! :D
Życzę miłego dnia/nocy! :))

𝐒𝐮𝐦𝐦𝐞𝐫 𝐉𝐨𝐛 ||𝐁𝐲𝐥𝐞𝐫|| 𝐓ł𝐮𝐦𝐚𝐜𝐳𝐞𝐧𝐢𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz