Rozdział XIII

205 19 8
                                    


inne zespoły zostali zaproszeni na miejsca znajdujące się w najbardziej strategicznych punktach Atrium i zarazem w pobliżu OP każdego z nich

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

inne zespoły zostali zaproszeni na miejsca znajdujące się w najbardziej strategicznych punktach Atrium i zarazem w pobliżu OP każdego z nich.

Echo oklasków ucichło i zastąpiło je szuranie krzeseł, które od razu zginęło w gwarze rozmów, wybuchach śmiechu i odgłosach kroków dziesiątek osób, otwierając tym trudniejszą część wieczoru.

Przestronne nagle Atrium zwęziło się i ściany i sufit zaczęły napierać na Harry'ego z każdej strony. Jednocześnie chyba nigdy dotychczas nie postrzegał wszystkiego tak jak teraz: czas toczył się jak zawsze, jednak miał wrażenie, że przepływa obok niego w zwolnionym tempie, że widzi i słyszy wyraźniej, ODCZUWA wszystko, jakby to jego mózg obracał się na przyspieszonych obrotach.

Merlinie, właśnie pisze się historia... Był tego pewien. Ile dałby za to, by móc obrócić szybciej jej karty i zajrzeć do tego, co nadchodziło...!

Leciwy Hiszpan z lewej strony podniósł się z trudem z krzesła. Harry podtrzymał go z uśmiechem.

- Wspaniała mowa. Koniecznie trzeba to uczcić – stwierdził trzęsącym się głosem stary czarodziej i poprawiając różową pikowaną szatę, podobną do podomki ciotki Petunii rozejrzał dookoła. – Wie pan może, gdzie...

- Po drugiej stronie fontanny – odparł domyślnie Harry, śledząc kątem oka drobniutką blondynkę, Marijke Van Averneat trzy jardy dalej, która ruszyła właśnie w tamtą stronę z dźwięcznym postukiwaniem obcasów. – Pozwoli pan sobie pomóc...

Ledwie wyłonili się zza fontanny, ujrzeli dwa rzędy stołów, ciągnące się wzdłuż ścian z kominkami, uginające się od potraw z różnych krajów, bogatej zastawy i dekoracji. Na widok kwiatów poruszających lekko płatkami, fruwających złotych motyli, przysiadających czasem ludziom na ramionach czy włosach, rozległo się kilka kobiecych westchnień pełnych zachwytu. Mężczyźni byli bardziej praktyczni i większość tłoczyła się już przy kelnerach serwujących drinki i mocniejszy alkohol.

Harry podprowadził hiszpańskiego czarodzieja do jednego z kelnerów, stanął przy sąsiednim stoliku i dostrzegł nadchodzącego Gawaina w towarzystwie czarownicy oraz czarodzieja z Departamentu Transportu Magicznego. Cała trójka minęła ich energicznym krokiem i podeszła do punktów teleportacyjnych, którymi aportowali się goście.

Wszyscy już przybyli, jesteśmy w komplecie, więc pewnie będą je przestawiać z aportacji na deportację, uznał Harry.

Marijke utknęła koło ruchomego obrazu zasłaniającego wyjście z najbliższego kominka, więc Harry wychylił się trochę, by rzucić okiem na szefa. I zobaczył, jak jeden z punktów błyska nieregularnie.

Albo przestawiają jeden po drugim, albo... Na wszelki wypadek oparł się plecami o ścianę, tak by mieć dobry widok na koniec Atrium i swoją OP.



Pół godziny później

Kinsgely podziękował za krótką rozmowę korpulentnej czarownicy z Francji, podszedł do najbliższego stołu po kolejny nowy talerzyk i przysunął do siebie stojącą trochę dalej tacę z potrawami kongijskimi. Sam nie miał żadnych specjalnych życzeń jeśli chodzi o menu, ale był to ukłon w stronę Babajide i wyraźnie było widać, że nikt prócz ich dwóch ich nie tyka. Nakładał sobie właśnie dużą łyżkę fumbwy, czyli liści duszonych w maśle z orzeszków ziemnych, trochę manioku i kawałek suszonej ryby, gdy usłyszał za sobą piskliwy, nosowy głos.

HGSS Trzeci Raz - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz