s01e04

561 11 0
                                    

Wrzesień 2019

Zaczęłam kolejny, a zarazem przed ostatni rok szkolny, już po drugim tygodniu był straszny zapierdol.

No okej, rozumiem 3 klasa, ale ja już nie dawałam sobie rady psychicznie. Zwłaszcza codziennie, widując się na szkolnym korytarzu z dziewczyną chłopaka, którego kocham.

Tęskniłam za nim w cholerę, nawet jeśli byłam drugą kobietą, to i tak brakowało mi jego dotyku, jego głosu, jego czułości, ciepła i miłości. A on teraz mnie nienawidził.

Jedyne co mnie teraz cieszyło to związek Wiki i Kamila. Byłam szczęśliwa, że moją przyjaciółkę i tak zajebistego chłopaka połączyło gorące uczucie do siebie. Widząc ich na przerwach na samą myśl byłam przeszczęśliwa. Chociaż spędzałam teraz mniej czasu z Wiką, a tym bardziej z chłopakami.

Siedziałam na przerwie w toalecie, gdy do niej weszła Ola ze swoją przyjaciółką Alą. Ja siedziałam w kabinie, więc one nie miały pojęcia o mojej obecności.

- Mam małe przeczucia, że Aleks mnie nie kocha. Oschły się jakiś zrobił od któregoś dnia lipca.
- Jak to? Od kiedy to zauważyłaś? Przecież ci obiecywał, że nigdy nikogo tak nie kochał jak ciebie.

Zaciskałam zęby, by nie wybiec z toalety z pretensjami do bruneta, a w bonusie sprzedając mu mocnego liścia w policzek.

- Któregoś dnia wakacji, byliśmy w parku. Ale on nagle dostał wiadomość, uśmiechnął się jakoś bardziej i powiedział mi, że jednak nie może u mnie nocować. - Dziewczyna zaczęła płakać albo piszczeć.

Nie cierpiałam jej głosu, był tak przesłodzony, że aż bębenki w uszach mogły pęknąć.

- Ty, a może on z tą szmatą jebaną coś kręci?
- Z Zośką? - Parsknęła śmiechem. - On na nią nawet, by nie spojrzał inaczej, niż na przyjaciółkę.
- No w sumie masz racje, nie ma gustu. - Obie zaczęły się chichotać jak hieny, na szczęście wychodziły już z ubikacji.

Najzabawniejsze było to, że dziewczyna ubrana od stóp do głów w bershkę, oceniała to jak ja wyglądałam.

Przed wyjściem z kabiny, sprawdziłam jeszcze godzinę na telefonie. Zostały 2 minuty do dzwonka, więc poszłam pod salę od chemii.

Grudzień 2019

Nadeszły święta, spędziliśmy je w rodzinnim mieście mojej mamy, u moich dziadków w małym miasteczku pod Gdańskiem. Siedząc przy stole wigilijnym, mój tata nie umiał pominąć tematu Aleksa.

- A jak tam twój kontakt z Aleksem Wasilukiem? - Zapytał tata, jedząc pierogi.
- Nie mają wcale. - Odpowiedział mój złośliwy brat.
- Do prawdy? A czemu tak? - Zapytała moja babcia. - Przecież tak się lubiliście.
- Pewnie nawet kochali. - Wtrąciła się kuzynka.
- Po prostu się o coś bardzo skłóciliśmy i to tyle..

Chciałam jak najszybciej zjeść kolacje i nie drążyć dalej tego tematu, a wiedziałam że jak gadaliśmy o miłości, to zawsze była mowa o synu przyjaciółki mojej mamy.

- A ty Wiktor? Masz jakąś dziewczynę? - Zapytał dziadek, patrząc na blondyna.
- Zerwała z nim jakoś w wakacje chyba. - Powiedziałam z pełną buzią. - Dwa lata temu.

Też chciałam mu dokopać za to, że wtrącił się gdy rozmawialiśmy o moim wybranku.

Po spożyciu wigilijnej kolacji, poszłam do mojego pokoju.

Dom moich dziadków był ogromny i staromodny. Bardzo mi się podobał, no a najbardziej przepiękny, wielki ogród, wyglądający jak z bajki.

Gdy reszta rodziny skończyła jeść kolacje, do mojego pokoju zapukała mama.

- Proszę! - Usiadłam na łóżku.
- Zosiu, zapomniałam powiedzieć ci jednej rzeczy.. - Poprawiła włosy.
- Słucham? O co chodzi?
- Bo w tym roku sylwestra planujemy u nas w domu.
- No tak, mówiłaś to od tamtego roku, coś nie tak?

Obawiałam się trochę, że chciała ze mną pogadać o czymś takim, że na przykład miałabym iść do kogoś na sylwestra, bo coś tam. No nie wiem, byłam zestresowana.

- No bo ja zaprosiłam rodziców Aleksa.
- W czym problem? On chyba będzie grał koncert 31 grudnia w Warszawie.
- No właśnie nie będzie, przyjdzie do nas.
- O matko boska.. - Byłam w ogromnym szoku. - Mam nadzieje, że bez swojej dziewczyny.
- Tak, gadałam już z panią Asią. On nawet w tym roku nie chce spędzić sylwestra z Olką. Na całe szczęście.
- Noo, nie lubię jej. Ona z reszta mnie tez. Ostatnio jak siedziałam na przerwie w toalecie to przyszła ona z przyjaciółeczką swoja i mnie wyzywały.
- Mam nadzieje, że nie wzięłaś tego do siebie.
- Miałam wziąć do siebie słowa jakieś pustej tapeciary? No Bóg mnie jeszcze nie opuścił.
- I prawidłowo.

Kobieta przytuliła mnie na dobranoc, po czym wyszła z mojego pokoju.

Po jej wyjściu, odrazu chwyciłam za telefon, by skierować się do Wiki z nowiną.

Pomimo późnej godziny, dziewczyna do mnie zadzwoniła. Gadaliśmy z 3 godziny, o różnych rzeczach. O jej związku, laskach ze szkoły, szkołą itp

- Aleks będzie spędzał u mnie sylwestra. - Oznajmiłam dziewczynie.
- Pierdolisz? Jak wy się pogodziliście?
- No właściwie to nie moja zasługa, moja mama zaprosiła jego rodziców wraz z nim.
- O jezuusieee. Macie szanse na odnowienie wszystkiego!
- No niby tak, ale on mnie nienawidzi...
- Tak, on ciebie nienawidzi. - Kiwała głową sarkastycznie.
- No a nie? Sam mi to powiedział.
- Kamil rozmawiał z Aleksem na twój temat, wcale cię nie nienawidzi. On cię kocha, przeżywał do niego twoją utratę. - Napiła się wody. - A jeszcze błagał go, by z tobą porozmawiał albo żebym ja porozmawiała z tobą i im to przekazałam.
- Mam nadzieje, że nic im nie wykrakałaś. - Zmrużyłam oczy.
- No weeeź, nigdy bym nikomu nie wygadała tego o czym rozmawiamy.

Rozmawialiśmy do późna, gdy nagle zauważyłam, że rudowłosa zasnęła. Więc się rozłączyłam.

Przed zaśnięciem napisałam jeszcze do Bartka o tym byśmy pogadali.

Chciałam zakończyć z nim tą relacje, która polegała jedynie na seksie czy dragach.

Odłożyłam telefon do ładowania, po czym natychmiastowo zasnęłam, myśląc o brunecie, z którym miałam spędzić sylwestra.

4:30 w Berlinie | FukajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz