s02e10

224 8 0
                                    

Ktoś zapukał do mojego pokoju.

- Mogę wejść?

To była moja mama, otarłam łzy.

- Chwilkę! - Krzyknęłam.

Podeszłam do lustra, by sprawdzić czy wyglądam w porządku i zaprosiłam moją mamę do środka.

- Pooglądamy razem zdjęcia? - Zapytała troskliwym głosem.
- Możemy. - Odpowiedziałam, uśmiechając się.

Wstałam znowu z łóżka i poszliśmy do salonu z fotografiami.

- Znalazłam wasze zdjęcia z dzieciństwa. - Powiedziała z uśmiechem na twarzy. - Duzi już jesteście.

Słuchałam o wszystkim o czym opowiadała mi moja mama.

- Szkoda, że Wiktor się przeprowadził.. - Westchnęłam. - Brakuje mi go..
- Jak napiszesz maturę to odrazu jedziemy do niego.
- Boże, i dobrze. - Odpowiedziałam.

Przeglądaliśmy z mamą tak fotografie, opowiadając swoje przeżycia z dzieciństwa chyba z 3 godziny. Cieszę się, że zmarnowałam tyle czasu dla tylu wspomnień.

- Czy to Wiktor?! - Chwyciłam zdjęcie.
- To jego tata w podstawówce.. - Lekko się uśmiechnęła.

Spojrzałam na nią z zaciekawieniem.

- Tak właściwie dlaczego wzięliście rozwód? - Zapytałam. - Nigdy nam tego nie opowiadałaś.

Kobieta westchnęła, trzymając się za brzuch.

- Chyba obydwoje przestaliśmy czuć to coś. - On poznał inną kobietę. Widziałam to, że się w niej zakochuje, a była ona kobietą, o którą miałam się „nie przejmować". - Pokazała cudzysłów w powietrzu.
- Nie miło z jego strony.. - Przytuliłam ją.
- Ale ja też święta nie jestem. - Zaśmiała się. - Dzięki temu, że poszłam z tatą Wiktora na koncert twojego taty, to bym nigdy się znowu nie zakochała. - Uśmiechnęła się.
- To znaczy co...?
- To znaczy, że widziałam jak cały koncert twój tata na mnie zerkał, z resztą tak samo jak ja.
- Chciałabym tak samo.. - Rozejrzałam się po domu.
- A Aleks? - Zapytała nie rozumiejąc. - Przecież ciebie kocha i to jak.
- No niby tak, ale..
- Ale co? Nie ma żadnego ale. - Przerwała mi. - Rozmawiałam ostatnio z jego mamą. Mówiła mi ostatnio, jak przeżywał waszą ostatnią pseudo kłótnie. - Pokręciła głową. - Ja nie wiem co ty taka jesteś..

Wzruszyłam ramionami, wzdychając założyłam ręce na biust. Było mi głupio, byłam zazdrosna o każdą dziewczynę, która była w jego pobliżu. A on to tak bardzo przeżywał.

- Kiedy wraca z tej głupiej Warszawy? - Zapytała.
- Nie wiem, ponoć tata jest z nim w studio. Może on będzie wiedział.
- To zadzwoń do niego. - Odparła.

Złapała za swój telefon i mi go podała.

- Droga wolna. - Uśmiechnęła się chytrze, chichocząc się pod nosem.

Przewróciłam oczami i wybrałam numer do ojca, ale nie odebrał. Nie dzwoniłam kolejne kilka razy, bo uznałam, że to bez sensu. Więc powróciliśmy z mamą do przeglądania zdjęć.

- O patrz, a tutaj Wiktor dostał swój pierwszy rower. - Zaszkliły jej się oczy. - Był taki mały i radosny.
- Brakuje mi go.. - Wyznałam. - Chciałabym, by był tutaj ze mną. Zawsze mnie wspierał..
- Może wróci, pojechał tylko do pracy. - Westchnęła. - A przynajmniej miejmy taką nadzieje..

Przytuliłyśmy się do siebie, a potem z powrotem kontynuowaliśmy to co robiliśmy przedtem.

Oglądając stare fotografie, wspominaliśmy każdy czas dopisany do zdjęcia.

Śmialiśmy się, płakaliśmy, przeżywaliśmy. A tak w ten sposób spędziliśmy prawie 5 godzin, bo siedzieliśmy do 2 w nocy. Ostatecznie poszliśmy spać.

Przed położeniem się spać jeszcze zerknęłam na konwersacje z Aleksem. Chłopak znowu mi nie odpisał, jedynie ciężko westchnęłam i postanowiłam napisać do niego po raz kolejny.

Me:
Dlaczego nie odpisujesz?
Coś się stało? Aleks, coś
zrobiłam źle?.. Odpisz,
proszę...

W moich oczach znowu zebrały się łzy, chciało mi się płakać. Lecz cząstka w sobie mówiła mi, że nie potrzebnie, bo ufałam mu bardzo, ale martwiłam się, że mogło się mu coś stać, no ale był dorosły. Kurwa, pogubiłam się.

Po prostu zasnęłam, nie chciała już myśleć, bo wiedziałam, że jak zacznę to już nie skończę zbyt szybko.

Obudziłam się o 7 rano, pierwsze co zrobiłam to wzięłam telefon, by sprawdzić powiadomienia i czy przypadkiem brunet mi nie odpisał, a odpisał.

Aleks:
Hej, przepraszam że wczoraj
nie odpisałem, wiesz co robiłem.
Jak coś wracam w tym tygodniu
w środę. Idziesz w piątek i czwartek
do szkoły?

Me:
A co? Ty nie idziesz?

Aleks:
Nie chce mi się, więc nie. Jebie
mnie to.

No i już chciałam odpisać chłopakowi, a on do mnie w końcu zadzwonił.

- W środę mam pociąg z Warszawy o 18:40 do Szczecina, czekaj na mnie. Bo już nie mogę się doczekać aż znów w końcu cię dotknę.
- A ja nie mogę się doczekać aż ponownie poczuje zapach twoich mocnych perfum na mojej skórze. - Odpowiedziałam.
- Jeszcze nie całe 4 dni. - Kaszlnął. - Kiedy jedziesz ze mną?
- Do Warszawy? - Podrapałam się po głowie. - Po maturze?
- Dobrze, to po maturze pokaże Ci ten świat. Będziesz zadowolona, a na tym bardziej, że w końcu będę mogł tutaj być razem z tobą.
- Ja też się nie mogę doczekać, kocham cię.
- Ja ciebie też kocham, myszko. Mam taką potrzebę cię zobaczyć, nie wytrzymuje już.
- Środa nie długo, będę na ciebie czekać. - Wyznałam.

Byłam taka szczęśliwa, że chłopak się w końcu do mnie odezwał, nawet nie wiedziałam jak mogłam opisać moje szczęście.

- Oh jezu, nawet nie wiesz jak bity Kubiego rozpierdalają. Są świetne, nie do opisania. - Powiedział zmęczonym głosem.
- Ile dzisiaj spałeś? - Zapytałam troskliwie.
- Nie wiem, jakoś do 4 albo 5 robiliśmy nutę.
- Nie przemęczasz się?
- Nie, robie to co kocham.

Po 30 minutowej rozmowie, rozłączyliśmy się. A ja poszłam zrobić śniadanie sobie i mamie.

- Tata chciał się przeprowadzić do Warszawy. - Powiedziała randomowo.
- Co? - Zapytałam się z niezrozumieniem.
- Tata chciałby sprzedać ten dom i przeprowadzić się na stałe do Warszawy.. - Wyznała po raz drugi.
- To są żarty? - Zaszkliły mi się oczy. - Nie możemy stąd wyjechać.
- I tak pewnie tego nie zrobimy, posłucha się tylko tego co ty powiesz, Zosiu. - Uśmiechnęła się.
- I dobrze, nie chciałabym stąd wyjeżdżać...
- Tak właściwie to ty byś nie musiała, masz już 19 lat w tym roku, zapewnilibyśmy ci tutaj mieszkanie. Ale ja sama chyba nie chciałabym mieszkać w stolicy.

4:30 w Berlinie | FukajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz