★37★

125 5 2
                                    

Tego wieczoru moi rodzice magicznie byli w domu, więc mogłam spędzić z nimi trochę czasu co też podbudowało mnie na duchu.

Nie powiedziałam im co się stalo. Dlaczego miałabym to robić? Miałam wrażenie, że zupełnie ich aktualnie nie obchodzę. W końcu woleli pomagać obcym ludziom niż zająć się swoją własną córką. Na każdym kroku podkreślali to jak lubią we mnie moją samodzielność i dojrzałość, ale nigdy nie wspominali o tym, że to oni właściwie mnie do tego zmusili zostawiając mnie ciągle samej sobie.

Dodatkowo, wygadałam się już dziewczynom i ich reakcja mnie satysfakcjonowała, więc nie czułam potrzebny tłumaczenia tego kolejnym osobom z kolejnymi lzami w oczach i kolejnymi skrajnymi emocjami. Nie mogłam winić rodziców, za to, że nic nie zauważyli. Przecież to ja nie powiedziałam im nic o moim życiu od kilku tygodni. Moja szkoła i ich praca znacznie utrudniały nam kontakt, który coraz bardziej się psuł. Zawsze tak było, ale dopiero ostatnio zaczęło mnie to irytować. Chociaż irytacja to chyba też za mocne słowo. Po prostu czułam jakąś pustke w sercu wiedząc, że wracam do pustego domu. Jutro akurat mieli wolne, a ja musiałam iść do szkoły. I tak było zawsze.. mijaliśmy się. Mimo że może aż tak tego nie widać to wciąż uwielbiałam spędzać z nimi czas, szkoda tylko że rzadko mieliśmy okazje to robić.

Rano obudziłam się trochę przed budzikiem. Nie mogłam już zasnąć więc wstałam i udałam się do kuchni gdzie moja mama przygotowywała akurat śniadanie:
-dzien dobry słońce! A ty nie miałaś wstać dopiero za godzine???- zdziwiła się kobieta, smażąc naleśniki

-noo, ale nie mogłam już spać. Ostatnio często tak mam- uśmiechnęłam się

-naprawde?? Moze musimy się udać na jakieś badania krwi- zmartwiła się

-nie, mamo wydaje mi się że tu nie chodzi o krew- zaczęłam robic sobie herbatę

-kto tu mowi o krwi z samego rana??- usłyszałam zmęczony głos taty

-czemu wy tak wcześnie wstajecie nawet jak macie wolne?- powiedzialam cicho

-bo chcemy spędzić trochę czasu z naszą córcia- tata pocałował mnie w czoło i podszedł do mamy przytulając ją od tyłu

-ha ha bardzo śmieszne- przewróciłam oczami

-y/n kochanie idź się szybko ogarnij i zejdź to zjemy wspólnie śniadanie- uśmiechnęła się mama- myślałam że mam jeszcze trochę czasu ale to dobrze że wstałaś wcześniej!! Przynajmniej mamy okazję spędzić wspólnie trochę czasu

-dokladnie! Trzeba się cieszyć z małych rzeczy- tata wyjął szklankę z szafki i zaczął nalewać sobie sok

-no dobrze- uśmiechnęłam sie lekko i poszłam w kierunku swojego pokoju.

Wybrałam jakieś ubrania z szafy, a następnie udałam sie do łazienki gdzie umyłam zęby, lekko się pomalowałam, ubrałam i ułożyłam włosy. Nie wiem po co się tak wyszykowałam.. bo i tak pewnie jak wróce później do domu po tych ćwiczeniach to będę wyglądała jak siedem nieszczęść.. przynajmniej mogłam popatrzeć na siebie chwile w lustrze gdy czułam się chociaż trochę ładna.

Zeszłam ponownie na dół, gdzie moi rodzice z kubkiem kawy w ręku stali przy stole jednocześnie do niego nakrywając. Posłali mi ciepły uśmiech i powiedzieli żebym usiadła. Zasiadłam do stołu i wspólnie z moimi domownikami zjadłam śniadanie. Było pyszne. Dawno nie jadłam czegoś ugotowanego przez mamę co dodatkowo podnosiło moją wdzięczność do tego szczególnego poranka.

Tata zaproponował mi tego dnia podwózkę do szkoły, a ja w obecnych okolicznościach nie mogłam mu odmówić, więc gdy tylko zjadłam moją porcje naleśników szybko zabrałam swój strój do ćwiczeń oraz kilka najpotrzebniejszych mi rzeczy, a potem wspólnie z nim pojechaliśmy pod szkołę gdzie powoli zaczynała się już zbierać klasa.

Wysiadłam z samochodu posyłając tacie uśmiech i machając mu radośnie na odchodne. Mężczyzna również odwzajemnił moje gesty i po chwili odjechał. Podeszłam do Uraraki, która stała sama niedaleko drzewa:
-heeej, jeszcze jest dość wcześnie a ty już tutaj?

-czesc l/n!! Autobus którym dojeżdżam do szkoły jeździ w weekendy co dwie godziny więc nie miałam wyboru.. musiałam przyjechać wcześniej lub ryzykować spóźnieniem, a sama wiesz jak nauczyciele na to reagują- poprawiła sobie kosmyk włosów, który akurat spadł jej na twarz

-ojj i ile tu już czekasz?- usiadłam pod drzewem opierając plecy o konar

-no tak z godzinke? Może trochę mniej- dziewczyna przykucnęła

-o boże.. współczuję, jak dobrze ze mieszkam na tyle blisko, żeby przychodzić pieszo

-taka to pożyje... ale no praca bohatera wymaga poświęceń...- wzdychała ciężko

-no tak.. ogromnych poświęceń- rowniez wzięłam głębszy oddech przyglądając się liściom które akurat spadały z drzewa

Rozmawiałyśmy jeszcze przez chwile do czasu az nie przyszedł Deku. Wtedy się rozdzieliłyśmy, a ja dołączyłam do Momo i Miny. Nie widziałam nigdzie Bakugo. Przyznam się, że w sumie nie rozglądałam się jakoś specjalnie, bo nie chciałam o nim myśleć i przejmować się jego obecnością. Czułam się dziwnie. Tak jakby ciągle na mnie patrzył, ale tłumaczyłam sobie to swoją wyobraźnia i ze chciałabym żeby tak było. Bo prawda jest taka że chciałam. Ale w obecnej sytuacji nie mogłam zrobić niczego oprócz próby odpuszczenia. Teoretycznie istniała jeszcze opcja powrotu do naszej "przyjaźni", ale nie wiem czy to w ogole by wypaliło. Na pewno byłoby dosc.. dziwnie.

Starałam się kontrolować moje zachowanie, żeby nie wyjść w jego oczach na dziwną, gdyby jednak na mnie patrzył. Czy to już jakaś obsesja?

Po jakims czasie Aizawa również zjawił się na miejscu, sprawdził obecność i kazał nam iść do szatni żebyśmy przebrali się w nasze stroje, a następnie wspolnie udaliśmy się do pawilonu ćwiczeniowego.

Gdy dotarliśmy na miejsce przywitała nas trzynaska, która wytłumaczyła nam czym będziemy się dziś zajmować. Miało to byc ratowanie cywilów z różnych katastrof. Bardzo podekscytowałam się całą tą akcją. Lubiłam pomagać ludziom i uważałam taką umiejętność za wyjątkowo potrzebną każdemu przyszłemu bohaterowi ale i nie tylko. Ludzie powinni wiedzieć jak sobie pomagać. Pawilon był idealny do tego typu ćwiczeń. Był podzielony na kilka stref w których panowały określone warunki pogodowe itp. Przykre było tylko to, ze nie widzieliśmy nigdzie All Mighta, a gdy ktoś z uczniów zapytał gdzie on jest i czy w ogóle się zjawi to Aizawa odpowiedział, że musiał coś załatwić i dołączy do nas później. Byliśmy trochę rozczarowani, no ale coz... Co sie odwlecze to nie uciecze.

Już mieliśmy przechodzić do planowanych ćwiczeń, ale nagle coś dziwnego przykuło moją uwagę. Za trzynastka zaczął rozkładać się jakaś chmura. Czyżby to był jakiś.. portal?

Szybko okazało się, że miałam rację. Był to portal i wyszli z niego złoczyńcy.. przez chwilę myślałam, że to również element ćwiczeń, ale poznałam twarz jednego z nich. Rodzice jakiś czas temu pokazywali mi jego zdjęcie żebym uważała i nie pakowała się w kłopoty z nim w roli głównej. No cóż, chyba w tym przypadku to kłopoty zaczęły pakować się do mnie.

Not the one - Bakugou Katsuki x y/n / readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz