Zamarłam. Wiedziałam czyj to głos. Trochę się zmienił przez te dwa lata. Mimo tej zmiany nadal słyszałam w nim Neteyama. Albo mi się wydawało.
-Odezwiesz się jeszcze raz? - powiedział znowu
-Neteyam? - zapytałam cicho.
-Tak. Kto mówi? - w jego głosie wyczułam nutkę kpiny i niedowierzania, na pewno wiedział.
-Domyśl się. - zachichotałam cicho.
-Neylani, Neylani, Neylani...
-Po co przysłałeś tutaj ikrana? Teraz moze ty go potrzebujesz.
-Nie potrzebuję go teraz. Tęsknię za tobą. Kocham cię, przepraszam za to wszystko co zrobiłem, ale przylecisz? - jego głos był bardziej niż pewny
-Chyba sobie żartujesz. Nie myślisz, że bez wiedzy rodziców przylecę do ciebie.
-To im to powiedz.
-Jak możesz być tak spokojny.
-Wiem, że na to lecisz.
-Jesteś niemożliwy. Dobrze powiem im. Teraz cicho mi tu, bo nie... Czekaj.
-Co?
-Czy ty sugerujesz, że mam sama wsiąść na ikrana? Jake cię oskórował, że tak myślisz?
-Nic mi nie zrobił, spokojnie. On wie jak lecieć. Już przecież kiedyś na nim leciałaś.
-Ugh, dobrze. Teraz proszę nie przeszkadzaj, muszę dogadać się z rodzicami.
Więcej się nie odzywał. Uznałam to za znak do działania. Ale zanim poszłam do rodziców, musiałam podzielić się tym z siostrą.
Pobiegłam na plażę, ponieważ o tej porze zwykle tam się znajdowała.
-Tsireya! - ujrzawszy ją, krzyknęłam
-Co tam, Neylani? - powiedziała gdy do niej podeszłam
-Nie uwierzysz, ale obiecaj, że pozwolisz mi samej to załatwić.
-No już mów.
-Obiecaj... - złapałam ją za ręce
-Ugh! No dobrze, obiecuję. - powiedziała po chwili.
-Dzisiaj przyleciał do nas ikran. Sam. Miał na sobie to. - wskazałam palcem na szyję. - Odezwał się Neteyam.
-Czekaj, czekaj. I co ty masz z tym zrobić? Przyfrunąć do niego?
-Ludzie z tęsknoty robią różne rzeczy.
-Neylani, to głupi pomysł. Nie możesz sobie kogoś tutaj znaleźć?
-Mówisz to, jakbyś wcale nie była w takiej samej sytuacji. Obie to wiemy, że kochasz Lo'aka I też chciałabyś tam być, ale rodzice cię tutaj potrzebują. Mnie nie.
-Nie możesz tam lecieć. Sama. Co jeśli coś ci się stanie?
-Już kilka razy latałam.
-Neylani.. Nie mogę wpłynąć na twoja decyzję, ale mówię ci, że rodzice na to nie pójdą.
-Trudno. Ludzie z tęsknoty robią różne rzeczy.
-Ale jak ty znajdziesz ich wioskę?
-Zobaczę po drodze.
-Chociaż poinformuj rodziców.
-Tak zrobię. Ale ani słowa Ao'nungowi o szczegółach. Usłyszy tyle, ile oznajmię rodzicom. - pomachałam w jej stronę ręką odchodząc
CZYTASZ
Avatar: I can't live without you
RomanceOna - Córka wodza klanu Metkayina, tak naprawdę nigdy nie doceniana. Nigdy nie znalazła prawdziwego szczęścia. Chyba że mówimy o nim. On to wszystko zmienia. On - Syn byłego wodza klanu Omaticaya. Przybywa do wioski na wodzie w celu schronienia i...