Rozdział 33

317 23 4
                                    

Zerwałam się z łóżka dosyć wcześnie. Słońce na pewno jeszcze nie wstało, ponieważ niebo nabrało delikatnych barw pomarańczu i różu. Postanowiłam wybrać się na klify. Stamtąd będzie najlepszy widok.

Droga pod górę nie za bardzo mnie zachwycała ale była warta. Minusem było też to, że musiałam w miarę możliwości się pospieszyć. Nie minęło więcej niż paręnaście minut i bylam na szczycie. Rzeźki powiew wiatru przyjemnie owiał moją skórę. Tak jak myślałam stąd widok na wschodzący na nowo dzień jest najśliczniejszy.

Usłyszałam kroki za mną. Może trochę spanikowałam, może nie. Na moje szczęście nie miałam czego się bać, ponieważ to tylko zaspany Neteyam. Chłopak zbliżył się do mnie i usiadł tak, że nasze ramiona wzajemnie się trykały.

-Powinienieś odpoczywać. - powiedziałam do niego z troską

-Ty powinnaś spać, a siedzisz tutaj i gapisz się w horyzont. - odgryzł się.

-Nie mogłam zasnąć. I czekam aż słońce wzejdzie. Nie wiem jak ty, ale ja mam jeszcze jedną stresującą rozmowę z rodzicami. Z tobą w roli głównej.

-No tak. - ziewnął. - Twoi jeszcze nie wiedzą. Ale puki co, to możemy tutaj zostać i obejrzeć wspólnie wschód.

-Z przyjemnością.

Chłopak objął mnie jego prawą ręką, a ja oparłam głowę na jego ramieniu. Nie odzywaliśmy się więcej do siebie. Korzystaliśmy z ciszy. Ta nie była niezręczna. Była jak niesłyszalne rozmowy i inne niewypowiedziane zdania czy słowa, które miały zostać ujawnione, ale czas nie pozwolił. Zatraciłam się w moich myślach tak mocno, że nie zauważyłam jak chłopak wpatruje się we mnie.

-Coś się stało? - zapytałam

Nie uzyskałam odpowiedzi. Przynajmniej nie tak szybko jakbym tego chciała. Patrzyłam się w te jego śliczne i tajemnicze oczy, a on w moje.

-Powiedział co ktoś, że masz przepiękne oczy? - zapytał bez tematu.

Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Zamurowało mnie. Jego wypowiedź była troche podejrzana, nawet jak na mnie, która nie rzuca oskarżeniami na prawo i lewo. Na pewno w tym zdaniu był jakiś haczyk, albo mina. Wdepniesz w nią i po tobie. Zebrałam się w sobie i powiedziałam półżartem:

-Zdaję się, że ty, a co chcesz pobić swój własny rekord?

-Nie, nic nie chce pobić. Po prostu z dnia na dzień są piękniejsze.

-Mogę powiedzieć to samo o twoich.

Chłopak uśmiechnął się do mnie szczerze i odwrócił głowę, wpatrując się w ocean. Przez głowę przeszedł mi dalszy przebieg rozmowy, który musiałam zapoczątkować ja. Wiem jak zacznę i wiem jak skończę. Tylko kiedy już otworzyłam usta, żadne słowa z nich nie wyszły. Przełknęłam cicho ślinę i policzyłam do dziesięciu w głowie.

Spróbowałam jeszcze raz i szepnęłam ledwosłyszalnie:

-Kocham cię.. - mimo mojego prawie niemego wyrazu uczuć Neteyam je usłyszał, ponieważ moja głowa znajdowala się bardzo blisko jego uszu.

-Ja ciebie też kocham. - powiedział to z taką swobodą, jak Jake do Neytiri, albo gdy moi rodzice porozumiewają się bez słów.

Objęłam chłopaka, a on zamknął mnie w szczelnym uścisku i zdawało się, że nie chce nikomu mnie oddać. Ja nie chciałam oddać jego.

***

-Musimy iść. Już na pewno jest śniadanie, a my jesteśmy spóźnieni. - marudziłam dalej wtulając się w ukochanego.

Avatar: I can't live without youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz