s01e03

586 13 0
                                    

Obudziłam się w nie swoim mieszkaniu, a w dodatku ubrana jedynie w za dużą koszulkę. Stałam z łóżka, a tam leżała moja sukienka oraz bielizna.. Rozejrzałam się po sypialni, odetchnęłam. Była ona mi znajoma, gdyż należała ona do mojego chłopaka Bartka.

Gdy wstałam z łóżka, czułam ten okropny ból w kościach.

- O matko, moja głowa. - Złapałam się za głowę. - Po co ja aż tyle piłam.

Chwyciłam szybko za telefon, pisząc do Wiki z pytaniem czy bezpiecznie wróciła do domu. Odpowiedź dostałam natychmiastowo, odpisała mi, że tak.

Usiadłam na łóżku, ból głowy był tak silny, że nie mogłam wytrzymać. Do pokoju wszedł blondyn.

- Wyspałaś się? - Usiadł koło mnie.
- Naćpany jesteś, nie mam racji? - Spojrzałam na niego.

Tak, był naćpany. Miał powiększone źrenice, tak bardzo, że aż prawie nie było widać jego szarych tęczówek.

- Ja..? - Zaśmiał się. - Ja nigdy
- Przestań. - Wstałam trzymając się za głowę, a on jedynie złapał mnie za talię i pociągnął do siebie.

Ściągnął ze mnie koszulkę i zaczął obrzydliwie obmacywać. Całował po szyi, czasem nawet przegryzając moją skórę.

Miałam potężnego kaca, nie chciałam by on cokolwiek robił z moim ciałem, ale bałam mu się sprzeciwić.

- Proszę, zostaw mnie. - Zaszkliły mi się oczy.
- Nie podoba ci się? - Zapytał bezczelnie.
- Nie, po prostu mam mocnego kaca i ból głowy mnie rozpierdala.

Pozbierałam swoją wczorajszą bieliznę, ubrałam się jak szybko tylko umiałam. Widziałam, że blondynowi  nie spodobał się mój sprzeciw. Więc jak najszybciej chciałam wyjść stąd i pojawić się w domu.

Weszłam do domu, a tam wciąż nikogo nie było. Jedyne co na to mogłam poradzić to westchnąć i wzruszyć bezsilnie ramionami.

Poszłam do łazienki, dopiero przy lustrze zauważyłam ilość siniaków, porobionych malinek na ciele. A przede wszystkim, w niektórych miejscach poprzegryzaną skórę. Po raz kolejny rozpłakałam się, ale tym razem płakałam tak mocno jakby ktoś zdarł ze mnie skórę. Czułam się obrzydliwie.

Najbardziej przejmowałam się tym kto mógł mi to zrobić, czy na imprezie z kimś. A może to już był Bartek w swoim mieszkaniu, ale czy rano znowu był tak napalony?

Umyłam się, chciałam zmyć z siebie ten dotyk. Czułam obrzydzenie do samej siebie, poniewaz dałam się tak wykorzystać, a przed tym napierdolić się jak wujek na weselu.

Założyłam bieliznę, chciałam zrobić sobie zdjęcia, tak by było na nich widać rany po wczorajszej nocy.

Ubrałam się w normalne ubrania, była godzina 16 więc stwierdziłam, że pójdę na miasto, by się odstresować oraz zjeść coś w końcu.

Założywszy słuchawki, wyszłam z domu. Na początku obwiniałam Wikę, że gdyby nie to że mnie opuściła, to by do tego nie doszło. Ale z drugiej strony mogliśmy wcale nigdzie się nie wybierać.

Spacerując po spokojnych dzielnicach Szczecina, zauważyłam Aleksa ze swoją dziewczyną, obściskujących się na ławce w parku. Obrzydziło mnie to, zwłaszcza zachowanie bruneta.

Obiecywał mi, że jej nie kocha i że jego serce należy jedynie do mnie.

Odwróciłam od nich wzrok, opuszczając rękaw przewiewnej bluzy. Było gorąco, lecz na moich rękach widniały pojedyncze stłuczenia.

Dochodząc do zacienionego miejsca, usiadłam na trawie pod lipą. Podwinęłam nogi do siebie, słuchając moich ulubionych piosenek.

Siedząc oraz zastanawiając się nad całym życiem, doszłam do wniosku, że nie miałam nikogo dla kogo mogłabym być numerem jeden. Z oczu poleciały mi łzy.

Dzięki piosenką czułam zrozumienie.

Gdy już się trochę uspokoiłam, wysłałam do Aleksa wiadomość z zapytaniem czy moglibyśmy się dzisiaj spotkać. Odetchnęłam, podnosząc się z miejsca. Stwierdziłam, że nie ma co użalać się nad sobą i skierowałam się ku drogi powrotnej do domu.

Weszłam, ściągnęłam buty i poszłam ogarnąć trochę swój bałagan w pokoju.

Gdy skończyłam, odczytałam wiadomość od chłopaka, odpisał mi że przyjdzie do mnie około godziny 20. Ucieszyłam się.

Była 20, Aleks był punktualny, więc też  równo o tej godzinie otworzyłam mu drzwi.

- Musimy pogadać. - Spojrzałam mu prosto w oczy.
- Co tam się stało, misia? - Przybliżył swoje usta do moich, lecz ja go przed tym zatrzymałam. - Coś zrobiłem nie tak?
- Pytasz się jeszcze? - Pociągnęłam nosem, udając że jestem daleko do rozpłakania się jak małe dziecko.
- No pytam się. - Miał taki wyraz twarzy jakby nie rozumiał totalnie co mógł zrobić.
- Dlaczego jestem drugą opcją? - Patrząc się na niego, zaszkliły mi się oczy. - Dlaczego mnie okłamujesz?
- Co? O chuj ci chodzi.
- O chuj mi chodzi? - Chciałam mu wykrzyczeć wszystko co mnie zabolało. - Jesteś w związku z Olą, a pomimo to kłamiesz mi w żywe oczy, że jestem jedyną osobą którą kochasz, a kilka dni później widzę ciebie i Olę w parku liżących się jak jakieś zwierzęta. - Rozpłakałam się, najzwyczajniej emocje puściły.
- O czym ty kurwa mówisz.
- O czym ja kurwa mówię? -  Krzyknęłam. - O tym że jestem laską na boku, nawet pewnie się ze mnie śmiejesz ze swoimi znajomymi.
- O czym ty kurwa pierdolisz, odjebało ci od ćpania? - Rzekł wkurwiony.
- Wyjdź stąd. - Powiedziałam stanowczo.
- Okres masz? Ja nie rozumiem o co ci chodzi, wytłumacz mi na spokojnie. Kurwa Zosia, zależy ki na tobie.
- Wyjdź już, proszę. Nie wierze w twoje słowa. - Odwróciłam wzrok od niego, mając przez cały czas ręce na biuście.
- Nienawidzę cię.. - Szepnął cicho pod nosem.

Tego już nie chciałam usłyszeć.

Kochałam go, serce mi się kroiło, widząc go odchodzącego. To nie miało się tak potoczyć.

Nie chciałam dzwonić do Wiktorii, zwłaszcza wiedząc, że jest z Cichym.

Zakluczyłam drzwi za brunetem, rozpłakując się jak popierdolona.

Sama zaczęłam aferę, a teraz robiłam z siebie niewinną, jakby to wszystko była jego wina. Czułam się głupia. Moje ciało całe drżało, bałam się. Straciłam chłopaka na dobre, nie chciałam myśleć już o niczym. Wstałam płacząc w niebo głosy, by przejść do pokoju i w końcu w spokoju zasnąć. Choć wiedziałam, że dzisiejsza noc na taką się nie zapowiadała.

4:30 w Berlinie | FukajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz