t r z y d z i e ś c i j e d e n

492 44 25
                                    


Obudził się tak samo spokojny, jaki był podczas snu.

Miał wrażenie jakby jego sen trwał kilka minut. Tkwił w tym magicznym stanie świadomości, w którym prawdziwy świat dopiero zaczyna nabierać ostrości, ale ostatnie resztki snów powstrzymują cię przed dostrzeżeniem, jak bardzo świat realny jest okropny. Kiedy wszystko, co czujesz, to rodzaj szczęścia, jeszcze nie do końca realnego.

Było mu wygodnie i przytulnie i szczerze mówiąc nie widział powodu, by wstawać. Nie, gdy mógł zostać wtulony w ciepłą pościel, świat powoli nabierał ostrości, gdy wpatrywał się w plakat pulp fiction na ścianie.

Tylko, że on nie miał plakatu pulp fiction na swojej ścianie.

Realizacja wyrwała go z magicznego stanu szybciej niż pocisk wystrzelony z pistoletu i nagle wszystko stało się boleśnie jasne. Słońce było znacznie ostrzejsze niż zdawał sobie sprawę, światło powodowało, że jego i tak już obolałe oczy mrowiły jeszcze bardziej. Nadal czuł się komfortowo, ale zaczynał czuć swoje pulsujące ciało - a także zaczynał mieć całkiem dobre wyobrażenie o tym, gdzie się znajduje, a jeśli miał rację, to było to bardzo żenujące.

Zamknął oczy jeszcze na sekundę, niemalże chcąc, by jego rzeczywistość zmieniła się na mniej bolesną i wstydliwą, ale kiedy otworzył je ponownie, było tak samo.

Wziął głęboki oddech i powoli podniósł się do pozycji siedzącej, ciemne okrycia, które go przykrywały, zsunęły się z niego jak dziwny, czarny, w 100% bawełniany wodospad.

Tak jak myślał, pokój nie był jego. Należał do Mike'a, z plakatami, telewizorem i, no cóż, Mike'm.

Siedział na podłodze, używając idealnie funkcjonalnego fotela jako podpórki pod nogi i oglądał coś na swoim telefonie, a słabe dźwięki krzyku odbijały się echem w jego słuchawkach. Po chwili jednak, gdy zobaczył, że Will się podnosi, pozwolił, by telefon upadł na podłogę, zdejmując słuchawki.

"Dzień dobry" - powiedział z lekkim uśmiechem.

Było południe?! "O Boże, czy ja przespałem cały ranek?" zapytał, a jego głos był dziwnie niechlujny. Nie mógł się otrząsnąć z tego snu - jak to się stało, że przespał cały ranek? Czuł się bardziej wypoczęty, o wiele bardziej wypoczęty, ale nadal -

"Tak. A potem wieczór, potem noc, a potem znowu poranek. Zaczynałem myśleć, że zapadłeś w śpiączkę."

"Przespałem cały dzień?", pomyślał Will.

Mike podniósł telefon, nacisnął kilka przycisków, po czym odłożył go ponownie - tym razem zatrzymując słabe dźwięki.

Will nie wiedział, co powiedzieć, jak przeprosić za wczorajszą noc i za to, że zajął jego łóżko.

Mike poruszył się, zanim zdążył się zorientować, zdejmując nogi z krzesła i od razu podskakując, przesuwając się, by usiąść obok Willa na łóżku. Jego nagły ruch zaskoczył mniejszego, ale tak naprawdę nie miał czasu na reakcję, bo teraz Mike przykładał dłoń do jego policzka, a Will poczuł takie ciepło, że był pewien, iż jest jasnoczerwony. Czyżby miał zamiar go po-

"Opuchlizna wygląda znacznie lepiej", mruknął cicho większy, Will chciał się spoliczkować. Oczywiście, że nie zamierzał go tak po prostu pocałować znikąd! Zwłaszcza po ostatniej nocy...

𝐒𝐮𝐦𝐦𝐞𝐫 𝐉𝐨𝐛 ||𝐁𝐲𝐥𝐞𝐫|| 𝐓ł𝐮𝐦𝐚𝐜𝐳𝐞𝐧𝐢𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz