s02e02

300 14 0
                                    

Siedziałam na nudnej fizyce, rudej nie było w szkole. Prawdopodobnie jej się nie chciało.

Gdy w końcu zadzwonił dzwonek na lekcje do mojej ławki podeszła była dziewczyna Aleksa ze swoją przyjaciółką.

- Zobaczymy czy Aleks będzie chciał z tobą być jak pewne nagrania wyjdą na światło dzienne. - Podśmiechiwała się.
- O co ci znowu chodzi? - Założyłam plecak. - Przykurwiasz się do mnie bez powodu, życia nie masz?
- Bez powodu? - Zaśmiała się. - Odbiłaś mi chłopaka dziwko.
- Wybrał lepszą. - Uśmiechnęłam się wrednie i wyszłam z klasy.

Poszłam pod szatnie chłopaków. Zauważyłam wychodzącego Igora, zignorował mnie.

- Cześć Zocha. - Aleks pocałował mnie w policzek. - Jak tam?
- No hej. - Przytuliłam się do niego. - Wszystko w porządku, tak myślę.

Rozmawiałam z chłopakiem do końca przerwy.

Usiadłam w ławce, słuchając to o czym mówi polonistka, do czasu gdy nagle ktoś rzucił we mnie kulką z papieru.

Rozwinęłam ją. Na kartce było napisane, że w krótce moje życie zmieni się w piekło.

Nie rozumiałam o co temu komuś mogło chodzić.

Do końca lekcji rozmyślałam co mogło się stać.

Wyszłam ze szkoły i poszłam do swojego domu.

Znowu nikogo nie było, odczuwałam pustkę.

Nieoczekiwanie dostałam powiadomienie od bruneta.

Aleks:
Za tydzień jadę do
Wwa.

Me:
Znowu? Na jak długo?:(

Aleks:
Będę robić single na płytę,
więc z tydzień albo dwa?

Me:
Trochę długo, zaległości
będziesz miał w szkole, znowu.

Aleks:
Dobra, będzie dobrze.
Serio myślisz, ze ja bede
pracował po politechnice
na tym kierunku? No
pewnie, już to widzę.

Me:
Nie chodzi mi o to, nie chcę
żebyś miał duże zaległości w
nauce. Żebyś słabych ocen nie
nałapał.

Aleks:
Bla bla bla.. Tez cie
kocham. Ucz się na
biologie.

Me:
Wole z tobą pisać, przychodzisz
do mnie na noc? Proszeee

Aleks:
Moja ciocia z synem są
u mnie do końca tygodnia
i mama zakazała mi chodzić
na nocki do znajomych,
ale wie, że jesteś sama w
domu i pytała się dzisiaj czy
do nas przyjdziesz na obiad.

Me:
Jak mogę przyjść to wyjdź
z tym kuzynem  po mnie.
Ale tylko na obiad.

Po nie pełnej godzinie do mojego domu zapukał brunet.

- Zapraszam panią. - Uśmiechnął się do mnie

Za Aleksem stał jakiś niższy blondyn.

- Nie przedstawiłem Ci go, to Daniel.
- Miło mi. - Podałam mu rękę
- Mi również miło poznać. - Uścisnął moją dłoń.

Poszliśmy do domu chłopaka.

Weszliśmy.

- Zosia, ty z dnia na dzień coraz drobniejsza jesteś.

Mama bruneta na samym wejściu mnie zaczepiła.

Szczerze to zawsze gdy jego mama rozmawiała ze mną, robiło mi się miło. Tak na prawdę kobieta była mi bliższa, niż moja własna matka.

- Musisz spróbować mojego rosołu, jest przepyszny. - Objęła mnie. - Zawsze gdy Aleks miał gorszy dzień lub po prostu źle się czuł.
- Dlatego zawsze taki wesoły chodzi.

Na moje stwierdzenie brunet się szeroko uśmiechnął, a jego kuzyn wyglądał jak rzygający kot na pustyni.

Zasiadliśmy do stołu, zjedliśmy obiad i z chłopakiem oraz z synem jego cioci poszliśmy do pokoju chłopaka.

- I jak z tą płytą? - Zapytał blondyn.
- No chciałbym wydać w tym roku, a co? - Odpowiedział.

Ja jedynie przyglądałam się kuzynowi chłopaka, który wyglądał na zazdrosnego.

- A po co ci to? - Daniel zadał kolejne pytanie.
- Po to by spełnić swoje marzenie. - Odpowiedziałam poirytowana.

Spojrzał się na mnie morderczym wzrokiem, na co ja uniosłam dumnie głowę. Patrzyliśmy sobie w oczy przez chwile w niezręcznej i długiej ciszy. Przerwała ją mama Aleksa, wołająca nas.

- Aleks, Zosi mama zadzwoniła do mnie, żeby wróciła do domu. Bo musi jej coś przekazać, odprowadzisz ją? Już późno. - Zwróciła się do bruneta.
- Jasne, co to za pytanie. Pewnie że odprowadziłbym ją do domu, to przecież moja dziewczyna.

Chłopak spojrzał na mnie, uśmiechając się. A na moich policzkach pojawiły się rumieńce, zerknęłam na blondyna. Nie trudno było zauważyć zazdrość.

Wstałam z jego łóżka, pożegnałam się z jego rodzicami i rodziną i wyszliśmy.

- Nie lubię tego Daniela, taki wredny się wydaje.
- Wiesz, od zawsze byłem faworyzowany przez dziadków, a teraz takie sukcesy odnoszę i może być zazdrosny. - Złapał mnie za rękę. - Zbliżająca się płyta, sława, a co najważniejsze to najpiękniejsza i najwspanialsza dziewczyna na całym świecie.
- Weź już tak nie zasładzaj, bo się zarumienię. - Pocałowałam go w policzek.
- Już się zarumieniłaś, więc co to za różnica, wstydziochu. - Objął mnie.

Aleks odprowadził mnie pod same drzwi mojego domu.

- Kocham Cię, do jutra..
- Ja ciebie też kocham Aleks, jutro czekam w parku.

Chłopak na pożegnanie mnie pocałował, rozeszliśmy się.

- Już jestem!

Krzyknęłam, wiedząc że w domu już są rodzice i Wiktor.

- Zosiu, musimy ci coś przekazać.

Kobieta podeszła do mnie z moim ojcem, trzymali się za rękę, promieniejąc z radości.

- Tak? O co chodzi?

Do salonu wszedł niezadowolony Wiktor.

- Mama jest w ciąży. - Mój ojciec wyznał.
- Na prawdę? - Ucieszyłam się. - Od kiedy?
- Od około miesiąca lub dłużej, ale nie chcieliśmy wam mówić, bo nie byliśmy w stu procentach pewni. - Powiedziała, trzymając się za brzuch. - Będziecie mogli wybrać imię. - Spojrzała na mnie i Wiktora.
- Ja bardzo chętnie! - Odparłam.
- A ja nie. - Blondyn odparł i wrócił do pokoju.

Zerknęłam na odchodzącego brata, nie rozumiałam o co mu wtedy chodziło. Dlaczego się nie cieszył że nasza rodzina się powiększa?

Nie wiem, to wszystko było jakieś dziwne.

4:30 w Berlinie | FukajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz