Rozdział IV

293 24 9
                                    


Z przyjemnością i z ulgą, lecz ta ostatnia nie starła lekkiego niepokoju, który się w nich zalągł, bo od jakiegoś czasu to dziwne zachowanie stało się regułą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Z przyjemnością i z ulgą, lecz ta ostatnia nie starła lekkiego niepokoju, który się w nich zalągł, bo od jakiegoś czasu to dziwne zachowanie stało się regułą. Wyglądało to jakby za każdym razem, gdy się zjawiała potrzebowała czasu, by zapomnieć o tym co ją trapi czy absorbuje.

Dla organizmu Hermiony był to środek dnia, więc gdy rodzice poszli spać, zrobiła sobie herbatę i rozsiadła się na kanapie z notatkami z Procedury Magicznych Interwencji i Ingerencji Umysłowych. Próbowała powtarzać, ale nie mogła opędzić się od natrętnych myśli związanych z incydentem sprzed kilkunastu godzin. Czuła się... zażenowana i jednocześnie zaskoczona, że mogła się tak zachować.

Pewnie też dlatego postanowiła się wytłumaczyć następnego dnia, by móc o tym definitywnie zapomnieć. Wstała o dziesiątej, po zaledwie czterech godzinach snu, zrobiła sobie śniadanie i przyniosła je do salonu, w którym mama czytała jakąś książkę, a ojciec rozłożył na stole obiadowym coś, co wyglądało na zamek od drzwi i go czyścił.

- Chciałam was przeprosić za to, co mówiłam wczoraj – powiedziała, odkręcając słoik z dżemem.

Monika spojrzała na nią znad książki, a Wendell machnął ubrudzoną smarem szczoteczką do zębów.

- Kochanie, już to zrobiłaś. Wiesz, że przy nas nie musisz się kajać – odparł ze zwykłym uśmiechem.

- Wiem, ale... takiej głupoty nie palnęłam chyba jeszcze nigdy.

- Z tym bym polemizowała – zaprzeczyła Monika. – Do dziś nie zapomnę, jak wróciłaś kiedyś do domu, powiedziałaś, że mama Klary urodziła jej malutkiego braciszka, który strasznie płacze i powiedziałaś, że ty braciszka nie chcesz, za to wolisz, żebym urodziła ci świnkę morską.

Wszyscy parsknęli śmiechem, ale Hermiona szybko się opanowała.

- Pamiętam – pokręciła głową z niedowierzeniem i dodała już poważnie. - Po prostu... Jestem chyba przemęczona.

Jej rodzice wymienili krótkie spojrzenie, Monika odłożyła książkę, a Wendell szczoteczkę i porządnie wytarł ręce.

- Hermiono, co się dzieje? – spytała łagodnie jej mama.

- Nic takiego – wzruszyła ramionami Hermiona. – Dwie szkoły, dwie praktyki, chroniczne niedospanie... A jak człowiek jest zmęczony, to nie ma humoru i cierpliwości do niczego.

- Na pewno, ale to musi być coś innego. Dziecino, przecież my cię trochę znamy. Nie masz jakichś problemów? W którejś ze szkół? A może...

Pełen troski głos matki skojarzył się Hermionie tylko z jednym. Czymś, co doprowadzało ją do szału.

- Na pewno nie jestem w ciąży! – warknęła i widząc zaskoczenie w jej oczach natychmiast pożałowała piknięcia złości. – Mamuś, przepraszam! Ale mam wrażenie, że niektórych tylko to interesuje!

HGSS Trzeci Raz - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz