Rozdział 5

661 35 4
                                    

Delikatnie otworzyłam oczy, ale nikogo wokół mnie nie było. Ktoś powiedział:

-Długo jeszcze będziesz tak spała, księżniczko.

Już wiedziałam kto to powiedział. Tylko jedna osoba nazywa mnie księżniczką. Mimo iż nie podobało mi się to, że mnie tak nazywa, ale ton głosu zawsze był tak kojący jak nigdy.

-Jeszcze raz mnie tak nazwiesz to przysięgam Ci na Eywe, że zawiśniesz na dachu jak szczur za ogon. -warknęłam

Neteyam zbliżył się do mnie. Chyba stwierdził, że mnie podniesie, bo wyciągnął w moją stronę jego ręce i czule postawił mnie na nogi.

-Dzięki tobie, dobry człowieku. Czemu zawdzięczam to że wstałam? - powiedziałam z nutą sarkazmu.

-Przespałaś dwa cholerne dni. Będziemy mieli druga lekcje, tym razem może nas czegoś nauczysz.

-Spokojnie na drugą lekcje czyli na dzisiaj zaplanowałam coś zarąbistego.

-W takim razie nie mogę się doczekać.

***

Około południa po lunchu wyszliśmy popływać. Oczywiście moi rodzice nie odwracali uwagi od mojej osoby. Trochę czułam się z tym nieswojo, ale ich rozumiem.
Dzisiaj miałam nauczac ich jazdy na Ilu. To mogło dla niektórych być trudne, a dla innych łatwe. Zależy jak opanowali oddech. Z Tsireyą umówiłyśmy się, że ona weźmie pod swoją opiekę Lo'aka i Tuk, a mnie w takim razie zostanie Neteyam i Kiri.

-Neteyam i Kiri, wy pójdziecie za Neylani, a ja wezmę pod moją opiekę Tuk i Lo'aka - Tsireya krzyknęła, po tym podzieliliśmy się na te dwie grupy.

-Co będziemy robić? - podekscytowana Kiri zapytała.

Nie odpowiedziałam na to pytanie, ponieważ zajęłam sje przywoływaniem Ilu. Zacmokałam parę razy i przypłynęła.

-Nie jest ona może najspokojniejsza, ale napewno lepiej się słucha obcych niż moja. - powiedziałam - Kiri spróbujesz pierwsza, a dla Neteyama znajdę inną.

-Dobra, to co mam robić? - zapytała Kiri

-Złap się tutaj - położyłam rękę na takim jakby "uchwycie". - połącz się z nią, wczuj się w nią i uważaj na siebie jak Ilu zanurzy się w wodzie.

-Dam radę. -powedziała i wzięła parę głębokich wdechów.
Odpłynęła. Ilu zanurzyło się pod wodę i o dziwo Kiri wcale z niego nie spadła. Po paru minutach dziewczyna wróciła do nas. Uśmiechała się promiennie.

-Dałam radę! - krzyknęła - teraz twoja kolej braciszku.

-Dobrze, czekajcie pójdę po drugiego Ilu. - oznajmiłam. Zacmokałam parę razy i przypłynął. Druil był ślicznym Ilu.

-To będzie twoje Ilu, nazywa się Druil. - powiedziałam - złap się tutaj - pokazałam w to samo miejsce co wcześniej Kiri - uważaj żebyś nie spadł, bo pod wodą ostro przyspiesza.

-Dzieckiem nie jestem, płakać nie będę. - mówił to z odrobiną dramatyzmu i narcyzmu w głosie. Tego pierwszego bylam pewna, drugiego nie, ale co to ma za znaczenie.

-Ruszaj! - poklepałam go po ramieniu na znak że może płynąć.
Wziął kilka wdechów, ale wydawały się płytkie. Druil ruszył. Neteyam jeszcze na wodzie wydawał się panować nad sytuacją, lecz kiedy Ilu zanurzyło się pod wodą, kompletnie stracił panowanie nad zwierzęciem. Spadając wykonał przynajmniej jedną beczkę. Ja z Kiri, kiedy się na niego patrzyłyśmy nie mogłyśmy powstrzymać śmiechu.

-Co to za śmianie się że mnie. Kiri powinnaś się zamartwiać, a nie taki cyrk odprawiasz? - mruknął oburzony

-To nie moja wina, że ty totalnie nic nie umiesz. -powiedziałyśmy chórem, ale było to tak nie wyraźne, ponieważ dławiłysmy się śmiechem.

Avatar: I can't live without youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz