Eliksir spokoju należał do trudniejszych w programie dla piątej klasy, lecz biorąc pod uwagę etap warzenia, na jakim byli uczniowie była szansa, że uda im się go uwarzyć sporo przed końcem drugiej lekcji. I zdąży zadać im porządną pracę domową.
Zajrzał właśnie do jednego z kociołków i prostując się poprawił poły szaty, gdy ktoś załomotał do drzwi, otworzył je szarpnięciem i wpadł do klasy.
W jednej chwili przestał tłumić lekkie poirytowanie, które odczuwał od rana i już zamierzał warknąć, gdy słowa zamarły mu na ustach – nie dlatego, że rozpoznał Dawida Pratchetta, jednego ze swoich Ślizgonów, ale na widok przerażenia malującego się na jego twarzy.
Chłopiec rozejrzał się po pomieszczeniu, wyłowił go spośród uczniów i postąpił do przodu.
- Panie profesorze...! – wydyszał. – Proszę... To ważne... Może pan ze mną...
Snape uciszył go uniesieniem ręki i podszedł kilkoma długimi krokami.
- Pratchett. Wyjaśnij – rzucił krótko. I lepiej, żebyś miał naprawdę poważny powód.
- To... Steve nie... - usta chłopca zadrgały, zachłysnął się i zacisnął oczy. – Profesor Granger próbowała mu pomóc.... ale... - potrząsnął głową i popatrzył na swoje stopy. – Proszę, chodźmy...
Ale CO. Do poirytowania dołączył niepokój, Snape skrzywił się i pochylił nad nim.
- Ale?
- Ale um-umarł... - wyszeptał.
Snape potrzebował trzech sekund, by przyswoić tę wiadomość. Trzech długich sekund, w trakcie których coś w nim zamarło, po czym wybuchło zrozumieniem.
Gwałtownym ruchem obrócił się w stronę klasy i spojrzał na uczniów takim wzrokiem, że rozmowy ucichły jak za machnięciem różdżki.
- Muszę wyjść – oznajmił cichym tonem, lecz był pewien, że słyszą go wszyscy obecni. – I nie wiem, kiedy wrócę. Za to wiem, na jakim etapie warzenia jesteście. A jak wrócę i choć jedno z was nie poczyni odpowiednich postępów, Hufflepuff i Ravenclaw pożegnają się z dziesięcioma punktami. Od każdego z was, co nam daje... trzysta trzydzieści punktów od KAŻDEGO z Domów. Więc sugerowałbym Nie. Tracić. Czasu. – Po czym machnięciem różdżki otworzył drzwi i rzuciwszy „Pratchett, za mną" wyszedł.
W trakcie jego przemowy Krukoni i Puchoni pobledli i odruchowo wyprostowali się niemal na baczność. Ledwie drzwi zatrzasnęły się z hukiem, wszyscy rzucili się do pracy i kroili, siekali ingrediencje i mieszali w kociołkach o wiele staranniej niż mając za plecami profesora Snape'a.
Snape szedł tak prędko, że truchtający koło niego mały Dawid Pratchett musiał co chwila podbiegać, by za nim nadążyć.
- Jest w klasie czy w Skrzydle Szpitalnym? – rzucił, wchodząc po dwa schody na górę.
CZYTASZ
HGSS Trzeci Raz - Zakończone
Misterio / SuspensoPodążając tropem dziwnego zgonu w Hogwarcie, Hermiona Granger i Severus Snape odkrywają, że ktoś manipuluje społeczeństwem, narzucając mu własne wizje świata i pragnienia. Starając się go powstrzymać zdają sobie sprawę, że PEWNYCH pragnień wcale nie...