s01e09

497 11 5
                                        

Marzec 2020

Tym razem zostałam w domu, z powodu choroby. Moja mama nie była zbyt zadowolona z tego powodu.

Nagle do mojego pokoju wszedł Wiktor.

- Póki jesteś w domu chce cię nauczyć jeździć samochodem. - Wyszczerzył się.
- Mama jest w domu, zabije nas.
- Zabije nas jeśli ty tego nie zrobisz. - Zaśmiał się. - Wstawaj z tego łóżka.

Wyciągnął mnie z pokoju siłą, wyszliśmy na dwór i wsiedliśmy do jego mercedesa.

- Tak właściwie czemu naciskasz, żebym się nauczyła kierować? - Uniosłam brew.
- Żebym miał transport na imprezy. - Wzruszył ramionami.

Na początku wszystko mi wytłumaczył, poszło sprawnie. Więc powiedziałbym przejechała się po naszej ulicy, to akurat wyszło gorzej, ale nie najgorzej. No to potem miałam przejechać się po mieście i to poszło mi świetnie.

Wróciliśmy do domu, roześmiani w zajebistym humorze.

- Gdzie wy kurwa byliście. - Nasza mama założyła ręce na biust. - Zośka jest chora, a ty tak po prostu wyciągasz ją w zimę na dwór?! - Kobieta nakrzyczała na blondyna.
- Mamo, nic się nie stało. Potrzebowałam leków, a Wiktor nie wiedział co mi potrzebne, więc zaproponowałam, by pojechać z nim.

Jeszcze chwile wykłócała się, ale chłopak to olał. Gdy rozeszliśmy się do swoich pokoju, napisałam do brata czy wszystko w porządku. Mama zawsze najeżdżała na niego najbardziej.

Położyłam się na łóżku, znowu było mi cholernie zimno, gdy weszła moja mama.

Sprawdziła mi temperaturę.

- Jeśli do jutra się nie zbije, to udamy się na wizytę do lekarza. - Oznajmiła. - To co dzisiaj zrobiliście było nieodpowiedzialne.
- Dlaczego tak źle traktujesz Wiktora? - Ignorując jej poprzednie słowa, zapytałam.
- Wcale go źle nie traktuje. - Oburzyła się.
- Jak to nie? Ciągle co najgorsze to on, to nie jest sprawiedliwe. Pomyśl jak może się czuć w takiej sytuacji.

Kobieta nieodpowiadając na zadane przeze mnie pytania, wyszła z mojego pokoju.

Zastanawiałam się o co chodziło skoro zaczęła być taka surowa i niesprawiedliwa wobec swoich dzieci.

Zastanawiałam się nad tym całą noc.

Gdy już wyzdrowiałam, wróciłam do szkoły po prawie dwutygodniowej nieobecności, miałam straszne zaległości. Nie tylko w postaci kartkówek i sprawdzianów, ale również wiedzy.

- O matko, pierwszy dzień, a ja już mam dość. - Spojrzałam na rudą.
- Jedyną pozytywną rzeczą jest to, że Aleks za dwa tygodnie robi imprezę.
- Jaką imprezę? - Zapytałam zaciekawiona.
- No Aleks chce zrobić imprezę u siebie na chacie z okazji rocznicy związku z Olą, nie wiesz nic?
- Nie? - Założyłam ręce na biust.
- No to nie wiem, może jeszcze nie miał szansy cię zaprosić.
- Albo po prostu Olka mu powiedziała, że ma zakaz zapraszania mnie.

Nie powiem, dotknęło mnie to, że moja przyjaciółka, która jedynie związana jest z kolegą bruneta.

- Nie no, może cię zaprosi jeszcze. - Ruda mnie objęła.
- I tak odmówię, to jest rocznica ich związku. A Olka to laska, która mnie nie cierpi. Nawet na to nie liczę. - Ciężko wzdychając, odwróciłam wzrok.
- Ej no nie przejmuj się, ze mną chodź. Rozluźnisz się, będzie fajnie. - Uśmiechnęła się do mnie.
- Nie, ja nie chcę. Z Wiktorem gdzieś sobie pojadę.
- Właśnie, miałam spytać. Już jeździłaś tym zajebistym mercedesem? - Zachichotała się.
- No baa, pewnie że tak. Blondynka nawet powiedziała, że sprawnie mi poszło.
- Zdolniacha moja! - Posłała mi buziaczka.

Resztę przerwy przegadaliśmy o wszystkim i niczym, ale w końcu musiała się zacząć lekcja, a konkretniej nudna lekcja polskiego.

Siedziałam zamyślona, wpatrując się w to co za oknem.

- Uważaj, bo ta pruchwa cię zaraz odpyta z tego gówna.
- Tak, tak. - Przytaknęłam jej, udając że wcale wciąż nie robie tego co robiłam.

Udało mi się przeżyć polski, następna była geografia. A przed nią długa przerwaa, poszliśmy z Wiką do chłopaków.

- Cześć Głośny. - Ruda przywitała się z chłopakiem.
- Cześć ruda małpo. - Zaśmiał się, po czym pocałował dziewczynę w policzek.

Jedynie stałam i się im przyglądałam, słodko razem wyglądali. Do momentu, gdy nie przyszedł Aleks z Mazurem i Igorem.

- Siema gołąbki. - Zwrócił się do Wiki i Kamila.
- Cześć Zosia. - Igor mi pomachał.
- Czeeeść szyszko-żerco! - Przytuliłam się z nim na przywitanie.

Zerknęłam na bruneta. Patrzał się na Igora, tak jakby chłopak zabił jego matkę.

- Ktoś tu chyba jest zazdrosny. - Wika szepnęła Cichemu na ucho.

Wszyscy się zachichotaliśmy, dziewczyna miała to tylko powiedzieć Kamilowi, a nasze całe towarzystwo to usłyszało. Jedynie Aleksa to nie rozbawiło, więc odszedł.

- A temu co? - Zapytał Mazur.
- Zazdrosny o swoją kobietę. - Odpowiedział Igor.
- Przestań, jaką tam swoją kobietę. - Zasłoniłam twarz, szeroko się uśmiechając. - Jego kobietą jest Ola
- No jak Ola. Nie widzisz jak na ciebie patrzy? - Wiktoria się wtrąciła.

Całe grono dalej o tym rozmawiało. Nie powiem, zrobiło mi się miło z tego powodu.

Skończyliśmy lekcje, wyszliśmy z rudą dziewczyną ze szkoły, nagle podbiegł do nas Kamil i zapytał się czy może wrócić z nami. Najprawdopodobniej urwał się z lekcji dla mojej najukochańszej kobiety.

Wróciłam do domu, a tam czekał na mnie Wiktor z kluczykami do samochodu w ręce.

- Gdzie mnie dzisiaj zabierasz? - Zapytał susząc swoje bialutkie zęby.

Na co jedynie ja się uśmiechnęłam, zostawiając plecak w przed pokoju.

Wyszliśmy z domu w pośpiechu, siadając do jego mercedesa. Odpaliłam samochód, ruszając w drogę.

- Ja tam bym pojechał na jakieś dobre żarcie. - Spojrzał się na mnie, trzymając w ręku telefon. - Ja stawiam. - Uśmiechnął się.
- No to jazda.

XXX

Szybciutki rozdział, ale wciąż nudny i tak na prawdę nie potrzebny, obiecuje ze w poprzednich coś już będzie:')
no nie chciałam robić nic takiego na szybko, piszę książkę dla sztuki i chcę by mi się podobała, a ja lubię jak tak się książkę przedłuża.
Miłego! Buziaczkii!!<3:*

XXX

4:30 w Berlinie | FukajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz