Rozdział XVIII

219 21 23
                                    


Monika pacnęła go po głowie rękawicą kuchenną i od razu zamilkł

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Monika pacnęła go po głowie rękawicą kuchenną i od razu zamilkł.

- Danny chciał pożyczyć od ciebie coś... takie duże kółko z zębami na końcu wiertaki do robienia dużych dziur.

- To się nazywa otwornica – podsunął, odkładając gazetę. Nigdzie się nie paliło i to dosłownie, a kiedy kobieta nie dość, że wyjeżdża z takim tekstem, to jeszcze interesuje się majsterkowaniem, wszystko inne musi poczekać.

- Więc idź dziś mu ją zanieść. Najlepiej po południu i idźmy razem, we troje.

Wendell wytrzeszczył oczy.

- Monika? – parsknął śmiechem. – Po pierwsze rozwali mi ją. On wszystko rozwala, ma dwie lewe ręce. A po drugie jest coś, o czym nie wiem? Kochanie, wszystko w porządku?

- Danny jest psychiatrą – powiedziała ciszej, zerkając w stronę pokoju córki, która jeszcze spała. – A psychiatra leczy nerwice.

- O Boże kochany – westchnął, również zerkając na zamknięte drzwi. – To się nazywa zacząć rozmowę, za przeproszeniem od dupy strony. Chodzi ci o jej poszukiwania leków na uspokojenie, tak?

- Dokładnie. I nie filozofuj mi tu, kto ostatnio przez pół godziny narzekał na to, że koszule są pogniecione, żeby w końcu zaproponować kupno nowej szafy?

Wendell od razu spotulniał, choć jego zdaniem akurat był to oczywisty rezultat rozumowania.

- Nie odniosłem wrażenia, żeby się jej jakoś strasznie spieszyło. Owszem, zależy jej na tym, ale ona zawsze chce wszystko zrobić porządnie, więc pogadam z nim w ciągu tygodnia.

Monika uniosła błagalnie oczy w górę. Boże, ależ ci mężczyźni byli ślepi...!

- To prawda, że Hermiona zawsze chce wszystko zrobić porządnie, ale tym razem zależy jej raczej na tym kimś, dla kogo to robi.

- Co...? – w porównaniu do tego, jak teraz Wendell wytrzeszczył oczy, wcześniejsze można było nazwać raczej zmrużeniem ich.

- Opowiedziała nam wczoraj pełno rzeczy. O nowej pracy, o psie sąsiadów, o tym jakimś Drisie, o Arvinie, o... - machnęła ręką i patrząc na zamknięte drzwi jeszcze bardziej ściszyła głos. - Znamy imiona jej znajomych, a tu nagle mówi, że potrzebuje listę leków „dla kogoś". Wierz mi, kiedy dziewczyna zaczyna mówić „o kimś" zamiast używać jego imienia, to na ogół nie bez powodu.

Wendell poprawił się na krześle, zrzucając gazetę, ale to nawet do niego nie dotarło.

- Myślisz, że...

- Myślę – uśmiechnęła się Monika. – Poza tym zupełnie inaczej się zachowuje. Pamiętasz, jeszcze niedawno się o nią martwiliśmy, bo zjawiała się wściekła, podminowana, nic jej nie pasowało i warczała na wszystko i wszystkich. Choćby na tych Aborygenów – jej mąż pokiwał gorliwie głową. – Wczoraj była zupełnie inna. Jak kiedyś. Pełna energii, entuzjazmu... najchętniej by światu nieba przychyliła.

HGSS Trzeci Raz - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz