s01e14

391 14 0
                                    

Wrzesień 2020

Nowy oraz ostatni rok szkolny.

Siedziałam na lekcji przy oknie, klasa Aleksa w tamtym momencie miała WF, więc popatrzyłam na to jak gra w koszykówkę. Fizyka nie była moją mocną stroną, a tak na prawdę to totalnie jej nie lubiłam, więc nowy plan bardzo mi się podobał.

- Zosia. - Nauczycielka wypowiedziała moje imię. - Powtórz moje ostatnie zdanie.
- Nie wiem. - Moje ręce zaczęły delikatnie drżeć. - Przepraszam, nie słuchałam.
- No to następnym razem słuchaj, bo nie chcę ci wstawić 1.

Kobieta kontynuowała  prowadzenie lekcji.

- Matko, ale się przestraszyłam.. - Spojrzałam na rudowłosą.
- Mówiłam ci, żebyś uważała. Następnym razem ci wstawi pałę, a następnie cię uziemi.
- Nie cierpię fizyki..

Koniec lekcji w końcu nadszedł, byłam w końcu szczęśliwa, że skończyły się te tortury.

Nagle do rudowłosej podszedł Cichy.

- Hej, Wika. Możemy porozmawiać?
- Jasne. - Dziewczyna zwróciła się do chłopaka. - Zosia, mogłabyś poczekać?
- Jasne. - Odparłam.

Westchnęłam, odchodząc. Ale nie zbyt daleko, chciałam podsłuchać ich rozmowy, chłopak zaprosił ją na imprezę, ale nie wiem kogo bo nie usłyszałam.

- Co chciał? - Zapytałam.
- A nic. - Rozejrzała się dookoła. - No dobra, zaprosił mnie na imprezę Oli.
- Jakiej Oli? - Poprawiłam włosy.
- Dziewczyny Aleksa. - Westchnęła.
-  Wiele wyjaśnia. - Usiadłam na ławce, zerkając na rudowłosą.
- Może wpadniesz z nami? Chyba nie masz co robić za 2 tygodnie.
- Nie chcę się wpychać, a poza tym muszę się uczyć.
- No weź, chodź z nami.
- Wika, czy ty jesteś normalna? Mam iść na imprezę laski Aleksa? No pogrzało cię..
- No ale było by fajnie..
- Nie i kropka.

W końcu minęły lekcje, koniec.

Wyszłam ze szkoły i wróciłam do domu.

Wchodząc do środka zauważyłam pakującą się mamę.

- Cześć mamo. - Wzięłam jabłko z kuchni. - Gdzieś się wybierasz? - Ugryzłam kawałek owoca.
- Do Warszawy jadę. - Uśmiechnęła się.

Nie ciężko było ujrzeć to jak jest szczęśliwa z tego powodu.

- Do taty i Wiktora jedziesz?
- Tak, jutro mam pociąg o 22. Mam nadzieje, że nie odwalisz niczego w weekend. - Zamknęła walizkę.
- Na ile jedziesz?
- Na 2 tygodnie.
- Czyli ty jedziesz do taty na 2 tygodnie, a potem on przyjeżdża do nas?
- Tak.
- Ale ekstra. - Uśmiechnęłam się. - To może pojedziemy razem do sklepu?
- A masz prawo jazdy?

Spojrzałam na samochód, stojący na podwórku.

- Nie, ale można to ukryć.
- Zosia, nie długo zapiszemy cię na ten kurs. Jak chcesz nawet po tym jak tata przyjedzie możemy to zrobić.
- Bardzo chętnie. - Westchnęłam. - No to może przejdziemy się do jakiegoś sklepu?
- Zosiu, musimy? - Zapytała się mnie z poirytowaniem.
- Jak nie chcesz to nie musimy.

Wyrzuciłam ogryzek jabłka do kosza, wchodząc do pokoju.

Usiadłam na łóżku, wpatrując się w okno.

Kochałam oglądać życie innych ludzi zza oknem. Wtedy uciekałam od swoich wszystkich problemów, jakby ich wcale nie było. Nieoczekiwanie dostałam wiadomość od Aleksa.

Nie chciałam mu odpisywać, głownie dlatego że przed urodzinami naobiecywał mi dużo, a teraz organizuje imprezę pewnie swojej dziewczynie, której rzekomo nie kocha.

Położyłam się na boku, rozpłakałam się. A chłopak wciąż do mnie wypisywał.

Ostatecznie zasnęłam, rano gdy się obudziłam i wyszłam z pokoju to jedyne co zobaczyłam, to były walizki mojej mamy. Westchnęłam robiąc sobie kawę.

- Czy ty będziesz cały dzień na kawie? - Powiedziała przebudzona kobieta.
- Nie jestem jakoś głodna.
- A później będziesz.
- Nie będę.

Wróciłam do swojego pokoju, usiadłam przy toaletce i zaczęłam się delikatnie malować.

Wyszłam z domu, kierując się do szkoły.

Na wejściu, przywitałam się z rudowłosą.

- Boże, jak mi się nic nie chcę. - Wiktoria się rozciągnęła. - A ty wystrojona jak szczur na otwarcie kanału. Co ty tak dzisiaj?
- Nic, miałam ochotę wyglądać ładnie.

Nieoczekiwanie podszedł do nas jakiś nieznajomy mi chłopak.

- Cześć. - Zatrzymał się przy nas.
- No hej. - Uśmiechnęłam się. - Znamy się?
- Nie, ale możemy to zrobić. - Uśmiechnął się.

Porozmawiałam z chłopakiem do dzwonka na lekcje.

- Co chciał ten chłopak? - Przyjaciółka zapytała.
- Stałaś obok, nie słyszałaś? - Spojrzałam na nią.
- Nie słuchałam.
- W sumie to nie wiem co chciał, po prostu zagadał.
- Pewnie dlatego, że się dzisiaj tak wystroiłaś.
- No na pewno.

Obie się zaśmialiśmy, odwracając uwagę na prowadzącą lekcje.

Dzwonek na przerwę, po niej na lekcje. I tak w kółko

Gdy zadzwonił dzwonek na ostatnią przerwę tego dnia, wyszliśmy z sali. Idąc do drugiego budynku, w którym odbywały się lekcje chłopaków.

- Cześć szyszko-żerco! - Pomachałam do Igora, patrząc na Aleksa.
- Cześć niska panno.

Cichy i Wika od nas odeszli.

- Ciekawe gdzie poszli. - Powiedział Mazur do Aleksa.
- Wiecie, są razem. - Odezwałam się.

Niespodziewanie przyszła do nas dziewczyna Aleksa.

- Cześć chłopaki. - Powiedziała przesłodzonym głosem. -  Cześć Zośka. - Zmierzyła mnie wzrokiem.

Odeszłam od nich ze względu na obecność dziewczyny, a za mną poszedł Igor.

- Ej, dlaczego zazwyczaj jak pojawia się ta tępa laska, to od nas odchodzisz? - Złapał mnie za ramię.
- Bo ja jestem zakochana w Aleksie, a nie wiem czy wiesz ale Ola i on są razem. - Odwróciłam od niego wzrok, mając oczy pełne łez.
- Nie płacz, on chce z nią zerwać-
- On chce z nią zerwać od roku. - Przerwałam mu w środku zdania. - Nie ma odwagi, by zakończyć ten rozdział. Albo po prostu nie chce tego robić, bo fajnie mu się rucha dwie laski.

Chłopakowi chyba zabrakło słów, przytulił mnie. Poczułam zrozumienie, ale nie chciałam też nawijać Igorowi negatywnych informacji na temat jego przyjaciela.

- On chce z nią zerwać, ale masz racje. Nie ma odwagi.
- I tak moja i jego relacja w końcu wyjdzie na jaw.

4:30 w Berlinie | FukajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz