Kiri odeszła ode mnie razem z Lo'akiem zostawiając mnie i Neteyama samych. Podziękowałam im za to posyłając pełne wdzięczności spojrzenie. Teraz tylko Neteyam.
-Hej? Neteyam? - wydawał się nieobecny
-Brakuje mi ciebie. - wymruczał
-Mi ciebie też. Widziałam jak Ka'ydel wtedy do ciebie przyszedł. Zamiast jego miałam być ja.
-Byłaby to lepsza niespodzianka niż zrujnowanie pokładów mojej nadzieji.
-Zawsze można je zbudować od podstaw. Wiem, że między nami nie będzie już tak jak wcześniej kiedy byliśmy przyjaciółmi, ale może chociaż będziemy się kolegować?
-Neylani, nie wiem czy jestem w stanie Ci zaufać.
-Neteyam... proszę, czy ty kiedyś widziałeś jak patrzę na niego, a jak na ciebie.
-Ty na niego nie patrzysz.
-No właśnie, znaczy skąd ty to mój drogi wiesz?
-Mam moich informatorów.
-A więc to tak się bawimy.
Zmniejszyłam trochę odległość między nami. Zapadał mrok, a gwiazdy zaczynały świecić.
-Wiesz, że zachowujesz się tak jakby nigdy nic się nie stało? - skierował pytanie retoryczne do mnie
-Oczywiście, że to wiem i mnie to pasuje, jeżeli tobie nie, to powiedz.
-Właściwie, to nie mam nic przeciwko.
-Co powiesz żeby jutro trochę się zbuntować.
-Co masz na myśli?
-Dosiądę się do ciebie podczas śniadania i zobaczymy co ojciec powie. Jak będę miała raban w domu, to wiedz że długo nie pożyje.
-Spokojnie, jak wygna cię do lasu to pójdę razem z tobą.
-Aaa no tak, ty to mistrz od takich rzeczy. - lekko się zaśmiałam - Co powiesz na pływanie z Ilu?
-Powiem że to dobry pomysł.
Zeszliśmy ze wzgórza i szliśmy ku plaży. Czułam na swoim ciele niepokojący wzrok.
-N..Neteyam czuję, że ktoś nas obserwuje.
-Nie no co ty.
-Nie żartuje, nie czuję się tu pewnie. - złapałam mocniej za rękę chłopaka przyciskając ją do mojej głowy, która sie o nią opierała.
-Ejejej nie bój się, jakby co to ja cie obronię.
-Ostatnio to ja cie ratowałam, więc morda w kubeł.
Kiedy mieliśmy wejść do wody pewnien mężczyzna w masce wyskoczył na nas trzymając w ręku broń palną. Był od nas niższy, na luzie byśmy go zwalili z nóg, ale fakt że trzymał w ręku jakiś pistolet zmieniał wszystko. Mogłabym przysiąc że to jakiś żart. Jednak po twarzy Neteyama nie wróżyło nic dobrego. To naprawdę Człowiek Nieba.
CZYTASZ
Avatar: I can't live without you
Roman d'amourOna - Córka wodza klanu Metkayina, tak naprawdę nigdy nie doceniana. Nigdy nie znalazła prawdziwego szczęścia. Chyba że mówimy o nim. On to wszystko zmienia. On - Syn byłego wodza klanu Omaticaya. Przybywa do wioski na wodzie w celu schronienia i...