Rozdział 25

396 23 12
                                    

W tamtym momencie czułam się na swoim miejscu. Obok Neteyama. Czułam, że jest on mi przeznaczony, ale mamy przeszkody zbyt duże, by móc je pokonać.

Nagle porywczy wiatr przerwał jedną z naszych śmieszniejszych rozmów. Neteyam nie zwrócił na to uwagi, ale ja już tak. Chłopak nie zdawał sobie sprawy z powagi całej sytuacji. Takie wiatry nie występują prawie na środku wyspy. Na plaży jeszcze się zdarzają, ale nie słyszałam od nikogo, żeby napotkał się na taki wiatr jak ten. Był porwisty i szybki. Z pewnością mógłby zdmuchnąć całe Awa'atlu. Ale zdziwiłam mnie jedną rzecz. Wiał tylko w miejscu, w którym ja siedziałam. Zastanowiłam się nad tym chwilę dłużej i wiedziałam, że ktoś ma z tym do czynienia.

-Eywo, co ty chcesz mi powiedzieć? - mruknęłam cicho pod moim nosem tak by Neteyam tego nie usłyszał.

Niespodziewanie coś uderzyło mnie w plecy i spadłam na Neteyama.

-Prze.. Przepraszam. - zająkałam się

-Czemu się jąkasz? Boisz się mnie?

-Nie jesteś aż taki straszny, żebym się ciebie bała. Po co mam się bać mojego ukochanego przyjaciela od serca?

-Tylko przyjaciela czy coś jeszcze?

Poraz kolejny zadał to samo pytanie. Moje poliki trochę się zaczerwieniły, moglam to poczuć. Leżałam na nim, a nasze twarze dzieliły centymetry. Moja ochota na pocałowanie go wzrosła o tysiąc procent. Jego piękne żółte oczy skanowały moją twarz. Chłopak chciał wiedzieć co myślę, co czuję. Chciałam wiedzieć to samo.

-Czy ty też się wahasz? - zapytałam zmieniając cały temat

-Kiedy mam się wahać?

-Kiedy musisz podjąć decyzję, która albo kogoś zabije, albo uratuje mu życie.

-Myślę, że każdy się wtedy waha. Inni więcej inni mniej, ale nie aż tak bardzo by nie wykonać zadania.

-Tylko że pewnie nie muszą ratować ukochanej ci osoby.

Dopiero kiedy moje słowa padły, to usłyszałam co powiedziałam. Zrobiłam coś strasznego, ale i pomocnego. Nie byłam pewna jak on zareaguje na tą wiadomość. Czy ona go urazi, czy czuje to samo, czy odtrąci mnie. W mojej głowie powstawało milion scenariuszy, ale żaden nie był tym, który ostatecznie się zdarzył.

Żółtooki przyjrzał się mi dokładnie. Położył swoje dłonie na moich policzkach jak robiła to moja matka. Zbliżył jeszcze bardziej nasze twarze.

-Neteyam? Czy ja cię uraziłam? - zapytałam chcąc się upewnić

-Skąd. Jak można urazić kogoś, kiedy potwierdza się jego uczucia. Teraz cicho. - przytknął mi jeden palec do ust.

Patrzył na moje oczy zmiennie. Wyglądał jakby zatapiał się w ich błękitno-fioletowym kolorze, a ja zatopiłam się w żółci. Zbliżyłam nasze twarze, tak że nosy się muskały. Już nie mogłam się powstrzymać by go nie pocałować, ale koniec końców właśnie się powstrzymałam.

NETEYAM POV

Zaglądałem w jej oczy co chwilę, raz w jedno raz w drugie. Czasami wzrok uciekał na usta, które były coraz bliżej moich. Finalnie coś ją powstrzymało, kiedy mój nos dotknął jej. Nie mogłem pozwolić tej szansie uciec.

Od kiedy tylko stwierdziłem co się dzieje w moim sercu, marzę o tej chwili. By w końcu położyć moje usta na jej. Odbić tam jakiś znak, którego nie widać, ale będę wiedział, że jest mój. Moje uczucia do niej nie miały granic. Chciałem patrzeć na nią i tylko na nią. Żartować razem z nią, czasami sobie dogryzać. To jesteśmy my i nic tej magii jaka między nami jest nigdy nie przerwie. Ta linia uczuć jest zbyt gruba by ją przeciąć.

Nie mogłem dać uciec tej szansie. Nie chciałem też sprawiać jej przykrości czy zawodu. Wiem, że ona też była nie pewna, ale prawdopodobnie nasunęła się jej myśl o ojcu. Nie mogę pozwolić na to, by zniszczyła sobie życie, ze względów dobrej córki. Nie chciałem dla niej źle i nie chciałem jej zranić. Ale widziałem, że rola córki wodza, nie pasuje jej za bardzo. Postanowiłem wziąć część spraw w moje ręce.

-Neylani, jeżeli się wahasz przez twojego ojca, to nie rób tego. Wiesz że nie przyjdzie tu i się nie dowie. - powiedziałem czule

-Wiem, że nas tu nie zobaczy. Chcę to zrobić, ale nie umiem.

-Spokojnie, ty nic nie rób. Zamknij oczy i odpłyń w chwili.

Dziewczyna zamknęła oczy. Jak mówią do trzech razy sztuka. Tym razem zrobiłem wszystko odrobinę szybciej, nadal zachowując się delikatnie.

Złączyłem nasze usta w pocałunku. Czułem ciarki na całym ciele, ale były one przyjemne. Były częścią mnie. Moje serce zaczęło bić w niekontrolowanym tempie, a oddech jeszcze się kontrolował. Jednak kiedy ręką dziewczyny ułożyła się na mojej głowie przestałem ufać mojemu ciału. Wszystko podskoczyło w górę. Oddech i bicie serca znacznie przyspieszyły. Dziewczyna oderwała się od moich ust i cicho się zaśmiała, a uśmiech pozostał na jej ustach. Jej policzki zrobiły się czerwone, uwielbiam ten widok.

-Wszystko dobrze? Wydajesz się być nieobecny i zdezorientowany. - zapytała patrząc się w moje oczy.

-Wszystko dobrze po prostu nie mogę od ciebie oczu oderwać.

-Nie żartuj, jak nie będziesz chciał, to nie oderwiesz. - Nadal na mnie leżała, a ciepło jej ciała rozchodziło się po moim.

-Jesteś zmęczona, bo mam wrażenie, że może już być przed świtem. - zapytałem lekko dokuczliwie

-Nie żartuj, potrzebuję snu piękności, a ty posłużysz mi za podusie.

Neylani wtuliła się we mnie jakbym naprawdę był tylko poduszką. Mimo to nie przeszkadzało mi to, chciałem czuć ją blisko, za każdym razem bliżej i bliżej. Wiem, że to może i jest niebezpieczne, ale ni potrafię bez niej żyć. Niestety wspólna przyszłość nie jest nam pisana. Ojciec Neylani by się na niej kompletnie zawiódł.

Od razu zostawiłem ten temat i odezwałem się po raz ostatni:

-Nie za wygodnie ci? Teraz chcesz spać tutaj a nie w domu?

-Mi jest bardzo wygodnie, robie też powinno być. - i było - A to drugie pytanie, zmieniłam zdanie. Wolę być tu z tobą niż nie móc zasnąć z tęsknoty.

-Jak mi miło. - powiedziałem sarkastycznie, potem ten ton zniknął - Śpij dobrze Neylani. - jeszcze przysunąłem jej głowę do siebie i  złożyłem krótki pocałunek na jej czole.

Myślałem jeszcze chwilę o nieważnych sprawach. Martwiłem się jednak co to były za strzały, czyżby Ludzie Nieba zemszczą się za to, że uciekliśmy, a może chcą Neylani lub po prostu mnie. Na żadne z tych pytań nie znałem odpowiedzi, ale wiedziałem że osoba, która to zrobiła ma złe zamiary i nie chce odpuścić.

Dziewczyna, która leżała wtulona we mnie zasnęła, a ja zaraz po niej. Jedną ręką trzymałem ją w talii, by nigdzie mi nie uciekła, a drugą położyłem na jej głowie.

_________________________________________________
-------------------------------------------——--------------------------
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Jeżeli macie jakieś spostrzeżenia co do niego, to napiszcie mi błagam.
Buziaczki💋❤️
Liczba słów: 1061
_____________________🤍💙🤍____________________

Avatar: I can't live without youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz