Rozdział 19

399 25 7
                                    

Kiri odeszła ode mnie razem z Lo'akiem zostawiając mnie i Neteyama samych. Podziękowałam im za to posyłając pełne wdzięczności spojrzenie. Teraz tylko Neteyam.

-Hej? Neteyam? - wydawał się nieobecny

-Brakuje mi ciebie. - wymruczał

-Mi ciebie też. Widziałam jak Ka'ydel wtedy do ciebie przyszedł. Zamiast jego miałam być ja.

-Byłaby to lepsza niespodzianka niż zrujnowanie pokładów mojej nadzieji.

-Zawsze można je zbudować od podstaw. Wiem, że między nami nie będzie już tak jak wcześniej kiedy byliśmy przyjaciółmi, ale może chociaż będziemy się kolegować?

-Neylani, nie wiem czy jestem w stanie Ci zaufać.

-Neteyam... proszę, czy ty kiedyś widziałeś jak patrzę na niego, a jak na ciebie.

-Ty na niego nie patrzysz.

-No właśnie, znaczy skąd ty to mój drogi wiesz?

-Mam moich informatorów.

-A więc to tak się bawimy.

Zmniejszyłam trochę odległość między nami. Zapadał mrok, a gwiazdy zaczynały świecić.

-Wiesz, że zachowujesz się tak jakby nigdy nic się nie stało? - skierował pytanie retoryczne do mnie

-Oczywiście, że to wiem i mnie to pasuje, jeżeli tobie nie, to powiedz.

-Właściwie, to nie mam nic przeciwko.

-Co powiesz żeby jutro trochę się zbuntować.

-Co masz na myśli?

-Dosiądę się do ciebie podczas śniadania i zobaczymy co ojciec powie. Jak będę miała raban w domu, to wiedz że długo nie pożyje.

-Spokojnie, jak wygna cię do lasu to pójdę razem z tobą.

-Aaa no tak, ty to mistrz od takich rzeczy. - lekko się zaśmiałam - Co powiesz na pływanie z Ilu?

-Powiem że to dobry pomysł.

Zeszliśmy ze wzgórza i szliśmy ku plaży. Czułam na swoim ciele niepokojący wzrok.

-N..Neteyam czuję, że ktoś nas obserwuje.

-Nie no co ty.

-Nie żartuje, nie czuję się tu pewnie. - złapałam mocniej za rękę chłopaka przyciskając ją do mojej głowy, która sie o nią opierała.

-Ejejej nie bój się, jakby co to ja cie obronię.

-Ostatnio to ja cie ratowałam, więc morda w kubeł.

Kiedy mieliśmy wejść do wody pewnien mężczyzna w masce wyskoczył na nas trzymając w ręku broń palną. Był od nas niższy, na luzie byśmy go zwalili z nóg, ale fakt że trzymał w ręku jakiś pistolet zmieniał wszystko. Mogłabym przysiąc że to jakiś żart. Jednak po twarzy Neteyama nie wróżyło nic dobrego. To naprawdę Człowiek Nieba.

Avatar: I can't live without youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz