s01e15

350 12 0
                                    

Siedziałam w swoim pokoju, ponownie wpatrując się w życie innych ludzi.

Byłam sama w domu, miałam już tego dość, bo czułam się samotnie.

Wstałam z łóżka i się przebrałam w coś luźnego. A potem wyszłam z domu.

Spacerowałam po parku, słuchając muzyki na słuchawkach. Szczęśliwi ludzie, nostalgiczna muzyka, samotność i park. Niby przykre, a bardzo kochałam to robić.

Zaszłam po drodze do żabki, by kupić sobie coś szybkiego do zjedzenia. Padło na pitny jogurt truskawkowy i zwykłą bułkę.

Wróciłam do parku i zasiadłam na ławce, by spożyć „śniadanie".

W oddali zauważyłam grupę moich znajomych, Wikę i Olę. Zastanawiało mnie to dlaczego moja przyjaciółka i dziewczyna, która mnie tak nienawidzi razem tak chętnie rozmawiały. Dotknęło mnie to, więc z moich oczu zaczęły spływać łzy.

Skończywszy posiłek, wstałam i odeszłam z miejsca, bolało mnie cholernie zachowanie mojej najlepszej przyjaciółki, wobec mnie.

Weszłam do domu, rozpłakałam się aż tak, że nie mogłam się uspokoić.

Po godzinnym płaczu w salonie, weszłam do pokoju.

Obwiniałam się za to, dlaczego Wiktoria rozmawiała z Olą.

W tamtym momencie nie wytrzymałam, wzięłam telefon i napisałam do Igora.

Me:
Chcesz do mnie wpaść za
godzinę lub coś?

Odłożyłam telefon, czekając na odpowiedź od chłopaka, na którą nie musiałam długo oczekiwać.

Igor:
Hej, jasne. Jeśli mogę
to chętnie do ciebie
wbije, a coś się
stało?

Uśmiechnęłam się na wiadomość od tego.

Po nie całej godzinie, do mojego domu zapukał Igor.

- Cześć. - Przytulił mnie na przywitanie. - Płakałaś? - Zrobił smutną minę.
- No a mam cie oszukiwać?
- Nie chcę, nie oszukuj mnie. Jesteśmy przyjaciółmi.
- To może najpierw zapytam czy nie masz ochoty czegoś się napić?
- Możesz mi zrobić herbatę.

Odeszłam od chłopaka, by zrobić mu herbatę. On poszedł do mojego pokoju.

Po zaparzeniu herbaty, wróciłam do pokoju, w którym już siedział chłopak. Podałam mu gorący kubek z napojem.

- No to co się stało?  - Zapytał.
- Chodzi o to, że Wiktoria dzisiaj rozmawiała z Olą. Znaczy no, sam problem nie jest w tym że rozmawiały, a raczej zabolało mnie to, że dziewczyny tak się dobrze czuły w swoim towarzystwie.
- Z mojej perspektywy to spotkanie wyglądało inaczej. Wiktoria nie chciała ignorować Olki, będąc dla niej nie miła i z nią rozmawiała.
- Nie wyglądało to tak jakby Wika robiła to z przymusu.
- No weeeź, już tak nie dramatyzuj. - Westchnął poirytowany. - Wcale się nie dziwie czemu wszyscy mają cię dość. - Wstał, kierując się ku drzwi.
- Co? - Zapytałam.

Nie rozumiałam o co chodziło chłopakowi. A on po prostu wyszedł z mojego domu.

Usiadłam na podłodze pod drzwiami, myśląc jedynie o słowach wypowiedzianych przez Igora.

Rozpłakałam się, byłam sama w domu. Nie było nawet mojego brata, by mógł ze mną chociaż porozmawiać. Nie było mojej mamy, bo była w Warszawie. A moja najlepsza przyjaciółka wolała spędzić czas z dziewczyną Aleksa.

Czy dzisiejszy dzień może być gorszy?

Wstałam z miejsca, otarłam już zaschnięte łzy. Lepiej się ubrałam i wyszłam z domu. Chciałam się przewietrzyć i zostać sam na sam z muzyką.

Chodząc po Szczecinie rozmyślałam kto mógł tak uważać, czy chłopak tak po prostu powiedział pod wpływem emocji.

Przestałam myśleć o tym i zaczęłam szukać po necie firmy dające szkolenie na prawie jazdy.

Wracając do domu zadzwoniłam do mamy, zapytałam się jej o to czy zapłaci za mój kurs i zgodziła się.

Nadszedł wieczór, zadzwoniłam do swojego brata na kamercę.

- Czeeść Blondyna! - Uśmiechnęłam się do niego.
- Witam panią Wasiluk. - Zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami. - Co już się nie kochacie?
- Nie no.. Po prostu dzisiaj go widziałam z chłopakami.. - Spojrzałam na swoje paznokcie. - No i była też tam Wiktoria z Olką..
- Zabolało cię to, dobrze myślę?
- Taa, Igor mi dzisiaj powiedział, że Wika rozmawiała z Olką z przymusu.
- A ty jak uważasz?
- No uśmiechały się do siebie jak najlepsze przyjaciółki. - Spojrzałam na niego z nie za wesołą miną.
- Pogadam z Aleksem może, co? - Westchnął. - Zachowuje się nie w porządku wobec ciebie. - Założył ręce.
- No wiem, ale no..
- Ale no co? Wstydzisz się? - Poprawił czapkę.
- Nie, bo mi Igor dzisiaj powiedział, że całe towarzystwo ma mnie dość..
- Co? Jak to ciebie dość?
- No właśnie sie zastanawiałam czy tak na prawdę jest czy po prostu powiedział to pod wpływem emocji.
- Ale no ja pierdole, jak rozmawiałem z nimi ostatnio to twierdzili,  że jak była ostatnia impreza bez ciebie to była chujnia.
- Serio? - Zapytałam z zadowoleniem na twarzy.
- Nie no na niby. - Przewrócił oczami, uśmiechając się. - No tak, a co ty myślalaś.

Rozmowa z bratem poprawiła mi humor, w zasadzie to chłopak zawsze wiedział jak to zrobić. Byłam przeszczęśliwa, że mam kogoś takiego jak on.

- Dobra młoda, ja już muszę kończyć. Jutro idę do galerii i się zastanawiałem czy coś ci ładnego kupić.
- Serio? Awww, kocham ciee. - Zrobiłam z palców serduszko, pokazując je mu do kamerki na co się szeroko uśmiechnął.
- Jak dobrze, że jest z nami mama. Pomoże mi coś wybrać.
- Serio mi coś kupisz?
- No tak, powiedziałem przecież, że to zrobię, no tak?
- Boże, jak ja dziękuje losowi, że mam tak wspaniałego brata. - Zasłoniłam ręką zęby, chichocząc się. - Jak opowiem to komukolwiek w szkole, to będziesz miał stado lasek pod domem.
- Weź, nie gadaj takich rzeczy nawet.
- A jak powiem, że masz mercedesa. Ohohooo, wtedy fanki się zlecą.
- A idź ty.
- Sam idź, ponoć kończyć miałeś.
- No już idę, idę. Wyganiasz mnie?
- Tak.

Wyłączyłam komputer, przedtem rozłączając się z bratem.

Położyłam się do łóżka z ogromnym uśmiechem na twarzy, myśląc o tym co Wiktor mógłby mi kupić w Warszawie. Przecież mogłam pojechać z nimi, to bym sobie coś wybrała.


XXX

Dzień dobry, bądź dobry wieczór lub cokolwiek innego!

Chciałabym się pochwalić, że dzisiaj opublikowałam aż 4 rozdziały z racji takiej, że skończyłam pisać pierwszą część i właśnie zaczynam drugą, w której będzie się dziać trochę więcej niż tutaj.

Dziękuje, buźka!;*

XXX

4:30 w Berlinie | FukajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz