NEYLANI POV
Obudziłam się zalana zimną wodą, a nad moim ciałem stał Ao'nung.
-Wstawaj! Zaspałaś na śniadanie! - zaczął krzyczeć
-Nie mogłeś mnie obudzić! - zapytałam oburzona.
-Nie dało się! Jakoś dziwnie cie wykręciło.
-O Wszechmatko, ile jesteśmy po śniadaniu. - zerwałam się z łóżka kiedy fakty do mnie dotarły.
-Jakiś czas, a co?
-O nie, nie, nie, jestem bardzo spóźniona. Miałam po śniadaniu wyjść. Obiecałam Tuk. - w panice wyszłam z domu i pokierowałam się za plażę.
Nie widziałam nigdzie dziewczynki. Rozejrzałam się. Zauważyłam Lo'aka z Neteyamem na roślinnej plaży. Siedziała obok też Tsireya, Kiri, Rotxo i moja mała zguba. Lo'ak coś mówił. Pobiegłam w tamtą stronę, a za mną biegł Ao'nung. Przysiąc bym mogła że z kimś rozmawiał. I tym kimś był nie kto inny jak Ka'ydel. Usłyszałam moje imię i powiedziałam:
-Ka'ydelku mój kochany, czy mógłbyś.... - mój ton był lekki i dziewczęcy - ....chociaż raz zamknąć jadaczkę i zająć się swoimi sprawami i relacjami z ludźmi, a nie oczerniasz moje. - zaostrzylam tonz a widząc po minie chłopaka był w szoku, że o tym wiem.
-Ja nic nie zrobiłem! - kategorycznie odmówił kręcąc głową.
-Tsa, już to widzę. - wywróciłam oczami, kiedy się już odwróciłam do nich tyłem.
Dotarłszy na miejsce przywitałam się ze wszystkimi i zajęłam miejsce obok siostry. Akurat Lo'ak zaczynał opowiadać gdzie zniknął wczoraj i kto go uratował. Jego superbohaterem okazał się samotny tulkun - jak on go nazwał. Pływał sam i zabił groźną rybę. Nie był to tulkun, tylko Payakan - zabójca.
-Lo'ak, to nie jest tulkun. Tulkuny nie pływają same. - Tsireya zwróciła mu uwagę.
-Ale ten był sam, widziałem! - Lo'ak trzymał swojego.
-Jeżeli był sam, to to musiał być Payakan. - wtrąciłam się do ich rozmowy.
-Payakan? Kto to? - spytał zaciekawiony Neteyam.
-Wyrzutek, zabójca. - wyjasnim Ao'nung.
-Nie, on nie jest zabójcą.- Lo'ak się wykłóciał
-Mój braciszek przeżył spotkanie z Payakanem zabójcą. - Neteyam wstał i poklepał brata po ramionach.
-On mnie uratował. Wy mnie w ogóle nie słuchacie! - Lo'ak odszedł oburzony.
-Ja cię słucham! - mała Tuk pobiegła za nim
-Tsireya, potrzebuję pomocy. - szepnęłam w stronę siostry
-Tak co się stało? - odpowiedziała w ten sam sposób co ja
-Na osobności?
-Ja i Neylani zaraz wrócimy. - Tsireya ogłosiła to pozostałym.
-Będziemy tęsknić. - zażartował Rotxo
-Haha, bo uwierzę. - odpowiedziałam
Odeszłyśmy kawałek dalej i Tsireya zapytała:
-To w czym problem?
-Ka'ydel namieszał w moich relacjach z Na'vi z lasu. Pomóż mi to naprawić.
-Co on zrobił?
-Powiedział Neteyamowi, że wolę go od niego i tak wyszło, że teraz i straciłam Neteyama, Kiri I Lo'aka.
CZYTASZ
Avatar: I can't live without you
RomanceOna - Córka wodza klanu Metkayina, tak naprawdę nigdy nie doceniana. Nigdy nie znalazła prawdziwego szczęścia. Chyba że mówimy o nim. On to wszystko zmienia. On - Syn byłego wodza klanu Omaticaya. Przybywa do wioski na wodzie w celu schronienia i...