Rozdział 18

393 24 2
                                    

NEYLANI POV

Obudziłam się zalana zimną wodą, a nad moim ciałem stał Ao'nung.

-Wstawaj! Zaspałaś na śniadanie! - zaczął krzyczeć

-Nie mogłeś mnie obudzić! - zapytałam oburzona.

-Nie dało się! Jakoś dziwnie cie wykręciło.

-O Wszechmatko, ile jesteśmy po śniadaniu. - zerwałam się z łóżka kiedy fakty do mnie dotarły.

-Jakiś czas, a co?

-O nie, nie, nie, jestem bardzo spóźniona. Miałam po śniadaniu wyjść. Obiecałam Tuk. - w panice wyszłam z domu i pokierowałam się za plażę.

Nie widziałam nigdzie dziewczynki. Rozejrzałam się. Zauważyłam Lo'aka z Neteyamem na roślinnej plaży. Siedziała obok też Tsireya, Kiri, Rotxo i moja mała zguba. Lo'ak coś mówił. Pobiegłam w tamtą stronę, a za mną biegł Ao'nung. Przysiąc bym mogła że z kimś rozmawiał. I tym kimś był nie kto inny jak Ka'ydel. Usłyszałam moje imię i powiedziałam:

-Ka'ydelku mój kochany, czy mógłbyś.... - mój ton był lekki i dziewczęcy - ....chociaż raz zamknąć jadaczkę i zająć się swoimi sprawami i relacjami z ludźmi, a nie oczerniasz moje. - zaostrzylam tonz a widząc po minie chłopaka był w szoku, że o tym wiem.

-Ja nic nie zrobiłem! - kategorycznie odmówił kręcąc głową.

-Tsa, już to widzę. - wywróciłam oczami, kiedy się już odwróciłam do nich tyłem.

Dotarłszy na miejsce przywitałam się ze wszystkimi i zajęłam miejsce obok siostry. Akurat Lo'ak zaczynał opowiadać gdzie zniknął wczoraj i kto go uratował. Jego superbohaterem okazał się samotny tulkun - jak on go nazwał. Pływał sam i zabił groźną rybę. Nie był to tulkun, tylko Payakan - zabójca.

-Lo'ak, to nie jest tulkun. Tulkuny nie pływają same. - Tsireya zwróciła mu uwagę.

-Ale ten był sam, widziałem! - Lo'ak trzymał swojego.

-Jeżeli był sam, to to musiał być Payakan. - wtrąciłam się do ich rozmowy.

-Payakan? Kto to? - spytał zaciekawiony Neteyam.

-Wyrzutek, zabójca. - wyjasnim Ao'nung.

-Nie, on nie jest zabójcą.- Lo'ak się wykłóciał

-Mój braciszek przeżył spotkanie z Payakanem zabójcą. - Neteyam wstał i poklepał brata po ramionach.

-On mnie uratował. Wy mnie w ogóle nie słuchacie! - Lo'ak odszedł oburzony.

-Ja cię słucham! - mała Tuk pobiegła za nim

-Tsireya, potrzebuję pomocy. - szepnęłam w stronę siostry

-Tak co się stało? - odpowiedziała w ten sam sposób co ja

-Na osobności?

-Ja i Neylani zaraz wrócimy. - Tsireya ogłosiła to pozostałym.

-Będziemy tęsknić. - zażartował Rotxo

-Haha, bo uwierzę. - odpowiedziałam

Odeszłyśmy kawałek dalej i Tsireya zapytała:

-To w czym problem?

-Ka'ydel namieszał w moich relacjach z Na'vi z lasu. Pomóż mi to naprawić.

-Co on zrobił?

-Powiedział Neteyamowi, że wolę go od niego i tak wyszło, że teraz i straciłam Neteyama, Kiri I Lo'aka.

Avatar: I can't live without youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz