Sierpień 2020
Sprzątaliśmy puste butelki po piwie, brudne jednorazowe talerzyki oraz sztućce.
- Fajnie dzisiaj było. - Odezwał się, wrzucając szklaną butelkę do wora na śmieci.
- Masz rację. - Uśmiechnęłam się do niego, zerkając w niebo pełne gwiazd. - Najśmieszniejsze było to jak Kamil z Wiką do krzaków wpadli.
- Ona jest młodsza od ciebie, a schlała się jak wujek na weselu. - Zaśmiał się. - A ty trzeźwa jak nie wiem co.
- A ty to niby co? - Uśmiechnęłam się chytrze.
- No wiesz, kilka piw wypiłem. - Podrapał się za głową.
- Wole widzieć ciebie trzeźwego.Skończyliśmy sprzątanie resztek po małym grillu, przeszliśmy się do śmietników wyrzucić śmieci.
- Ostatnie dni wakacji. - Westchnęłam wpatrując się w niebo.
- A za tym ostatni rok nauki. - Zapalił papierosa. - Matura i te wszystkie duperele.
- Przeraża mnie to. - Założyłam ręce na piersi.
-Nie bój się, wszystko będzie dobrze do póki mamy siebie. - Uśmiechnął się do mnie, łapiąc za moją dłoń.
- A Ola? - Zapytałam.
- A Ola? - Zaciągnął się używką. - A Ola to już prawie zakończona przygoda.
- A ja? - Spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Ale że co, że ty?
- No a co jeśli ja też jestem jednorazową przygodą? - Westchnęłam głośno, zatrzymując się przed chłopakiem na środku ulicy.
- Ale nie jesteś. - Wyrzucił spalonego papierosa na ziemie.
- Ale skąd ty to wiesz? - Wypowiadając to pytanie byłam bliska rozpłakaniu się.
- Po prostu to czuje.Położył swoje ręce na moim karku, przedtem zakładając moje włosy do tyłu. Patrzałam mu głęboko w oczy, nagle chłopak pocałował mnie w policzek.
- Na prawdę cię kocham, moim całym sercem. Rozumiesz to, myszko? - Objął mnie w swoich ciepłych ramionach. - Nawet nie wiesz jak dobrze w moim życiu zaczęło się układać, odkąd znowu mam ciebie.
- Ja ciebie też bardzo mocno kocham. - Złapałam go za ręce.
- To że znowu mam ciebie. - Zignorował moje słowa.Przyglądałam się mu jak rozmawiał o tym jak ogromnym uczuciem mnie darzy. Uśmiech oraz widoczny rumieniec na twarzy nie schodził z niej.
Po chwili przymilania się, wróciliśmy na ogród, by powspominać dzisiejszy wieczór.
Usiedliśmy z brunetem na trawie w jego ogrodzie, ta chwila była najcudowniejszą z całego dzisiejszego dnia.
Niebo pełne gwiazd, a obok on i ja.
- Spójrz na niebo. - Powiedział brunet, odwracając wzrok w moją stronę. - Popatrz w te gwiazdy, wiesz co one o nas myślą?
- Nic o nas nie myślą, nie czaruj już tak. - Złapałam go za żuchwę, łącząc nasze usta w głębokim pocałunku.Chłopak odważnie i powoli wsunął swój język do moich ust, pragnących jego bliskości z tym niechlujnie ubranym, ale słodkim brunetem.
Odsunęliśmy się od siebie, ponownie spojrzeliśmy w niebo.
Jak się czujesz z tym że już jutro będziesz pełnoletnia? - Zapytał brunet, wpatrując się w niebo płonące milionem gwiazd. - Będziesz mogła robić wszystko o czym tylko sobie za marzysz. - Spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem od ucha do ucha.
- Trochę się boje tej odpowiedzialności. - Westchnęłam, uśmiechając się. - I matury.- Wiesz. - Położył rękę na moim udzie, przesuwając ją coraz wyżej. - Uważam, że nie ma co się przejmować maturą. Jesteś inteligentna, nawet jak się nie będziesz uczyć to napiszesz dobrze. A w razie co utrzymamy się z mojej pensji.
Uśmiechnęłam się na jego słowa, czując przyjemny dotyk na swoim ciele.
- Jakieś plany mój chłopczyk ma? - Uśmiechnęłam się, a on kiwnął głową na tak.
Złapał mnie za rękę, wstając oraz zaciągając do swojego pokoju.
- Może uczcimy dzisiejszego grilla? - Uśmiechnął się chytrze.
- Jak zerwiesz z Olą. - Pocałowałam go w ucho.
- No weeeź. - Zrobił smutną minkę.
- Powiedziałam raz, zdania nie zmienię. Jak zerwiesz z Olką to będę cała i twoja. - Usiadłam na jego kolanach, zakładając swoje ręce za jego kark. - I tylko twoja.
- Ale ja już ciebie chcę.Jego zimne dłonie jeździły po całym moim ciele, odważywszy się ściągnął ze mnie koszulkę. Wciąż patrząc na mnie błagającym wzrokiem, na co mu kiwnęłam głową.
Chłopak zdjął z siebie swoją koszulkę, przybliżając się do mnie. Złączył nasze usta pocałunkiem, wkładając swój język do moich ust. To była fala namiętności, poczułam na całym ciele ogień, płomienie. Nigdy wcześniej tego nie czułam, to były płomienie miłości.
Z czasem dotyk Aleksa stawał się coraz śmielszy, w tamtym momencie nie miałam żadnego zwątpienia. Chwyciłam za jego dłonie, kładąc je na moich rozgrzanych udach.
Wtedy rozerwaliśmy wszelkie bariery i granicę, łącząc nasze ciała w jedność.
Nasze skuszone ciała pragnące dotyku, były maksymalnie zbliżone do siebie. W tej chwili było to coś zwierzęcego, nie działał rozsądek, a jedynie wszechobecne pragnienie rozkoszy, którą osiągnęliśmy.

CZYTASZ
4:30 w Berlinie | Fukaj
Fanfiction„Jedząc śniadanie, jedyną myśl jaka mi towarzyszyła było to co Aleks chciał mi wczoraj powiedzieć, zastanawiałam się co chciał mi wyznać. Jedynie co mogłam zrobić, to zatapiać się w myślach."