Rozdział 17

394 24 1
                                    

Wbiegłam do naszej Marui i rozejrzałam się po pokoju. Moja rodzicielka siedziała na ziemi i przygotowywała jedzenie.

-Mamo, jesteś potrzebna.

-Córko, co się stało?

-Musisz iść na roślinną plażę, chodź.

Wyszłyśmy z domu i za chwilę byłyśmy na plaży. Tsireya nadal opiekowała się leśnymi wojownikami. Podeszłam do nich razem z mamą. Tsireya wstała, podeszła do mamy i powiedziała:

-Mamo, opatrzysz im rany?

-Co się tutaj stało? - mama podniosła głos oburzona.

-Wyjasnię Ci później. - wtrąciłam się do ich rozmowy.

-Dobrze.

Mama podeszła do chłopców i ich obejrzała. Skoro jest Tsahik, to może ich opatrzy. Wzięła jakąś maść i posmarowała im rany, które były jeszcze otwarte. Mimo, że to nie byla moja rola, to wiedziałam jak co działa.

Kiedy mama skończyła poprosiłam ją, by wróciła do domu, a dam jej wyjaśnienia.

-Neteyam, Lo'ak chodźcie do domu.

-Nie idę z tobą. - Lo'ak zachowywał się już w pełni świadomie.

-Lo'ak, nie czas na dyskusje musisz odpoczywać. To samo tyczy się ciebie Neteyam. - chłopak, który miał moje serce zdał się na mnie, a jego brat nadal walczył.

-Nie ma opcji. - warknął na mnie.

-Lo'ak! Idź po prostu. - Neteyam wydał ostatnie polecenie.

Trzymałam ich za ramiona i prowadziłam do domu. Na wejściu widzialam Neytiri bawiącą się z Tuk.

-Cześć, przyprowadziłam Ci chłopców do domu. Neytiri, słuchaj ja zajmę się Tuk, a ty zaopiekuj się nimi. - widziałam niepewność w oczach Neytiri, ale przystała na to. - To co Tuk, gdzie idziemy?

-Chodźmy na plażę - dziewczynka podskoczyła z radości.

***

-Wracamy już do domu? - spytałam się Tuk, ponieważ wyglądała na zmęczoną.

-Tak. - odpowiedziała sennie.

Wzięłam dziewczynkę na ręce i zaniosłam do rodziców.

-Puk puk! Oddaję Tuktirey.

-Dzięki Neylani. - Neytiri posłała mi lekki uśmiech.

-Mogę cię o coś zapytać? - kobieta kiwnęła głową - Wiesz co mogę zrobić, by Lo'ak, Kiri I Neteyam się tak nie zachowywali w stosunku do mnie? Wiem że Ka'ydel namieszał i bardzo za to przepraszam, ale ja nawet go nie znam. Po prostu chcę, żeby było jak wtedy, zanim się pojawił.

-Och Neylani. Rozumiem że to nie twoja wina, ale nie mi to masz wyznawać. Ja cię nie oceniam, ale wiesz to mnie też trochę zabolało. W każdym razie. Musisz postarać się by dać im zaufanie. Jeżeli jeszcze oni będą tego chcieli.

-Dziękuję Neytiri. - skinęłam głową i wyszłam z ich chatki.

Na dworze było ciemno, ten dzień dość szybko minął przez to całe zamieszanie z bójką chłopców. Jeszcze tylko powiedzieć o tym matce. Weszłam do mojej Marui, podeszłam do mojej rodzicielki i powiedziałam:

-Cześć mamo.

-Cześć córciu, wyjaśnisz mi co się tam stało?

Avatar: I can't live without youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz